Kolo: Klopp może na mnie liczyć
Kolo Touré zawsze reaguje śmiechem, gdy przypomina mu się waleczny wślizg, który wykonał głową w przód na Britannia Stadium w półfinale Pucharu Ligi, dzięki czemu zablokował dośrodkowanie Xherdana Shaqiriego.
– Jose Enrique nazwał to łososiowym wślizgiem – wyznał Iworyjczyk.
– Jestem z tego bardzo dumny. To coś co daję od siebie piłce nożnej. Daję z siebie wszystko dla drużyny, ale najważniejsze to cieszyć się z każdej sekundy czy minuty spędzonej na boisku. Czyż futbol nie jest wspaniały?
Trudno się dziwić popularności Kolo Touré w szatni Liverpoolu, kiedy rozmowa o skurczach w końcówce pamiętnego spotkania również dostarcza tyle rozrywki. Zepchnięty na margines doświadczony i utytułowany zawodnik udowodnił, że jest w stanie skutecznie bronić barw klubu, gdy zaistnieje taka potrzeba.
Kolejna szansa występu nadarzy się w środę w meczu przeciwko Arsenalowi. Może zagrać u boku wypożyczonego Stevena Caulkera o ile Mamadou Sakho nie wyleczy do końca kontuzji kolana.
Łososiowego wślizgu, jak i samego weterana, zabrakło w 3. rundzie FA Cup, ale pokazuje to Caulkerowi, że każdy ma teraz szansę.
– Żeby być obrońcą musisz mieć odpowiednią mentalność. Jeśli grasz w wielkim klubie, każde rozgrywki się liczą – powiedział Tourée, który kulejąc dokończył spotkanie ze Stoke.
– Po to gra się dla najlepszych klubów. Jeśli będę musiał wykonać taki wślizg jeszcze raz, zrobię to. To był mój czas, żeby pokazać drużynie i sobie samemu, że wciąż mogę być produktywny.
– Musisz wstać i grać dalej. Nie możesz zostawić swojej drużyny samej sobie w takim momencie. Mieliśmy zbyt wiele kontuzji i niedostępnych graczy, a poza tym to był w sumie tylko skurcz. Poradziłem sobie z dokończeniem gry jako napastnik, więc nie jest najgorzej.
– Później manager zrobił mi kilka zdjęć w łaźni lodowej i żartował sobie z tego. On zdaje sobie sprawę z tego, że jestem walczakiem i kiedykolwiek będzie mnie potrzebował, wyjdę na murawę i dam z siebie absolutnie wszystko. Mając 34 lata wciąż gram dla jednego z najlepszych klubów świata. Niewielu jest graczy, którzy dają radę tak długo przetrwać. Cieszę się każdą minutą gry i jestem dumny z bycia częścią tego zespołu – powiedział Kolo.
Klopp stwierdził, że nie ma zbyt dużej nadziei na pokonanie Arsenalu, ale Touré uważa, że jego obecny i były manager mają ze sobą wiele wspólnego.
– Treningi u Kloppa bardzo przypominają mi te z Arsenalu – przyznał Iworyjczyk.
– Zarówno Jürgen Klopp jak i Arsène Wenger mają podobne podejście co do tempa gry, obaj preferują dużą ilość podań, lubią dobrze wyszkolonych technicznie piłkarzy czujących się dobrze z piłką przy nodze oraz u obu intensywność gry jest naprawdę niesamowita.
Były reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej nie kryje słów podziwu dla swojego byłego szkoleniowca. Touré spędził w Arsenalu 7 lat zanim w 2009 roku przeniósł się do Manchesteru City i uważa, że Wenger zasługuje na słowa uznania za poprowadzenie the Gunners do mistrzostwa Anglii mimo rezygnacji z wielkich nazwisk i ich równie wielkich tygodniówek.
– Kiedy Arsenal zaczął budowę nowego stadionu, wszystko się zmieniło – mówi Touré, jeden z niepokonanych w sezonie 2003/2004.
– Musieli sprzedać kilku cennych piłkarzy oraz zredukować budżet płacowy, w wyniku czego stracili dużo cennego doświadczenia, ale Wenger pokazał, że jest topowym managerem. To co najbardziej mi się w nim podoba to umiejętność uczynienia średniego piłkarza jednym z najlepszych na Świecie.
– Zrobił tak z wieloma piłkarzami. Patrick Vieira nie grał w Milanie zbyt wiele, a Thierry Henry w Juventusie grał na skrzydle po czym u Wengera stał się jednym z najlepszych piłkarzy na globie.
– Ja przychodziłem znikąd, a on pomógł mi wspiąć się na wyższy poziom. Zawsze będę go za to darzył szacunkiem – wyznał Touré.
Arsenal był na szczycie tabeli, kiedy przyjechał na Anfield w lutym 2014 roku, ale przegrali srogo 5:1 czym zakończyli (nie po raz pierwszy) swój marsz po zwycięstwo. Był to jeden z najlepszych występów Liverpoolu pod wodzą Brendana Rodgersa.
Touré, Mignolet i Henderson to jedyni zawodnicy ówczesnego składu, którzy mają szansę wyjść dzisiaj na boisko z racji nagromadzenia kontuzji w zespole. Defensor raczej nie przewiduje powtórki dla swojego byłego klubu.
– Będą mieli w głowach to co się stało dwa lata temu, więc na pewno bardziej się skoncentrują od pierwszego gwizdka. Wynik 5:1 pokazał, że źle zaczęli ten mecz i dopiero w trakcie uświadomili sobie jakim zagrożeniem jesteśmy. Po tym jak zagraliśmy z City i Chelsea w tym sezonie, na pewno podejdą do tego meczu z większą uwagą – powiedział Touré.
Obowiązki defensywne 34-latka nie dotyczą tylko Arsenalu. Wściekła reakcja Yayi Touré na informację, że nie wygrał po raz piąty z rzędu wyróżnienia Piłkarz Roku w Afryce, skłoniła jego starszego brata do reakcji obronnej. Oczywiście on również widzi zabawne strony kontrowersji, jaka miała miejsce w zeszłym tygodniu w Nigerii.
– Nie rozmawiałem z nim jeszcze. Myślę, że na mnie będzie równie mocno zły – zaśmiał się stoper Liverpoolu.
– Muszę nauczyć go jak mówić odrobinę więcej. Yaya to wielki piłkarz i tak jak niektórzy wielcy, chociażby Eric Cantona, jest bardzo ambitny. Taki po prostu jest. To urodzony zwycięzca i jeżeli nie wgra wszystkiego co może to staje się trochę zwariowany – dodał Iworyjczyk.
– Moim zdaniem zasłużył na ten tytuł. Był jedynym afrykańskim piłkarzem będącym w najlepszej czwórce czy piątce zawodników na Świecie, ale nie został wybrany Piłkarzem Roku w Afryce. Zwyciężyliśmy również w Pucharze Narodów Afryki, dlatego też oczekiwał zwycięstwa.
– Zawsze będę stał murem za moim bratem, ale taki jest futbol. Czasem wygrywasz, czasem przegrywasz. Jego reakcja była taka, bo on jest zwycięzcą. Znam go i mogę powiedzieć, że to naprawdę miły facet.
– Widziałem mnóstwo komentarzy na ten temat, ale myślę, że świat futbolu pchnął do rzeczy, których inaczej by nie zrobił. Powiedział kilka zdań, których nie powinien.
– Będąc piłkarzem musisz nieco bardziej się zrelaksować. Kiedy wygrywasz, jest w porządku. Kiedy przegrywasz, jest OK. Takie jest życie – zakończył Touré.
Komentarze (1)