Carra: Klub staje się Tottenhamem
Jamie Carragher jest zdania, że decyzje podejmowane przez właścicieli są dalekie od właściwych i wyraża obawę, że klub obecnie zaczyna przypominać Tottenham Hotspur. Carragher udzielił swojej wypowiedzi tuż po zwolnieniu ze stanowiska Brendana Rodgersa, które nastąpiło po zremisowanym 1:1 derbowym spotkaniu na Goodison Park.
Legenda the Reds uważa, że Rodgers miał szczęście, że przetrwał na stanowisku po katastrofalnej końcówce poprzedniego sezonu.
Ponadto w jego opinii FSG poczyniło wiele błędnych kroków od momentu przejęcia kontroli nad klubem przed pięcioma laty.
- Właściciele podjęli wiele decyzji, które okazały się nieskuteczne – powiedział Carragher.
- Pojawił się dyrektor ds. futbolu w osobie Damiena Comolliego, Kenny Dalglish został zatrudniony jako menadżer, później obu pożegnano.
- Następnie poszli w stronę komitetu transferowego, który nie funkcjonuje dobrze. Latem utrzymali na stanowisku Brendana Rodgersa i oczywiste jest, że to był błąd.
- Na obecną chwilę bilans decyzji dotyczących Liverpoolu, podejmowanych przez właścicieli w ciągu ostatnich dwóch lub trzech lat, nie jest wystarczająco korzystny.
- Decyzje te są o lata świetlne od nazwania ich dobrymi.
- Sytuacja w jakiej znajduje się Liverpool, mam na myśli nie tylko okres pracy Brendana Rodgersa, ale jeszcze czasy, kiedy sam występowałem w barwach klubu, jest nieciekawa. Często pada pytanie o to, kiedy ostatnio Arsenal wygrał jakieś trofeum. Liverpool w ciągu ostatnich 10 lat zwyciężył raz w Carling Cup.
- Liverpool zmienia się w Tottenham. Wydaje im się, że są wielkim klubem, ale naprawdę wielkie kluby nie są zmartwione tym co robią i kogo kupują.
- Co właściciele klubu planują zrobić, żeby przywrócić Liverpool do miejsca, w którym chce się znajdować, czyli do systematycznej walki o trofea?
- Obecnie Liverpool to klub, któremu wydaje się, że jest wielki, ale w rzeczywistości nie jest.
Carragher jest zdania, że Rodgers nie ma prawa narzekać na kwotę środków finansowych, którą miał do dyspozycji na kupno zawodników i ostatecznie słoną cenę zapłacił za utratę wiary przez fanów.
- Brendan Rodgers był na stanowisku nieco ponad trzy lata. Drużyna nie wygrała trofeum, grali w jednej edycji Ligi Mistrzów. To za mało jak na klub pokroju Liverpoolu.
- Pojawi się pewna doza sympatii dla Brendana (z powodu zawodników, których stracił – przyp. autora), ale była okazja do ponownego zainwestowania funduszy ze sprzedaży piłkarzy. Nie uważam, że Brendan może powiedzieć, że miał za mało pieniędzy. Dysponował blisko 300 mln funtów.
- Liverpool źle zakończył ostatni sezon. Mam tu na myśli półfinał z Aston Villą, porażkę z Hull i ten ostatni mecz ze Stoke.
- Miał szczęście, że nie stracił posady. Utrzymano go na stanowisku, udostępniono kolejne środki finansowe na transfery, a potem zwolniono po ośmiu meczach nowego sezonu… musiał być świadomy, że oczekuje się od niego bardzo dobrego startu rozgrywek. Jednak takiego startu nie było.
- Stąd zrodziła się presja. Nie było oznak poprawy i niektórzy ludzie stracili cierpliwość.
Komentarze (2)