SG: Po tym meczu podjąłem decyzję
W rozmowie z Riem Ferdinandem kapitan the Reds przyznał, że upadek w pojedynku z Chelsea zabił go wewnętrznie i na zawsze pozostawił ślad w jego pamięci, a brak możliwości rozegrania pełnych 90 minut przeciwko Realowi Madryt skłonił go do odejścia.
Wybór składu na listopadowy pojedynek wagi ciężkiej z Realem Madryt spotkał się ze sporą krytyką. Brendan Rodgers zdecydował wówczas, że da odpocząć Gerrardowi przed weekendowym starciem z Chelsea Londyn, wprowadzając go na plac gry dopiero w 69. minucie.
W rezultacie the Reds przegrali oba spotkania. Gerrard dopiero teraz przyznał jak wielki wpływ na jego dalsze losy miały listopadowe wydarzenia.
– Wspominając mecz z Chelsea, w którym dopuściłem do straty gola, uważam, że zabrakło nam doświadczenia. Staraliśmy się rozbić rywala za wszelką cenę.
– Było to spowodowane faktem, iż udało nam tego dokonać w wielu wcześniejszych spotkaniach. Suárez i Sturridge grali jak z nut, a talent Sterlinga ujrzał światło dzienne. Sam również prezentowałem dobrą formę.
– Zdołaliśmy wyszarpać komplet punktów w meczu z City, dzięki czemu nasza pozycja była bardzo korzystna. Włożyliśmy w to spotkanie bardzo dużo sił, stąd na końcu nie potrafiłem ukryć emocji.
– Graliśmy bardzo dobrze, więc tak też się czuliśmy. Wierzyłem, że to odpowiedni czas, lecz przypominałem każdemu ile jeszcze pracy przed nami. Atmosfera w szatni była wówczas wspaniała.
35-letni pomocnik jest zdania, że dobra forma the Reds zderzyła się później z geniuszem taktycznym Mourinho.
– Podchodząc do meczu z Chelsea, byliśmy pewni siebie. Nie uważam, żeby Rodgers popełnił jakiś błąd, lecz zagraliśmy ponownie tą samą taktyką.
– Ponadto doszły do nas pogłoski o zmianach w Chelsea, więc byliśmy jeszcze bardziej przekonani o zwycięstwie. Nie doceniliśmy jednak siły Mourinho.
– Przybył na Anfield, żeby popsuć nam święto, a w rezultacie wręcz je zrujnował. Sprawił, że Chelsea stała się niewyobrażalnie trudna do pokonania. Na konferencji pomeczowej potwierdził, iż taki był jego cel.
Błąd Gerrarda dał szanse, aby Demba Ba wpisał się na listę strzelców i wyprowadził the Blues na prowadzenie. Gerrard przyznaje, że nigdy nie zapomni tego, co wydarzyło się na Anfield.
– To stało się w najgorszym możliwym momencie. Osobiście czułem się fatalnie. Nie ma dnia, w którym bym o tym nie myślał. Cały czas zadaje sobie pytanie co by było gdyby? Czy sprawy potoczyłyby się inaczej? Czy stalibyśmy się innym zespołem?
– Być może tak, lecz sam tego nie wiem. Po stracie gola wciąż mieliśmy czas, żeby wrócić do gry i doprowadzić do remisu. Brak doświadczenia zespołu był bardzo widoczny. Również nie miałem zbyt wielu szans na zdobycie tytułu, więc nie mogłem wnieść czegoś więcej.
– Chcieliśmy odrobić wynik za wszelką cenę, za co zostaliśmy ukarani. Nie potrafiliśmy przejąć kontroli i z większym wyrachowaniem prowadzić dalej mecz.
Po tym spotkaniu angielscy kibice piłkarscy ułożyli przyśpiewkę wyśmiewającą upadek Gerrarda i wiele razy nucili ją na stadionach.
– Często jej słuchałem, ale myślę, że w takiej sytuacji trzeba zachować zimną krew. Nie boję się krytyki, ani tym bardziej złośliwości.
– Doskonale rozumiem, co zrobiłem i jakie to miało konsekwencje. Nie zrozumcie mnie źle, ale ten moment „zabił mnie” wewnętrznie i będę o nim myślał jeszcze długi czas.
– Gdybym zdobył tytuł, byłaby to dla mnie wisienka na torcie. Z drugiej strony dobrze, że mogę chociaż nacieszyć się tortem.
– Osiągnąłem bardzo wiele z drużyną, która w wielu sytuacjach nie była faworytem. Od najmłodszych lat przeżyłem wiele wspaniałych chwil.
– Mam wiele wspomnień, dobrych wspomnień, które będą we mnie żyły na zawsze. Mam również jedno, które sprawia mi ból. Spełniłem wiele swoich marzeń związanych z Liverpoolem, ale jestem tylko człowiekiem.
W ostatnim sezonie Gerrarda na Anfield, Liverpool zanotował znaczny spadek formy zwłaszcza w początkowej fazie rozgrywek. Rezultatem tego była decyzja Rodgersa o posadzeniu Gerrarda na ławce rezerwowych w meczu przeciwko Realowi Madryt.
Gerrard wyznał, że był to moment, w którym poważnie zaczął myśleć o odejściu z klubu.
– Decyzja Brendana zbiegła się z moim rozmyślaniem na temat przyszłości. Rozmawiałem z nim kilka razy. Rodgers nie chciał ryzykować przemęczenia mojego organizmu, dając mi możliwość gry w trzech meczach tygodniowo.
– Sytuacja była jednak wyjątkowa, w końcu graliśmy z Realem Madryt. Bardzo chciałem wystąpić na Bernabéu. Gdy usłyszałem decyzję Brendana zaakceptowałem ją, lecz wewnętrznie byłem zdruzgotany.
– To skłoniło mnie do podjęcia decyzji o opuszczeniu Liverpoolu i spróbowaniu sił w innej lidze.
Gerrard zgodził się ze stwierdzeniem, iż nieobecność Suáreza podczas ostatniego sezonu dała się mocno odczuć.
– Zastąpienie go było według mnie czymś niemożliwym. Stratę tą można porównać do odejścia Torresa.
– Luis pojawił się znikąd i tak naprawdę niewiele o nim wiedziałem, ale teraz wiem jedno, to fenomenalny piłkarz.
– Czasami zadawałem sobie pytanie, kogo sprowadziłbym na miejsce Suáreza. Nie każdy zawodnik będzie chciał dołączyć do zespołu, który nie gra w Lidze Mistrzów niezależnie od tego, ile się mu zapłaci.
– Zastąpienie go jest więc bardzo trudne. W ataku mamy jeszcze Sturridge’a, którego umiejętności są równie wielkie jak Torresa i Suáreza, lecz nie możemy korzystać z niego tak często, jakbyśmy chcieli.
Komentarze (7)
Jeden mecz zabił Gerrarda i zmienił całkowicie spojrzenie kibiców. Jak to zresztą często bywa. Spójrzcie na to z szerszej perspektywy. Początki Gerrarda na DMie były świetne, naprawdę rewelacyjne. Po meczu z Chelsea grał na tej pozycji słabo, w tym sezonie również. Może właśnie dlatego, że ten mecz go zabił wewnętrznie jak sam przyznaje. Ale nie wińcie Brendana za to, że na niego stawiał na DMie bo to była dobra decyzja, tylko Gerro sam zj...ł