Gini: Jestem głodny bramek
Przyzwyczajony do systematycznego wpisywania się na listę strzelców Georginio Wijnaldum z coraz większą niecierpliwością czeka na otwarcie swojego bramkowego konta dla Liverpoolu.
Sprowadzony z Newcastle United pomocnik dwukrotnie asystował już w tym sezonie przy trafieniach kolegów, jednak sam dotychczas nie zdołał pokonać bramkarza drużyny przeciwnej.
W spotkaniu z Leicester, Holender wyłożył piłkę jak na tacy Adamowi Lallanie i choć forma zespołu bardzo go cieszy, zawodnik liczy na regularne zdobywanie goli dla the Reds.
- Człowiek przyzwyczaja się do strzelania goli. W ostatnim czasie regularnie wpisywałem się na listę strzelców co szczególnie mnie cieszy jako pomocnika. Chcę więcej.
- Trzeba czuć głód i chciwość. W obecnej chwili nie myślę o niczym innym. Najważniejsze jest jednak jak mogę pomóc drużynie. Jeżeli są to asysty, jestem w stanie to zaakceptować. Oczywiście chce strzelać ponieważ robiłem to przez ostatnie lata i wiem, że to potrafię.
- Szukam bramek ponieważ się do tego przyzwyczaiłem. Nie zapominam przy tym o zespole i staram się pomóc w każdej sytuacji.
- Pokazałem już jak asystuję, teraz czas na bramki. Wierzę w swoje umiejętności więc zachowuje spokój. To dobro drużyny jest najważniejsze i dopóki wygrywa wszystko jest ok.
Podczas pierwszych spotkań nowego sezonu w poczynaniach Liverpoolu widać było większe wsparcie w wyprowadzaniu ataków.
Na polecenie Kloppa, Jordan Henderson wraz z Wijnaldumem podłączają się do akcji jak tylko nadarzy się ku temu okazja.
- W moich poprzednich klubach, a nawet w reprezentacji nie atakowałem taką liczbą graczy. Zdarza się, że jest nas nawet siedmiu! Podobnie było tylko w PSV Eindhoven. Później ta liczba wahała się między cztery, a pięć.
Komentarze (5)
Bang.
Suche ale jest ;)