Šmicer: Jak zwyciężyć w derbach
W czasie, gdy Liverpool przygotowuje się do 227. derbowego spotkania z Evertonem na Goodison Park, jeden z byłych piłkarzy wyjawił kluczowy element, którego the Reds będą potrzebowali, żeby odnieść zwycięstwo w poniedziałkowy wieczór.
W swoich ośmiu derbowych występach na przestrzeni sześciu sezonów spędzonych w klubie, Vladimír Šmicer tylko raz doświadczył porażki.
Przed nadchodzącym meczem z the Toffees, bohater ze Stambułu radzi obecnym zawodnikom the Reds, podkreślając, że muszą być gotowi na twardą, fizyczną walkę jeśli chcą po raz kolejny zwyciężyć swojego starego rywala.
– Mam dobre wspomnienia [z meczów derbowych], większość meczów wygraliśmy – powiedział Šmicer.
– To zawsze były wielkie spotkania, ciężkie pojedynki, zwłaszcza wyjazdowe. Kiedy grasz u siebie, czujesz się bezpieczny i dostajesz wsparcie od kibiców, ale na Goodison Park jest zawsze ciężko.
– Musisz być przygotowany na fizyczną stronę tych spotkań, jeśli jesteś w stanie w takich warunkach grać w piłkę, to będzie dobrze.
– Tak udawało nam się wygrywać, byliśmy dobrze przygotowani fizycznie i mieliśmy większą ochotę na granie w piłkę, a do tego jakość zawsze była po naszej stronie.
– Jestem pewien, że możemy rozegrać dobry mecz. Podoba mi się styl, w jakim gra ten zespół, widać, że to są utalentowani zawodnicy.
– Roberto Firmino i Sadio Mané to bardzo wartościowi zawodnicy dla klubu. Każda drużyna odczułaby stratę takiego zawodnika jak Philippe Coutinho, lubię go, ale bardzo podoba mi się to, co prezentuje cały zespół.
Wspominając swoje ulubione derby rozegrane w barwach Liverpoolu Šmicer opisuje jeden z meczów rozgrywanych na Goodison Park– dzień, w którym pewien Szkot zyskał status legendy wśród najbardziej zagorzałych kibiców the Reds.
– Najbardziej zapadło mi w pamięć spotkanie z 2001 roku, kiedy Gary McAllister strzelił zwycięskiego gola – dodał.
– Musieliśmy wygrać, żeby zachować szanse na grę w Lidze Mistrzów. To był wspaniały mecz, a my wygraliśmy 3:2.
– To był szalony pojedynek. Robbie Fowler miał szansę na bramkę, kiedy wygrywaliśmy już 2:1, ale spudłował z rzutu karnego, a Igor Biscan dostał czerwoną kartkę. Zrobiło się 2:2 po tym, jak strzelili nam bramkę z rzutu karnego i poczuliśmy się, jakbyśmy mieli przegrać ten sezon, więc kiedy Gary zdobył gola, była to wielka ulga dla nas wszystkich.
– To było bardzo ważne spotkanie, bo później rozgrywaliśmy finał Pucharu Anglii oraz finał Pucharu UEFA w Dortmundzie.
Na zakończenie sezonu pokonaliśmy Charlton Athletic 4:0 i zakwalifikowaliśmy się do Ligi Mistrzów. To był niesamowity rok, wygraliśmy trzy trofea.
Pomimo tego, że póki co to Chelsea nadaje tempo rozgrywkom Premier League w tym sezonie, Šmicer jest pewien, że Liverpool ma umiejętności i siłę przebicia potrzebną żeby sprawić, że wyścig po tytuł mistrza będzie ekscytujący.
– Chelsea jest przed nami, ale sezon jest długi, mamy dobrą drużynę, dobrego trenera i gramy dobrą piłkę – powiedział.
– Nie widzę powodów, dla których nie mielibyśmy walczyć o tytuł w tym roku.
– Oczywiście, miejsce w pierwszej czwórce oraz kwalifikacja do Ligi Mistrzów to główne cele klubu, ale moim marzeniem na 2017 rok jest zobaczenie Liverpoolu wygrywającego ligę.
Šmicer wypowiadał się w trakcie drugiej odsłony akcji LFC World w Kuala Lumpur. Czeski gwiazdor, razem z Robbiem Fowlerem, Patrikiem Bergerem i Brucem Grobbelaarem starają się zbliżyć malezyjskich kibiców the Reds do klubu poprzez różne aktywności i interaktywne doświadczenia.
– To bardzo miłe. Zostaliśmy bardzo serdecznie powitani. Odbyliśmy małą trasę z LFC World, obsługa wykonuje znakomitą robotę, wszystko jest perfekcyjnie przygotowane dla naszych fanów – zachwycał się były reprezentant Czech.
– Trudno jest dotrzeć na Anfield naszym kibicom stąd, więc przygotowaliśmy dla nich wiele atrakcji, żeby móc zbliżyć ich do klubu – zakończył.
Komentarze (0)