Steven Gerrard - fragment biografii
Mimo że kusiły go Real Madryt, Chelsea czy Bayern Monachium, pozostał wierny Liverpoolowi. Dziś, kiedy dogrywa ostatnie sezony podczas piłkarskiej emerytury w Stanach Zjednoczonych, ukazuje się jego autobiografia. W książce Steven Gerrard podsumowuje lata spędzone na Anfield Road. Premiera w Polsce już 18 listopada, a my, jako partner wydania, już teraz mamy dla Was zniżkę na książkę w przedsprzedaży.
We współpracy z wydawnictwem SQN przygotowaliśmy specjalny kod do wykorzystania TUTAJ.
- z kodem LFCGERRARD rabat 25% (ważny przez miesiąc)
- cena po rabacie: 29,93 zł
- wysyłka od 16 listopada
O książce:
Starali się o niego najbogatsi. Odmawiał Realowi Madryt, Bayernowi Monachium i Chelsea. Odrzucił nawet opiewającą na 13,5 miliona euro ofertę z Kataru. Wszystko po to, by pozostać wiernym Liverpoolowi. Nawet jeśli miało to oznaczać brak upragnionego mistrzostwa Anglii…
Dzięki tej postawie stał się symbolem The Reds i zyskał dozgonny szacunek kibiców na całym świecie. W tej książce Steven Gerrard opowiada historię swojego życia i podsumowuje 17 sezonów spędzonych przy Anfield.
Błędy transferowe Rafy Beníteza. Spóźnialstwo Mario Balotellego. Nakłanianie do pozostania w klubie Luisa Suáreza i Fernando Torresa, derby Liverpoolu z wstydliwą kontuzją i wyjście na miasto, które skończyło się dobą spędzoną w areszcie.
Nieważne, czy kibicujesz Manchesterowi United, Arsenalowi, czy FC Barcelonie. Autobiografia TEGO piłkarza to pozycja obowiązkowa każdego fana futbolu.
Fragment książki:
Siedziałem z tyłu samochodu i czułem, że łzy spływają mi po twarzy. Nie płakałem od lat, ale w tym momencie, w drodze do domu, nie mogłem się powstrzymać. Łzy ciągle napływały mi do oczu podczas tego słonecznego wieczoru w Liverpoolu. Było bardzo cicho, a my oddalaliśmy się od Anfield. Nie pamiętam, ile trwała podróż. Nie jestem w stanie wam nawet powiedzieć, czy ulice były pełne samochodów, czy nie. W środku coś mnie dobijało.
Godzinę wcześniej chciałem zniknąć w czarnej dziurze. Graliśmy u siebie mecz, który mógł zadecydować o mistrzowskim tytule. Wcześniej pokonaliśmy u siebie Manchester City, bezpośrednich rywali do mistrzostwa. Mieliśmy na koncie 11 zwycięstw z rzędu. Tylko jedna wygrana dzieliła nas od tego, żeby Liverpool mógł być prawie pewny pierwszego mistrzostwa Anglii od maja 1990 roku.
24 lata wcześniej, właśnie w maju, kończyłem dziesięć lat, a drużynę, której kibicowałem z moim tatą, prowadził Kenny Dalglish. Jej kapitanem był Alan Hansen. To był również zespół McMahona i Molby’ego, Beardsleya i Rusha, Whelana i Barnesa.
Jako chłopiec, który w wieku ośmiu lat dołączył do Akademii Liverpoolu, marzyłem o wygraniu ligi przed The Kop. Mój debiut przypadł na rok 1998. Miałem wtedy 18 lat i nie wiedziałem, jak będę się czuł jako 33-letni mężczyzna płaczący na tylnym siedzeniu samochodu.
Byłem sparaliżowany, zupełnie jakbym stracił kogoś bliskiego.
Nie próbowałem nawet powstrzymywać łez. Wydarzenia z tego popołudnia ciągle rozgrywały się w mojej głowie.
W ostatniej minucie pierwszej połowy meczu przeciwko przebiegłej Chelsea, którą José Mourinho nastawił tak, by przerwać nasz marsz ku chwale, coś się stało. To było proste podanie w moim kierunku w pobliżu połowy boiska. Pozornie nic nieznaczący fragment meczu, chwila ciszy w czasie naszej pogoni za tytułem. Ruszyłem do piłki. Prześlizgnęła mi się pod stopą.
Wtedy nastąpił ten moment. Poślizgnąłem się. Upadłem na murawę.
Piłka potoczyła się dalej i Chelsea rozpoczęła niszczycielski atak. Pozbierałem się z murawy i biegłem ile sił w nogach. Goniłem Senegalczyka Demba Ba, jakby od tego zależało moje życie. Wiedziałem, że go nie dogonię. To był beznadziejny pościg. Nie byłem w stanie go zatrzymać.
Ba strzelił gola. Było po wszystkim. Mój błąd okazał się bardzo kosztowny.
Siedziałem w samochodzie z moją żoną Alex oraz jednym z moich bliskich przyjaciół, Paulem McGrattenem. Zawsze mówię na niego Gratty. Alex i Gratty próbowali mnie jakoś pocieszyć, mówili, że wszystko się może zmienić, że zostało jeszcze trochę meczów do rozegrania…
Ale ja wiedziałem, że los tytułu jest teraz w rękach Manchesteru City i że jego piłkarze to wykorzystają. Nie będzie wielkiego powrotu Liverpoolu. Nie będzie ponownego Cudu w Stambule, kiedy to w 2005 roku przegrywaliśmy do przerwy 0:3 z AC Milanem w finale Ligi Mistrzów, a jednak doprowadziliśmy do dogrywki i zdobyliśmy Puchar Europy po rzutach karnych. Byłem sercem tamtej drużyny. Już wtedy nosiłem kapitańską opaskę. Strzeliłem pierwszego gola, który dał nam nadzieję na dogonienie Milanu. Całowałem i trzymałem puchar Ligi Mistrzów i całowałem go ponownie, zanim zrobił to ktokolwiek inny podczas tej magicznej nocy w Stambule.
Znałem dobrze smak zwycięstwa – tak samo jak poznałem gorycz porażki.
Ciemność i światło, euforia i cierpienie – te uczucia są mi doskonale znane. W moim życiu zawsze szły w parze, osobno i zarazem nierozłącznie, niczym dwa słupki bramki na Anfield.
Liga angielska to zupełnie inna bajka. Chciałem ją wygrać z Liverpoolem tak bardzo, że kiedy straciłem na to szansę, nie mogłem powściągnąć emocji; miasto, które kocham, jakby się rozmyło.
Autor: Steven Gerrard, Donald McRae
Tytuł oryginału: My Story
Tłumaczenie: Radosław Chmiel
Data wydania: 18 listopada 2015
Cena okładkowa: 39,90
Format: 140 x 205 mm
Liczba stron: 400 tekst i 2x 12 zdjęcia
ISBN: 978-83-7924-528-4
Komentarze (8)
Puchar UEFA (1×): 2001
Superpuchar Europy (2×): 2001, 2005
Wicemistrzostwo Anglii (3×): 2002, 2009, 2014
Puchar Anglii (2×): 2001, 2006
Puchar Ligi (3×): 2001, 2003, 2012
Tarcza Wspólnoty (2×): 2001, 2006 << wycięte z wiki
ani razu nie udało się mu wygrać ligi a to znaczy dużo i można dużo powiedzieć ale nie chcę odbierać mu wartości.
Steven jaki jest każdy wie ale ten facet ma po prostu pieprzonego pecha pomijając Stambuł gdzie mieliśmy mega farta.
a propos przydałaby się opcja edytowania komentarzy.