Liverpool i karne: krótka historia
Liverpool po rzutach karnych dotarł do finału Capital One Cup. Joe Allen strzelił decydującą o losach meczu ze Stoke jedenastkę, która pozwoli pojechać the Reds na Wembley. Historia pokazuje, że fani nie mogli liczyć na inne rozstrzygnięcie.
Istnieje tylko kilka klubów, które w serii jedenastek są lepsze od drużyny prowadzonej przez Jürgena Kloppa. Liverpool zwyciężył aż 14 z 17 meczów, których wynik rozstrzygały rzuty karne w tym dwa finały w europejskich pucharach, FA Cup, dwa ligowe trofea i Tarczę Wspólnoty.
Cofnijmy się o 42 lata. Wtedy - w 1974 roku drużyna Leeds United stała się pierwszą ofiarą Liverpoolu w serii jedenastek. Na Wembley drużyna Boba Paysleya wykorzystała wszystkie sześć rzutów karnych, David Harvey - zawodnik Leeds pomylił się w ostatniej serii a Tarcza Wspólnoty pojechała do Liverpoolu.
O tamtego meczu minęło niemal 10 lat. Finał Ligi Mistrzów w 1984 roku. Liverpool na Stadio Olimpico w Rzymie grał z miejscową Romą. 1:1 w regulaminowym czasie [bramki strzelali Phil Neal i Roberto Pruzzo - przyp. red.], więc rozstrzygnięcie wymagało rzutów karnych. Wtedy Bruce'owi Grobbelaarowi udało się wyprowadzić swoich rywali z równowagi czego rezultatem były dwa nietrafione karne Romy (nie trafili Bruno Conti i Francesco Graziani). Liverpool wygrał 4:2 i zdobył czwarty raz puchar Champions League.
W grudniu 1993 roku the Reds posmakowali goryczy porażki w serii jedenastek. W powtórzonym meczu czwartej rundy League Cup w meczu rozgrywanym na Selhurst Park drużynie Wimbledonu udało się triumfować nad Liverpoolem. W regulaminowym czasie było 2:2, w serii jedenastek mylili się Jamie Redknapp i Mark Walters. Do serii rzutów karnych w ogóle nie powinno dojść ale w 96 minucie karnego dla Liverpoolu nie wykorzystał John Barnes.
Po tej porażce Liverpool zanotował znakomitą, 16-letnią serię wygranych jeżeli już dochodziło do rzutów karnych z ich udziałem. Serię przerwała porażka z Northampton w trzeciej rundzie League Cup w 2010 roku.
W trakcie tej znakomitej serii była pamiętna noc w Stambule, gdzie na stadionie Ataturka Liverpool wygrał z Milanem w serii rzutów karnych 3:2.
Niemal 10 lat później, na tym samym stadionie Liverpool już nie był tak przekonujący w serii jedenastek. W 1/32 Ligi Europy w serii rzutów karnych swojej jedenastki nie wykorzystał Dejan Lovren i the Reds odpadli z rozgrywek.
W tym samym sezonie - 2014-15, lecz nieco wcześniej the Reds przyszło grać z Middlesbrough w trzeciej rundzie League Cup. Widzowie tego wieczora zobaczyli łącznie 31 rzutów karnych obu drużyn. Bohaterem był Simon Mignolet, który w 16 serii obronił rzut karny a w jedenastej serii sam zdobył gola z jedenastu metrów.
Tegoroczna wyprawa na Wembley na finał Capital One Cup była od początku okupiona ogromnymi nerwami kibiców. W trzeciej rundzie drużyna z League Two - Carlisle United zmusiła the Reds do ogromnego wysiłku i tylko dzięki Adamowi Bogdanowi, któy tego dnia obronił trzy rzuty karne, Liverpoolowi udało się odnieść zwycięstwo i awansować dalej.
The Reds w meczach o Puchar Ligi mają stuprocentową skuteczność jeśli chodzi o pozytywne rozstrzygnięcia w rzutach karnych. W 2012 roku właśnie po serii jedenastek w meczu z Cardiff udało się wznieść to jakże cenne trofeum.
Również finał FA Cup w 2006 roku z West Hamem był rozstrzygany serią jedenastek. Wtedy po 90 minutach było 3:3 (bramkę w doliczonym czasie na remis strzelił Steven Gerrard), a w serii rzutów karnych znakomicie zaprezentował się sprowadzony z Villarrealu Jose Reina. Kibice pewnie nie będą mieli nic przeciwko, jeśli mecz finałowy z Manchesterem City pod koniec lutego będzie miał korzystne rozstrzygnięcie dla Liverpoolu po regulaminowym czasie, ale znając historię rzutów karnych Liverpoolu, jeśli do nich dojdzie nie powinni się obawiać o rezultat.
Komentarze (0)