TOP 10 triumfów z Hiszpanami
Liverpool przygotowuje się do pierwszego spotkania półfinałowego Ligi Europy z Villarreal, które odbędzie się dzisiejszego wieczoru na El Madrigal. W oczekiwaniu na niesamowite widowisko przygotowaliśmy 10 największych zwycięstw The Reds z hiszpańskimi zespołami.
Postaramy się przywrócić wspomnienia od nieprawdopodobnego triumfu zakończonego wynikiem 5-4 z Alaves w finale Pucharu UEFA do zwycięskiej bramki Alana Kennedy'ego w finale Pucharu Europy przeciwko Realowi Madryt w Paryżu, 1981 roku.
Na początek kluczowy mecz w drodze do finału Ligi Mistrzów w Stambule. Czerwoni wystawili wspaniały spektakl pokonując Deportivo La Coruna na Riazor.
Podopieczni Rafy Beniteza zwyciężyli to spotkanie 1-0, dając nadzieję na osiągnięcie fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Menedżer otrzymał cios w postaci kontuzji rozgrywającego Xabiego Alonso. Benitez zaufał chorwackiemu pomocnikowi Igorowi Biscanowi, a ten nie zawiódł.
Biscan był klasą sam dla siebie w linii pomocy oraz inspirował grą. Samobójcza bramka Jorge Andrade po 13 minutach meczu, wystarczyła do zainkasowania 3 punktów.
Kolejnym wartym uwagi spotkaniem jest występ Czerwonych Boba Paisleya przeciwko Realowi Sociedad na Anfield. Ray Kennedy natchnął drużynę swoimi dwoma trafieniami do stworzenia festiwalu bramek.
Liverpool wygrał pierwsze spotkanie na wyjeździe 3-1. Była to druga runda Pucharu UEFA w sezonie 1975/76.
Kennedy ustrzelił dublet, podczas gdy John Toshack, David Fairclough, Steve Heighway oraz Phil Neal zanotowali po jednym trafieniu.
Scouser, Brian Kettle zaliczył swój debiut w barwach Liverpoolu wchodząc w końcówce spotkania z ławki rezerwowych.
Następny mecz to rewanżowe spotkanie z Athletic Bilbao w 1983. Było to jedno ze zwycięstw zawodników Joego Fagana w drodze do wzniesienia Pucharu Europy.
Po bezbramkowym remisie w pierwszym spotkaniu drugiej rundy Pucharu Europy, Baskowie zostali uznani za faworytów, gdyż rewanż odbywał się na San Mames.
Bilbao w swoich szeregach miało topowego zawodnika Andoniego Goikoetxee, który sam siebie określał, jako „Rzeźnik z Bilbao”. Jednak Graeme Souness rozpoczął show w linii pomocy i całkowicie odciął „Rzeźnika” od gry.
The Reds zdobyli tylko jedną bramkę, ale zagrali „n zero” z tyłu. Bramkę na wagę awansu zdobył Ian Rush.
Jak sam przyznaje, bramki głową nie były jego specjalnością, jednak Walijczyk przeszedł sam siebie i w 66 minucie zapewnił Liverpoolowi awans pięknym uderzeniem z główki.
Przypomnijmy sobie wielką noc na Camp Nou, kiedy Liverpool pokonał Barcelonę w półfinale Pucharu UEFA w 1976 roku.
Kataloński gigant był murowanym faworytem do osiągnięci finału mając w składzie wspaniałego Johana Cruyffa oraz Johana Neeskensa.
70 000 kibiców zebranych na stadionie Blaugrany, zamilkło w 13 minucie meczu, gdy John Toshack otworzył wynik spotkania.
The Reds osiągnęli popisowe zwycięstwo na wyjeździe i co więcej wrócili z Katalonii z czystym kontem.
Po remisie 1-1 w spotkaniu rewanżowym na Anfield, drużyna Boba Paisleya zameldowała się w finale i wstawiła trofeum do klubowej gabloty.
Wróćmy do marca 2009 roku i pamiętnej nocy Yossiego Benayouna w Madrycie.
Przed swoim przybyciem na Anfield, Rafael Benitez dwukrotnie pokonywał Real i Barcelonę w wyścigu o tytuł mistrzowski, a teraz miał okazję ponownie pojawić się w ojczyźnie.
W poprzednim sezonie hiszpański szkoleniowiec poprowadził swoją drużynę do triumfu na Camp Nou oraz San Siro. Do skompletowania hat-tricka potrzebował innej wielkiej firmy, czyli Realu i jego Bernabeu.
Fabio Aurelio wykonał perfekcyjne dośrodkowanie z rzutu wolnego, a Yossi Benayoun sprytnym uderzeniem głową wprawił Kopites w szaloną radość. Było to bezcenne zwycięstwo 1-0 w pierwszym spotkaniu Ligi Mistrzów w fazie pucharowej.
Dalsze wspomnienia przywołują noc Garego McAllistera, który zarezerwował bilety do finału Pucharu UEFA w 2001 roku, kiedy pokazał nerwy ze stali pokonując przyszłego bramkarza Liverpoolu – Pepe Reine.
Po genialnej grze defensywy na Camp Nou, Gerrard Houllier pociągnął Liverpool do słynnego zwycięstwa nad potężną Barceloną w Merseyside.
Jedyną bramkę w tym pojedynku zdobył z rzutu karnego Gary McAllister. To trafienie zaprowadziło The Reds do wygranego później finału z Alaves.
To był niesamowity moment dla McAllistera, który 3 dni wcześniej zdobył zwycięską bramkę z rzutu wolnego w doliczonym czasie gry na Goodison Park.
Wróćmy również do nocy Craiga Bellamy'ego i Johna Arne Riise, którzy zainspirowali drużynę do pobicia Barcelony na Camp Nou w 2007 roku.
Pomimo straty bramki autorstwa Deco, w 14 minucie spotkania fazy pucharowej Ligi Mistrzów, Liverpool zdołał odpowiedzieć przed zmianą połów trafieniem Bellam'yego.
W drugiej odsłonie spotkania zwycięstwo The Reds zapewnił Norweg, John Arne Riise i pomimo porażki 1-0 w spotkaniu rewanżowym na Anfield, to Liverpool awansował do następnej fazy rozgrywek.
Przenieśmy się teraz na Anfield. Jest marzec 2009 roku. Spotkanie rewanżowe z Realem Madryt w turnieju Ligi Mistrzów.
Pokonując Real 1-0 w pierwszym pojedynku na Bernabeu kibice liczyli na ukończenie zadania przed The Kop.
Hiszpańska gazeta Marca, w dniu meczu zamieściła na pierwszej stronie pamiętny nagłówek: „ This is Anfield, so what?”, lecz po zakończeniu spotkania mieliśmy tylko jedną drużynę, która maszerowała na dalsze zmagania w zawodach.
Drogę do zwycięstw wskazał kapitan, Steven Gerrard, dwa razy umieszczając piłkę w siatce. Kolejne bramki Torresa i Dosseny dobiły Królewskich i udzieliły odpowiedzi na wątpliwości hiszpańskiego dziennika. The Reds odprawili rywala 5-0 w dwumeczu.
Numerem dwa w zestawieniu jest wiekopomny finał w Dortmundzie. Wtedy to złota bramka dała Czerwonym puchar.
To była bardzo wietrzna noc w maju 2001, a hiszpańska płotka Alaves pokazała, że nie boi się angielskiego rekina prowadzonego przez Gerrarda Houlliera.
Liverpool grał swój pierwszy od 16 lat europejski finał i nic nie wskazywało na to, że po bramkach Gerrarda, Babbela i karnym McAllistera, Hiszpanie będą w stanie wyrównać.
Robbie Fowler został wprowadzony na plac gry z ławki i odwdzięczył się bramką. W ostatnich minutach spotkania do dramatycznego wyrównania doprowadził Jordi Cruyff. Chciałoby się rzec - nazwisko zoobowiązuje.
W dogrywce każdy spodziewał się niesamowitej walki i poświęcenia. Gary McAllister wykonał rzut wolny, a piłka po jego uderzeniu została skierowana do siatki przez Delfiego Gelę. Ten gol dał Liverpoolowi tak długo wyczekiwane trofeum.
Największym triumfem w naszym zestawieniu okazał się finał Pucharu Europu z 1981, rozgrywany w Paryżu. Alan Kennedy złamał serca zwolenników Realu Madryt zdobywając bramkę na wagę zwycięstwa.
Drużyna Boba Paisleya zdobyła Puchar Europy po raz trzeci, w tę fantastyczną paryską noc.
Kennedy, który w 1974 roku przegrał finał FA Cup na rzecz Liverpoolu, występując w drużynie Newcastle, został samotnym bohaterem zapewniając triumf nad hiszpańskim gigantem.
„Barney Rubble” – jak czule zwą go Kopites, trafił do siatki również w innym finale Pucharu Europy, przeciwko Romie w 1984.
Komentarze (0)