Ward o swoich początkach w LFC
Oczekuje się, że Danny Ward w niedzielę otrzyma szansę na drugi występ w bramce Liverpoolu w tym sezonie. Sam zawodnik twierdzi, że chce budować na fundamentach, które postawił w 2012 r. właśnie w meczu przeciwko tej walijskiej drużynie.
Bardzo prawdopodobne jest, że jutro Jürgen Klopp między słupkami ustawi 22-letniego bramkarza, który zadebiutował niedawno w meczu przeciwko Bournemouth.
Danny Ward długo musiał czekać na pojawienie się w wyjściowej jedenastce Liverpoolu. Z kolei jego pierwsze doświadczenie udziału w meczu jako członek składu miało miejsce 3,5 roku temu, kiedy Liverpool w Pucharze Ligi podejmował na Anfield właśnie Swansea City.
Natomiast swój debiut sprzed dwóch tygodni Ward ocenia raczej skromnie i podkreśla, że obecnie koncentruje się na wywalczeniu sobie jak największej liczby występów oraz na ustabilizowaniu swojego statusu w drużynie Kloppa.
- Oczywiście, było to dla mnie wielkie wydarzenie. Jestem wdzięczny menadżerowi i całemu sztabowi za włączenie mnie do składu.
- Chciałem się dobrze zaprezentować. Jak na debiut wyszło nieźle. Mam na czym budować, pewien fundament. Nie chcę spoczywać na laurach. Chcę się stawać lepszym z każdym występem.
- Mam 22 lata i jak na bramkarza jestem jeszcze relatywnie młody. Udało mi się także grać w pierwszym składzie innego zespołu, co miało dla mnie ogromne znaczenie. Rozwinąłem się dzięki temu, że mogłem poczuć smak gry o stawkę.
- Doświadczanie wielkich spotkań siedząc na ławce, zwłaszcza w takim klubie jak Liverpool i na stadionie takim jak Anfield, także mi pomaga. Jednak być w centrum tych wydarzeń to zupełnie inna kwestia. To coś, czego wyczekuję z niecierpliwością.
Determinacja młodego golkipera do stałego rozwoju ma swoje podwaliny w przeszłości, kiedy został włączony do składu Liverpoolu na wspomniany powyżej mecz pucharowy w 2012 r.
Wprawdzie Ward nie wystąpił w tym spotkaniu, ale bycie w otoczeniu pierwszego zespołu pozwoliło mu poznać smak tego, co może przynieść przyszłość.
- Pamiętam, jak zadzwonił telefon i powiedziano mi, że zasiądę na ławce rezerwowych. Byłem wtedy w swoim mieszkaniu w centrum.
- To było dla mnie zaskoczeniem, ale jednocześnie nie mogłem się doczekać. Byłem podekscytowany i cieszyłem się, że zaznam meczu na Anfield z nowej perspektywy.
- To było dzień przed spotkaniem. Byłem wniebowzięty. Wysłałem kilka SMS-ów, ale gdybym nie zadzwonił najpierw do mamy i taty, to raczej nie byliby zadowoleni.
- Doświadczyć tej atmosfery na Anfield, nawet podczas rozgrzewki, to było coś specjalnego. Wywołało to u mnie stały głód, aby przeżyć to ponownie tak wiele razy, jak tylko się da. Szczęśliwie się złożyło, że od tego czasu kilka razy już tego dokonałem.
Komentarze (0)