NC: Moja praca nigdy się nie kończy
Jest wczesne sierpniowe popołudnie, a Neil Critchley jest świadkiem zwycięstwa swojego zespołu nad Blackburn Rovers 4:0. Imponująca wygrana nad drużyną, która dwukrotnie pobiła jego zespół w minionym sezonie oraz świetny występ nowego zawodnika. Z pewnością menadżer musiał być zadowolony?
- I tak, i nie - odrzekł Neil Critchley w odpowiedzi na pytanie liverpoolfc.com.
- Znając potencjał piłkarzy, którymi dysponujemy zrobiliśmy to, co było w naszym zasięgu. Nie jest to arogancja z mojej strony, mamy kilku dobrych zawodników, a w związku tym również wysokie oczekiwania. Staramy się wyciskać z nich jak najwięcej w każdym spotkaniu.
To właśnie ta pogoń za doskonałością była motywem przewodnim w rozmowie zarejestrowanej przy boisku w Kirkby.
Critchley jako jedna z pierwszych szesnastu osób, która wzięła udział w kursie, posiada elitarne trenerskie odznaczenie Football Association.
- Moja praca nigdy się nie kończy, to zupełnie jak nieskończona pogoń za doskonałością - dodał.
- Moim obowiązkiem jest zapewnienie rozwoju zawodnikom, z którymi pracuję, a ten nigdy się nie kończy. Masz tylko nadzieję, że zbiorą oni owoce twojej pracy.
Odpowiedź Neila na zapytanie o cele na bieżący sezon mogła wydać się zaskakująca. W jego mniemaniu zwyciężanie, choć tak istotne dla pracowników Kirkby, jest na drugim miejscu względem rozwoju osobistego.
Anglik wytłumaczył, iż w ostatecznym rozrachunku jego celem jest przygotowanie młodzieży do rygorystycznej pracy zawodnika pierwszego zespołu, czyli tego, co Trent Alexander-Arnold, Ovie Ejaria i Ben Woodburn doświadczyli przygotowując się do sezonu z Jürgenem Kloppem.
- Moja nadzieja jest niezmienna. Chcę, aby moi zawodnicy rozwijali się. Jeśli będą robić to z powodzeniem, to fantastycznie.
- Chcemy wygrywać i nie ma co do tego wątpliwości. Wolelibyśmy być na szczycie tabeli i z sukcesami przechodzić kolejne szczeble Youth Cup, niż szorować dno tabeli i odpaść w trzeciej rundzie.
- Jednakże kiedy miałoby to oznaczać, że Ovie, Trent i Ben będą mogli grać dla pierwszej drużyny, a Herbie, Toni i Conor otrzymają szansę w U-23, to będzie to moje zadanie.
- Jest nim oczywiście wygrywanie spotkań, ale rozwój zawodników stoi wyżej.
Critchley pochodzi z Crewe. Grał w tamtejszym zespole i był tamże dyrektorem akademii. Co skłoniło go do przyjęcia oferty Liverpoolu w 2013 roku?
- Spędziłem w Crewe całe moje życie. Część mnie zawsze pozostanie z nimi, ponieważ byłem tam od 10 roku życia. Chciałem jednak doświadczyć czegoś nowego.
- Nie opuściłbym Crewe dla pierwszej lepszej drużyny, to musiało być coś wyjątkowego. I Liverpool jest wyjątkowy, to unikalna drużyna. To ludzie właśnie tworzą zespół, mówię o pracownikach, piłkarzach i kibicach. To były niewiarygodne trzy lata mojego życia i tak wiele się tutaj nauczyłem. Przyjście tutaj to był świetny ruch.
- Są regularne drużyny piłkarskie i są pewne rzeczy, które czynią je unikatowymi. Myślę, że Liverpool to coś posiada.
- Są również super zespoły i muszę umieścić Liverpool w tej kategorii. To świetne miejsce do pracy, które daje ci niesamowite poczucie, kiedy przechodzisz przez główną bramę i dumę do pracy w nim na porządku dziennym.
Critchley ściśle współpracuje z dyrektorem Akademii Alexem Inglethorpem oraz menadżerem zespołu U-23 Michael Bealem. Ich celem jest pomoc adeptom akademii za równo na boisku i poza nim. Dążą w tym kierunku do punktu, kiedy młodzi gracze będą gotowi występować w pierwszym zespole.
- Siedzimy w jednym biurze, jeden obok drugiego. Ciągle rozmawiam z Alexem.
- To jest naprawdę wielopoziomowe myślenie. Jestem w kontakcie z trenerem U-16, aby wiedzieć, czy jacyś chłopcy wyróżniają się.
- To właśnie o to chodzi. Należy również podzielać te same wartości. Na to potrzeba jednak czasu - ja jestem tutaj od trzech lat, a Alex i Michael odrobinę dłużej. Sklasyfikowałbym nas trzech jako uczących się.
- Wszyscy pracowaliśmy z najmłodszymi grupami, wiemy zatem jak wygląda system od U-7 wzwyż. Wiemy także, jak powinien on wyglądać w U-18 i U-23. To zaszczyt tutaj pracować.
Zapytany o swoją rolę w tym mechanizmie Critchley odrzekł, że sukces Akademii jest zależny od pracy kolektywu.
- Jestem w uprzywilejowanej pozycji. Mam niesamowitą pracę i jestem otoczony świetnymi ludźmi.
- Jestem tylko jednym ze stopni na drabinie, niemniej istotnym od trenerów U-9 i U-23. Widzę siebie w tym wszystkim, co staramy się osiągnąć w Akademii. Chłopcy opuszczają szkołę, a do moich obowiązków należy, aby zaszczepić w nich odpowiednie nawyki na boisku i poza nim.
- Gołym okiem widać, że wielu z nich ma talent i umiejętności, ale wszczepienie właściwej etyki pracy i odpowiednich standardów jest ogromnie ważne, bo w pewnym momencie oni opuszczą mnie.
- Jeśli dam im coś, co z nimi pozostanie to będę szczęśliwy.
Komentarze (2)