Znamy sędziego finału LE
Jonas Eriksson został wybrany przez UEFA do sędziowania finałowego pojedynku Ligi Europy pomiędzy Liverpoolem i Sevillą. Mecz ten odbędzie się 18 maja w Bazylei.
42-letni sędzia prowadził także ostatni mecz the Reds na St. Jakob-Park rozegrany w październiku 2014 roku w ramach Ligi Mistrzów. Wtedy to ekipa jeszcze Brendana Rodgersa przegrała 1:0.
Szwed jest międzynarodowym sędzią od 2002 roku, uczestniczył w mistrzostwach świata w Brazylii z 2014 roku. Ponadto w 2013 roku sędziował w spotkaniu Superpucharu Europy UEFA pomiędzy Bayernem Monachium i Chelsea i znalazł się w czwórce sędziowskiej finału Ligi Mistrzów z zeszłego roku, kiedy to zmierzyły się ze sobą Barcelona i Juventus w Berlinie.
W kwietniu 2010 roku zdenerwował ówczesnego menadżera liverpoolczyków, Rafę Beníteza, w wyjazdowym ćwierćfinale Ligi Europy przeciwko Benfice Lizbona. Podopieczni Hiszpana polegli wtedy 2:1 w pierwszym meczu.
Benítezw ten sposób zareagował na jego zdaniem łagodne potraktowanie Luisão po bezmyślnym faulu na Fernando Torresie, za który zobaczył tylko żółtą kartkę. Ta decyzja wywołała sprzeczkę wśród zawodników, która zakończyła się czerwoną kartką dla Ryana Babela za odepchnięcie twarzy obrońcy przeciwników.
- Byłem zaskoczony, gdyż faul od tyłu jest bardziej niebezpieczny - powiedział później Hiszpan.
- Jest wielka różnica pomiędzy kopnięciem piłkarza od tyłu, a dotknięciem jego ust. Ciężko to zrozumieć.
W podobnym nastroju był Manuel Pellegrini, gdy jego Manchester City poległ w meczu z Barceloną 2:0. W tym pojedynku czerwoną kartkę zobaczył Martin Demichelis, który sprokurował rzut karny.
Chilijczyk zarzucił Erikssonowi "brak bezstronności" i stwierdził, że "sędzia był po stronie Barcelony od początku do końca".
Z drugiej strony, Jürgen Klopp zaczerpnął z decyzji Szweda, będąc jeszcze trenerem Borussii Dortmund.
Arbiter zdecydował się jedynie pokazać żółtą kartkę Robertowi Lewandowskiemu za uderzenie łokciem Laurenta Koscielnego w meczu Ligi Mistrzów, który odbył się w październiku 2013 roku na Emirates. Polski snajper strzelił później bramkę dającą zwycięstwo jego drużynie.
Szwedowi nie można natomiast zarzucić, że sędziuje dla pieniędzy. Mówi się, że 9 lat temu za sprzedaż 15% udziałów w szwedzkiej firmie IEC, zajmującej się prawami telewizyjnymi do wydarzeń sportowych, otrzymał około sześciu milionów funtów.
- Wiodłem fantastyczne życie jako biznesmen, ale od 2011 roku zdecydowałem się być profesjonalnym sędzią i są to moje najlepsze lata życia - powiedział Eriksson.
- Pieniądze niczego nie zmieniły, najlepszą rzeczą jaką robię w życiu jest sędziowanie zawodów piłkarskich.
Komentarze (1)