Martínez o wczorajszym meczu
Roberto Martínez nie miał powodów do radości opuszczając stadion po wczorajszych derbach. Jego podopieczni otrzymali srogą lekcję futbolu na Anfield, a Hiszpan powiedział, że pokazali się z „koszmarnej strony”.
Menadżer Evertonu bardzo chciał dobrego wyniku w derbach, by nieco uspokoić falę krytyki, jaka w tym sezonie spada na jego drużynę przed półfinałową batalią w Pucharze Anglii z Manchesterem United.
Tymczasem po wczorajszym rezultacie presja na szkoleniowcu the Toffiees będzie coraz większa.
– Nie zaczęliśmy źle tego spotkania – powiedział Martínez.
– Odgryzaliśmy się Liverpoolowi szybkimi kontratakami, lecz brakowało nam spokojnego wykończenia.
W przerwie spotkania Martínez musiał ściągnąć z boiska kontuzjowanego Barry’ego, a potem problemy żołądkowe zaczął odczuwać Stones.
– Gareth nabawił się kontuzji, z kolei John zmagał się wcześniej z chorobą i miał skurcze żołądka. Wszystko co w międzyczasie nastąpiło było reakcją łańcuchową katastrofy, w jakiej braliśmy udział.
O brutalnym zagraniu Funesa Moriego, który otrzymał czerwoną kartkę za faul na Divocku Origim, boss Evertonu powiedział: – W derbach nie możesz nigdy przestać nad sobą panować. Być może był to pierwszy mecz z Liverpoolem na Anfield dla Ramiro, a ten na chwilę dał się ponieść emocjom.
– Piłkarz stracił kontrolę i wyleciał z boiska.
– Ta porażka jest dla nas ogromnym ciosem, ale nie potrzebujemy teraz dodatkowej motywacji przed weekendem. Ból po przegranej będzie nam długo siedział w głowach, lecz musimy szybko zareagować i przygotować się do meczu w Pucharze Anglii.
– Owszem, jestem zażenowany naszym występem, który momentami był koszmarny. Wiemy, że nie powinniśmy grać w taki sposób – podsumował.
Komentarze (11)
Chyba o to chodziło, że Lucas miał tyle miejsca i czasu, żeby spokojnie przymierzyć, a ten nie trafił nawet w bramkę. Przynajmniej ja to tak w tamtym momencie odebrałem.