Robson: To się raczej nie stanie
Boss Melbourne Victory, Ian Robson, określił szansę swojego klubu na sprowadzenie byłego kapitana Liverpoolu, Stevena Gerrarda, jako "jedną na milion".O 36-latku wspominało się w kontekście przenosin do Australii po zakończeniu przygody z LA Galaxy.
Robson jednak ukrócił spekulacje, mówiąc że byłby to nieodpowiedzialny zabieg finansowy, żeby skusić Gerrarda na przeprowadzkę do Australii.
- Według mnie to się nie stanie. Dzieli nas za duży dystans i nie stać nas na to. Nawet gdyby było, to byłby to ruch bardzo nieekonomiczny.
- Szansę oceniam w granicach jednej na milion.
Jedyna możliwość na taki obrót sprawy może się wiązać z nowymi zasadami, które wprowadzono z okazji powrotu do kraju Tima Cahilla.
Kluby mogą też płacić uznaniowe kwoty za zawodnika gościnnego, tak jak się to odbyło przy okazji przejścia Davida Villi do Melbourne City w 2014 roku.
W jakimkolwiek przypadku jednak, Australijska Federacja musiałaby by płacić jakiś procent, a zdaniem Robsona, cyfry nadal by się nie zgadzały.
Gerrard jest dość znany w Melbourne. Zdobył bramkę dla Liverpoolu w meczu towarzyskim z Victory, kiedy to na MCG zgromadziło się rekordowe 95446 ludzi w 2013 roku.
W 36 występach dla Galaxy zdobył 5 bramek, a teraz jest łączony z rolami trenerskimi w Liverpoolu oraz reprezentacji Anglii.
- Czy dla niego zdecydowano by się na zastosowanie wyjątkowych procedur? Myślę, że w przypadku Stevena Gerrarda nie byłoby wątpliwości - powiedział Robson.
- Jeśli jednak patrzeć na to czysto pragmatycznie i ze zdrowym zmysłem finansowym, daleka do tego droga.
Komentarze (0)