Kartka z kalendarza: Cud w Stambule
Dokładnie 10 lat temu, Liverpool Football Club miał okazję świętować bez wątpienia jeden z najbardziej chlubnych wieczorów w swojej historii, a mianowicie wygraną w finale Ligi Mistrzów z drużyną AC Milan.
Jednak w trakcie przerwy legendarnego już finału w 2005, zarówno kibice the Reds zgromadzeni na stadionie Ataturka w Stambule, jak i ci oglądający to spotkania na całym świecie, nie potrafili do końca uwierzyć w to co zobaczyli w pierwszych 45 minutach meczu.
Drużyna Rafaela Beniteza, która w pierwszej części spotkania została kompletnie zdeklasowana i wymanewrowana przez AC Milan, była bliska zakończenia świetnej europejskiej kampanii w dość upokarzający sposób.
Bardzo szybkie zdobycie bramki przez Paolo Maldiniego i następne dwa ciosy zadane przez Hernana Crespo postawiły włoską drużynę w wydawałoby się sytuacji pewnej i kontrolowanej, która zapewni im zdobycie trofeum.
Jednak przeciwnicy w czerwonych koszulkach mieli inne plany.
Sześć minut istnego szaleństwa, które zapewnili kolejno Steven Gerrard, Vladimir Smicer oraz Xabi Alonso sprawiły, że sytuacja w drugiej połowie zmieniła się diametralnie dając już wtedy drużynie Liverpoolu powód do dumy.
Ogromne poświęcenie i odwaga pokazywana przez resztę drugiej połowy oraz przez całą dogrywkę okazały się wystarczające.
Nieprawdopodobna obrona strzału Andriya Shevchenki przez Jerzego Dudka potwierdziła tylko wszystkim fakt, że ten cudowny powrót ze stanu 0:3 nie był przypadkiem.
Polak powtórzył swoje wyczyny między słupkami po raz kolejny w serii rzutów karnych, niesamowicie zatrzymując strzały rywali i tym samym zapewnił drużynie the Reds piąty w historii Puchar Europy w jednym z najbardziej spektakularnych finałów w dziejach tych rozgrywek.
Ten dzień zostanie w pamięci każdego kibica Liverpoolu na zawsze.
Komentarze (2)