Kane o meczu z Liverpoolem
Harry Kane był rozczarowany remisem na Anfield i uważa, że Tottenham zaszedł za daleko w tym sezonie, żeby stracić szansę na tytuł przez dobrą dyspozycje Liverpoolu.
Obie drużyny miały swoje szanse w wymagającym fizycznie meczu na Anfield. Liverpool rozegrał świetną pierwszą połowę jednak przez fenomenalny występ Hugo Llorisa nie byli w stanie znaleźć drogi do bramki gości.
Tottenham z przytupem rozpoczął drugą połowę, ale za sprawą Coutinho to Liverpool pierwszy celebrował zdobycie bramki.
Niezrażony Kane precyzyjnym uderzeniem doprowadził do wyrównania, wlewając nadzieje w serca zawodników Kogutów.
- Jesteśmy rozczarowani, chcieliśmy wywieźć stąd trzy punkty i uważam, że graliśmy na tyle dobrze by tak się stało.
- Uważam, że dominowaliśmy wtedy w grze (gdy Liverpool zdobył gola) i byliśmy bardzo solidni w drugiej połowie.
- Mają paru znakomitych piłkarzy i zdobyli świetnego gola, ale mimo to pokazaliśmy charakter, nie poddaliśmy się, nie zwiesiliśmy głów, graliśmy swoje i wyrównaliśmy.
- Przez ostatnie 20 minut mogło zdarzyć się właściwie wszystko, obie drużyny miały swoje szanse. Byliśmy spragnieni wygranej, lecz myślę, że wywiezienie punktu z Anfield nigdy nie jest czymś złym.
Komentarze (8)
Mnie,też boli ten remis i traktuje go jako porażkę,bo nie zrobiliśmy wszystkiego,aby wygrać.
Zwycięstwo,to zwycięstwo i mogliśmy "wyleczyć" Spurs z tytułu,a ew.porażka czy remis w naszej sytuacji w tabeli gówno zmienia. Wyrachowanie czasem jest potrzebne,jednak wczoraj było bezsensem.
Z drugiej strony, Leicester jak nikt w tym sezonie zasługuje na mistrza (bo gra najkonsekwentniejszą piłkę w lidze) i jest to o tyle dobre, że taki zwycięzca ligi nie będzie bolał ani kibiców United, ani Liverpoolu, ani Arsenalu, ani Chelsea, ani City (ale kogo interesują kibice City?), więc pod koniec sezonu będzie trochę mniej wkurzonych ludzi niż zwykle (albo będą wkurzeni odrobinę lżej).