Carra: Mourinho pytał mnie o Anfield
Legenda Liverpoolu wierzy, że dodatkowe osiem i pół tysiąca gardeł jeszcze bardziej utrudni rywalom pokonanie the Reds. O nową trybunę Main Stand wypytywał nawet Jose Mourinho.
Main Stand zostało oficjalnie otwarte w piątek, a już jutro zabłyśnie w pełnej krasie gdy na Anfield zawita Leicester City.
Poczynania swoich idoli będzie mogło teraz śledzić na stadionie ponad 54 tysiące widzów. Zdaniem Carraghera reputacja stadionu wzrośnie jeszcze bardziej.
- Gdziekolwiek byś się nie udał, czy to w Anglii, czy poza nią Anfield jest znane ze swojej atmosfery. Thiery Henry często wspomina o tym w telewizji Sky. Wielu pragnie tego w swoim klubie więc chyba nic więcej nie trzeba dodawać.
- Bardzo zainteresowany tematem wydał się Jose Mourinho. Podczas charytatywnego turnieju pytał mnie jak wiele więcej osób będzie mogło wejść na stadion. Był pod wrażeniem gdy usłyszał moją odpowiedź.
- Zarówno on jak i wielu innych zdaje sobie sprawę jak ciężko będzie im mierzyć się teraz z Liverpoolem. Mówienie, że kibice to 12 zawodnik może wydawać się utartym frazesem ale w tym przypadku to fakt.
Carragher podczas swojej kariery zwiedził dużo obiektów sportowych ale nie jest w stanie porównać Anfield do czegokolwiek innego.
- To zdecydowanie stadion numer jeden. Doświadczyłem na nim wiele wspaniałych chwil. Jest wyjątkowy.
- Nawet mierząc siły z Realem Madryt, czy Barceloną kibice drużyny przeciwnej mówią o wspaniałym dopingu. To sprawia, że każdy chce przeżyć to na własnej skórze.
- Jako dziecko marzysz o grze na Camp Nou, Bernabeu, czy San Siro zapominając przy tym, że ich fani chcą przybyć do Liverpoolu.
Podczas gry dla the Reds, Carra miał przyjemność zmierzyć swoje siły z takimi tuzami jak Barcelona, Real Madryt, Juventus oraz Inter Mediolan.
Najbardziej pamiętny jest jednak dla niego półfinał Ligi Mistrzów przeciwko Chelsea z 2005 roku.
- Gdybym miał możliwość najchętniej wróciłbym do półfinałowych lub ćwierćfinałowych spotkań Ligi Mistrzów rozgrywanych w maju. Noce nie są już wówczas takie zimne i później się ściemnia.
- W tym czasie jest coś specjalnego. Widzisz za sobą cały tłum ludzi nie przypuszczając, że może to osiągnąć taką skalę.
- Wspaniale było gdy Stevie wygrywał rzut monetą i w drugiej połowie mogliśmy atakować przeciwnika na stronie the Kop.
- Przeciwko Chelsea los chciał inaczej ale wydaje mi się, że to nam pomogło. W drugich 45 minutach byliśmy pod wielką presją, a fani pomogli nam oddalać zagrożenie od własnej bramki.
- Normalnie wolelibyśmy grać w drugą stronę ale w tym konkretnym spotkaniu okazało się to dla nas zbawienne. Spotkanie z Chelsea zawsze były trudne, szczególnie gdy nabierały takiej rangi.
Komentarze (0)