Lucas: Stevie życzył nam powodzenia
Brazylijski pomocnik Liverpoolu wyjawił, że były kapitan the Reds - Steven Gerrard - życzył swojemu poprzedniemu klubowi powodzenia, a także twierdzi, że wygrana w derbowych spotkaniu nad Evertonem może dać zespołowi impuls do lepszej gry w nadchodzącym czasie.
Zanim Lucas przybył na poranne zgrupowanie, jak co ranek spojrzał na swój telefon i to co na nim zobaczył bardzo go zaskoczyło i ucieszyło.
Będący tysiące kilometrów od Anfield Steven Gerrard, przysłał mu wiadomość, życząc powodzenia w dzisiejszym szlagierze.
Dzisiejsze derby będą pierwszym pojedynkiem Liverpoolu i Everton od czasu, gdy były kapitan the Reds wyjechał w trakcie zeszłego lata do Los Angeles, aby tam grać i promować ligę MLS.
Jednak jak widać, mecze przeciwko rywalowi zza miedzy zawsze były i są dla Gerrarda sprawą honoru.
- Byłem w kontakcie ze Stevenem, wymieniliśmy kilka wiadomości - mówi Leiva.
- Na pewno będzie oglądał nasze zmagania i mocno nam kibicował - mówi z nadzieją w głosie zawodnik Canarinhos.
- Derby Merseyside to zawsze szczególne wydarzenie, na pewno jest podekscytowany.
- Po Stevenie było widać, że mecz z the Toffies jest blisko. Nie tylko jego humor, ale i emocje były inne - dodaje pomocnik the Reds.
- Był bardzo skoncentrowani w poprzedzających derby tygodniach. Mówił wiele o meczu, że nie możemy sobie pozwolić na porażkę. To jest coś, czego się od niego nauczyłem - wspomina kapitana Lucas.
Rozumiem ile derby znaczą dla fanów!
Lucas wierzy, że duch Gerrarda, który opuścił Liverpool będąc zawodnikiem z najdłuższym stażem, będzie obecny i dzisiaj w szatni.
Brazylijczyk, w czasie dziewięciu lat gry w Anglii, zaliczył już 280 spotkań w barwach the Reds, z czego 13 przypadło na derby Merseyside, zaliczając w nich zarówno wzloty jak i upadki, takie jak wywalczenie rzutu karnego dającego zwycięską bramkę w 2007 roku, czy czerwona kartka w spotkaniu FA Cup przed dwoma laty.
- Uświadomiłem sobie, że przez lata bycia tutaj, czuje to samo co Steven - dodaje Lucas.
- Czuję się tak samo, bo wiem ile derby znaczą dla naszych kibiców, klubu i jak smakuje wygrana w takim pojedynku.
- Oczywiście, że pamiętamy jego występy, wolę walki i jeśli dobrze zagramy, to na pewno uda się uzyskać korzystny wynik.
- Jeśli zagramy tak, jak za jego czasów, z tą samą pasją, to mamy szansę wygrać to spotkanie - twierdzi odważnie Lucas.
Moje dzieci to scouserzy!
Dzisiejszy derbowy szlagier to pierwsze spotkanie od 29 lat, w którym nie będzie grał żaden zawodnik wychowany w Liverpoolu.
Jednakże Lucas, żyjący w mieście Beatlesów od 2007 roku, uważa że jego rodzina niejako przeszła ewolucję w prawdziwych scouserów - nie tylko jego czteroletni syn Pedro.
- Moje dzieci to prawdziwi liverpoolczycy. Syn powiedział wczoraj do mnie - Grasz jutro mecz przeciwko Evertonowi! - mówi z uśmiechem na ustach Leiva.
- Mieszkam tu wystarczająco długo, żeby zrozumieć jak wiele oznacza ten mecz. Wie to również Martin [Śkrtel], który gra dla the Reds od wielu lat, a także inni zawodnicy. Widać w całym mieście, jak poważnie podchodzi się do tego pojedynku.
- Oczywiste jest to, że jeśli nie masz w zespole zawodników urodzonych w Liverpoolu, to ludzie mogą mówić że drużyna straciła swoją tożsamość, ale my wyjdziemy na boisko i pokażemy że zależy nam na zespole i pasji naszych kibiców.
- Odkąd odszedł Steven, to ja, oraz Śkrtel jesteśmy zawodnikami z najdłuższym stażem w zespole. Czujemy się odpowiedzialni, aby uświadomić nowym zawodnikom jak wiele derby znaczą dla fanów i jak wielkim klubem jest Liverpool.
Znany scenariusz
- Zawsze przy okazji derbów ludzie starają się nagłośnić niektóre sprawy. Grałem w wielu takich spotkaniach i bardzo dobrze to rozumiem - dodaje Lucas.
- Dzisiejsze spotkanie jest jednym z największych w trakcie całego sezonu, bo gramy przeciwko naszemu odwiecznemu, lokalnemu rywalowi.
Obecny sezon jest dla Lucasa znany niejako z autopsji. Będący na wylocie w trakcie poprzedniego okienka zawodnik, przebojem wdarł się do podstawowej jedenastki, a teraz to od niego zaczyna się jej ustalanie. Świetny występ przeciwko Arsenalowi w sierpniu, oraz kontuzja Jordana Hendersona pomogły Brazylijczykowi w szybkim powrocie do zespołu.
- Tak bywa. Oczywiście, na początku sezonu myślałem że będzie to bardzo trudny okres dla mnie - dodaje pomocnik Liverpoolu.
- I taki też się okazał, bo w każdym występie musisz udowodnić, że zasługujesz na grę.
- Cieszę się z tego, że gram regularnie, staram się z meczu na mecz robić to coraz lepiej. Wyniki przyjdą z czasem i to wciąż może być dla nas bardzo dobra kampania - mówi pełny optymizmu Leiva.
Derby mogą wszystko zmienić
Liverpool przystępuje do dzisiejszego spotkania po fali krytyki, która została chwilowo przerwana przez zwycięstwo nad Aston Villą. Everton wręcz przeciwnie - w ostatnich tygodniach drużyna Roberto Martineza notuje wyraźny wzrost formy.
Lucas uważa, że wizyta na Goodison jest świetną możliwością, aby stała się ona początkiem dobrej passy i niejako drugiego startu w tym sezonie.
- Everton będzie bardzo podbudowany, bo w ostatnich spotkaniach zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, grają na własnym stadionie i świetnie zaprezentowali się przeciwko West Bromwich w miniony poniedziałek.
- To jest już trzeci sezon Martineza, więc zawodnicy znają siebie nawzajem bardzo dobrze - chwali rywali Leiva.
- Ale to są derby. W takich spotkaniach wielokrotnie okazywało się, że faworyt lub drużyna będąca w dobrej formie przegrywały.
- To jest jeden z tych meczów, po których może nastać lepszy czas. Uważam, że w zespole atmosfera jest naprawdę dobra - mówi tajemniczo Brazylijczyk.
- Zremisowaliśmy kilka spotkań, pokaliśmy Aston Villę, jesteśmy pewni siebie i jedziemy po trzy punkty.
Jeśli Liverpool wygra to Lucas zdecydowanie może się spodziewać kolejnych wiadomości od swojego kolegi - Stevena Gerrarda.
Komentarze (0)