Trzy kropki: Mecz z Leeds
Po wczorajszym spotkaniu przez wszystkie przypadki odmieniane jest nazwisko Bena Woodburna, jednak w „Trzech kropkach” BartekB8, Chaki i Mleko starali się opowiedzieć nie tylko o tym. Sprawdźcie Państwo, czy to zadanie udało się zrealizować równie dobrze, jak podopiecznym Jürgena Kloppa.
– O ogólnym przebiegu meczu… (BartekB8)
Na ćwierćfinałowe spotkanie pucharu ligi angielskiej przeciwko Leeds United Jürgen Klopp raczej nie zaskoczył wystawioną jedenastką. Była to mieszanka doświadczenia (Lucas, Mignolet), graczy podstawowego składu (Mane, Can, Wijnaldum), rezerwowych (Moreno, Klavan) oraz młodzieży (Ejaria, Stewart). Na papierze wydawało się, że the Reds powinni bez problemu wyjść zwycięsko z tego spotkania, lecz mecz wyglądał nieco inaczej. Liverpool przeważał, ale pierwszą połowę zakończył bezbramkowo. Leeds nie zamierzało złożyć broni i po strzale Kemara Roofe’a piłka zatrzymała się na słupku bramki Mignoleta. Wydawać by się mogło, że w takim momencie ciężar gry na swoje bramki powinni wziąć gracze doświadczeni, ale niespodziewanie to młodzież w dużej mierze zadecydowała o wygranej. Trent Alexander-Arnold popisał się świetnym dośrodkowaniem do Divocka Origiego, który musiał pokonać bramkarza przeciwników, a wynik spotkania ustalił Ben Woodburn, który został nowym najmłodszym zdobywcą bramki dla Liverpoolu. Tego czynu dokonał w wieku 17 lat i 45 dni.
– O solidnej postawie gości… (Bartek B8)
Robbie Fowler, który po odejściu z Liverpoolu występował w barwach Leeds United w latach 2001–2003, powiedział przed spotkaniem, aby traktować ten mecz jak występ w Premier League. Anglik stwierdził, że siła gości będzie płynęła stąd, że nie mają oni nic do stracenia i będą walczyć do końca, aby udowodnić, że nie bez powodu chcą awansować do Premier League. Słowa legendy the Reds potwierdziły się. Ekipa z Yorkshire pomimo tego, że wyraźnie krócej operowała piłką w tym meczu, to zdołała oddać tyle samo strzałów na bramkę co gospodarze (6 celnych, 4 niecelne, 3 zablokowane). Ponadto przy stanie 0:0 Kemar Roofe popisał się efektownym strzałem, zaś Simon Mignolet bezradnie patrzył się tylko jak piłka odbija się od słupka i dziękował szczęściu, że nie musi wyciągać jej z siatki. Zgodnie z przewidywaniami gracze Kloppa pokonali ekipę przyjezdnych, ale zawodnicy Garry’ego Monka nie muszą czuć się bardzo zawstydzeni, wracając do domu.
– O widocznym braku zgrania… (Mleko)
Kolektyw to słowo często powtarzane w środowisku piłkarskim. W moim odczuciu jest to pojęcie mocno złożone, a jednym z jego elementów jest zgranie, którego we wczorajszym spotkaniu próżno było szukać. Jedenastka zestawiona przez niemieckiego menedżera przeplatała kompletny chaos z kilkoma składnymi akcjami. Zmiany w składzie są oczywiste w rozgrywkach pucharowych jednak wydaje się, że wciąż potrzeba czasu, aby zaplecze the Reds osiągnęło poziom wymagany przez Kloppa. Póki co proces ten trwa dosyć bezboleśnie, ale adekwatne wydaje się twierdzenie, że nawet najlepsi zawodnicy muszą współgrać ze sobą i pracować jak jeden organizm. Całe szczęście piłkarzom nie zabrakło zaangażowania i woli walki dzięki czemu możemy się cieszyć z awansu do półfinału.
– O nowym rekordziście w klubie… (Chaki)
Już od kilku miesięcy słyszeliśmy i mieliśmy możliwość podziwiania kompilacji z udziałem młodego Walijczyka, który w meczach rezerw strzelał bramkę za bramką i popisywał się fenomenalnymi akcjami. We wczorajszym meczu z Leeds United Woodburn zameldował się po raz drugi w seniorskiej kadrze, dodatkowo przy wyniku 0:0, który nie był w żaden sposób korzystny dla Liverpoolu, a mimo to młody zawodnik otrzymał zaufanie od Kloppa. I nie mógł sobie lepiej wymarzyć wejścia w dorosły futbol. Bramka na Anfield przed the Kop to coś niesamowitego. Natomiast zapisanie się na kartach Liverpoolu jako najmłodszy strzelec w historii też jest wyczynem, który nie zdarza się zbyt często. Ben ma duży potencjał i talent, najważniejsze, żeby nie ulegał presji, a nad jego rozwojem będzie czuwał niemiecki menedżer. Będący fachowcem w dziedzinie szlifowania talentów i wyciskania najlepszych cech z zawodników.
– O delikatnej poprawie gry obronnej… (Mleko)
Mówiąc pół żartem, pół serio kto by się spodziewał, że Liverpool po raz trzeci z rzędu zakończy mecz z czystym kontem! Sytuacja ta bardzo cieszy, jednak boisko zweryfikowało dalsze braki w tym elemencie. Wystawiona wczoraj czwórka obrońców wypadła nieco blado na tle podstawowych zawodników, ale nie da się zaprzeczyć faktom… do bramki nic nie wpadło, choć nie wiem czy więcej w tym szczęścia, czy rozumu. Gołym okiem widać, że Klopp położył mocniejszy nacisk na poprawę gry defensywnej i efektem tego są ostatnie wyniki. Przy tak skutecznej ofensywie i będącej na fali wzrostowej obronie, Liverpool może stać się maszynką nie do zatrzymania. Heavy Metal w wykonaniu the Reds zaczyna nabierać coraz bardziej solidnego brzmienia.
– O wyjeździe do Bournemouth… (Chaki)
W najbliższą niedzielę Liverpool zmierzy się z drużyną Wisienek, która obecnie plasuje się w środku tabeli, na 12 pozycji. Podopieczni Kloppa zapewne zdają sobie sprawę, że zdobywanie trzech punktów w takich meczach jest kluczowe, aby móc pozostać w pierwszej czwórce i na ostatniej prostej włączyć się do walki o tytuł Premier League. Bournemouth w ostatnim meczu z Arsenalem popisało się kilkoma karygodnymi błędami, ale też nie okazało się rywalem, który łatwo odpuścił i walczyli do końca. Liverpool musi również pokazać, że potrafi grać bez Coutinho. Nie wiadomo czy wrócą Lallana i Sturridge. Sytuacja kadrowa lekko się skomplikowała, ale będzie to kolejna cenna szansa dla Origiego czy chociażby młodziutkiego Benjamina Woodburna.
Komentarze (0)