Klopp: Porażka z Burnley wciąż boli
Boss przyznał, że drużyna wkracza na dobrą drogę pomimo czterech punktów na koncie. Fantastyczne spotkanie przeciwko Arsenalowi, ciężko wywalczony remis z Tottenhamem oraz zawstydzająca porażka z Burnley to dotychczasowy bilans zespołu z Anfield.
Po zbliżającej się przerwie na mecze reprezentacji, the Reds wreszcie wystąpią na własnym stadionie przeciwko Leicester City. Ostatni raz sytuacja, w której Liverpool zaczynał sezon od trzech wyjazdowych spotkań miała miejsce w 1987 roku.
Manchester United oraz Chelsea, z którymi chcemy konkurować jak równy z równym zdołały już powiększyć swoją przewagę punktową do liczby pięciu. Klopp jest jednak zadowolony z poczynań swoich podopiecznych w tej fazie rozgrywek.
- Nie wiem jak blisko jesteśmy wyznaczonych celów i nie mam pojęcia jak daleko jesteśmy w stanie zajść. To nasza droga.
- Przeciwko Spurs bardzo dobrze wyglądał nasz wysoki pressing i gra w defensywie. Podobnie mieliśmy zagrać przeciwko Burnley ale dwa momenty zdecydowały o tym, że straciliśmy spokój. Mogliśmy zrobić zdecydowanie więcej. W tamtym meczu 90% naszych poczynań oceniłem pozytywnie. Analizowałem to spotkanie kilka razy i w dalszym ciągu nie dociera do mnie ostateczny rezultat.
- Wciąż pracujemy nad pewnymi elementami. Musimy utrzymać naszą naturalną siłę, wysoki pressing, groźne kontrataki oraz pozostałe kwestie. Cały ten pakiet musimy pokazywać na boisku.
- Lubimy gdy stawia się przed nami wyzwania i jesteśmy pozytywnie nastawieni choć cztery punkty mogą tego nie potwierdzać. Nie jest idealnie ale wszystko jest na dobrej drodze.
- Ograliśmy Arsenal i zdobyliśmy punkt przeciwko Tottenhamowi, a jestem bardziej niż pewny, że w dalszym ciągu są to silne zespoły. Nie każdy jest w stanie coś ugrać na White Hart Lane, a my mogliśmy się nawet pokusić o zwycięstwo.
- Całość zaburza jednak porażka z Burnley. Gdybyśmy wówczas wygrali moglibyśmy się cieszyć z siedmiu punktów na koncie. Taki start byłby do zaakceptowania.
- Nie musimy zmieniać wszystkiego ponieważ wiele rzeczy wygląda dobrze. Wspólna praca pomaga nam rozwinąć skrzydła.
Punkt zdobyty na White Hart Lane nie cieszy Bossa w takim samym stopniu jak ten osiągnięty w październiku ubiegłego roku.
- Mogliśmy spisać się lepiej ale nie czuję, że zagraliśmy idealnie i wracamy do domu tylko z remisem. Powinniśmy wykazać się większą jasnością umysłu w kilku sytuacjach pod bramką przeciwnika.
- Przy straconym golu jeden zawodnik drużyny przeciwnej był kompletnie niepilnowany więc po drodze popełniliśmy wiele błędów.
-
Gdybyśmy zmusili rywala do tego samego wynik byłby zupełnie inny. Niestety tak się nie stało.
Jednym z najjaśniejszych punktów składzie Liverpoolu był Joel Matip, który skutecznie radził sobie z Kanem i Janssenem. Boss wierzy jednak, że Kameruńczyka stać na dużo więcej.
- Nie jest jeszcze w 100% przygotowany. Jego występ z Tottenhamem nie był planowany ale uraz Ragnara nas do tego zmusił. To wysoki facet. W tej chwili jest w 70-80% zdrowy. Widać jego siłę w powietrzu oraz poczynaniach defensywnych.
Komentarze (0)