Milner: Mniej korekt od sztabu
James Milner odbiera jako pozytywny omen fakt, że wraz z biegiem sezonu otrzymuje od Jürgena Kloppa i całego sztabu coraz mniej instrukcji w trakcie meczu.
Numer 7 Liverpoolu w trakcie swojej 14-letniej kariery grywał na wielu różnych pozycjach, ale kiedy okazało się, że aktualny sztab szkoleniowy planuje przekwalifikować go na lewego obrońcę, wiele brwi uniosło się w geście zdumienia.
Wątpliwości dotyczące tej decyzji szybko zostały rozwiane, gdy Milner szybko zaadaptował się do nowej pozycji. Ponadto, swoje nowe obowiązki wykonuje z typową dla siebie pracowitością i oddaniem, a na swoim koncie ma w tym sezonie już 5 goli (wszystkie z rzutów karnych) oraz 2 asysty.
Wice-kapitan Liverpoolu w przededniu meczu z Manchesterem City opowiedział dziennikarzom o odczuciach dotyczących tego sezonu oraz o rozwijającej się z biegiem czasu relacji z menadżerem.
Zapytany o to, czy obecnie otrzymuje więcej, czy mniej instrukcji od trenerów, odpowiedział:
- Szczerze mówiąc, chyba mniej, więc mam nadzieję, że to dobry znak. Oczywiście uważam, że kiedy podejmuję się czegoś nowego, to będę potrzebował swego rodzaju przewodnictwa i będę zadawał pytania, kiedy czegoś nie jestem pewien. Jeśli robisz coś źle, trenerzy zwracają na to uwagę, ale jeżeli idzie ci dobrze, to pozwalają ci podtrzymywać taką grę i ją kontynuować.
- Wiadomo, że są pewne specyficzne mecze, kiedy pojawiają się jakieś specjalne instrukcje, bo sztab chce, abym wykonywał swoje zadania inaczej niż zazwyczaj, ale w pozostałych przypadkach nie pojawia się ostatnio zbyt wiele korekt do mojej gry, czyli chyba spisuję się nie najgorzej.
- Zawsze jednak jest co poprawiać i pojawiają się pewne kwestie, o których myślałem w trakcie meczu albo nie jestem pewien, czy wykonałem je dobrze. Potrzebuję ich weryfikacji i analizy.
- Z drugiej strony gram w piłkę nożną od długiego czasu i myślę, że każdy piłkarz obserwuje i uczy się od swoich kolegów z drużyny. Na wielu pozycjach główne założenia gry są do siebie zbliżone. Mam nadzieję, że będę grał jeszcze lepiej i nadal będę przydawał się drużynie.
W swojej karierze Milner grywał raczej na bardziej ofensywnie scharakteryzowanych pozycjach. Milner wyjaśnia, że to ciężka praca w Melwood pomaga mu dostosować się do specyfiki gry w linii defensywnej.
- Ważny jest sposób myślenia. Myślę, że grając na danej pozycji, musisz mentalnie nastawić się w adekwatny do tej pozycji sposób. Nie ma znaczenia, czy menadżer wystawia cię tam na pięć minut, pół sezony, czy też na stałe. Z uwagi na nasz styl gry zdarza się, że zachodzi konieczność chwilowego zastąpienia kogoś na danej pozycji w trakcie meczu. Musisz zrobić wszystko, żeby spisać się wtedy dobrze i dać drużynie pewność, że wiesz, co masz robić.
- Nie uważam, żeby to była jakaś większa zmiana. Chodzi chyba bardziej o poczucie komfortu. Wiem, że będę popełniał błędy i czasami nie będę w 100% pewien swojej gry, ale im więcej gram na danej pozycji, tym więcej się uczę i lepiej się spisuję.
- Ćwiczę to także każdego dnia na treningach i również dzięki temu radzę sobie najlepiej, jak tylko potrafię, ale mam nadzieję, że jestem w stanie wykrzesać z siebie jeszcze więcej.
Pomimo tego, że rola lewego obrońcy nie jest ulubioną w jego repertuarze, to James Milner podkreśla, że cieszy się każdą możliwością gry dla Liverpoolu.
- Po prostu chcę być częścią tego zespołu i pomagać drużynie. Cieszę się, dokładając swoją cegiełkę dla tego klubu. Mamy tutaj świetną ekipę piłkarzy – fantastyczną i utalentowaną grupę zawodników, a ponadto młodą. Chciałbym jak najbardziej im pomagać poprzez, niestety dla mnie, moją wiekowość!
- Nie chodzi jedynie o pierwszą jedenastkę, ale znaczenie ma cały skład. Widzieliście już jaka jakość pojawia się w składzie. Mówię tu o chłopakach z ławki rezerwowych, ale także o młodych piłkarzach.
- Teraz jest naprawdę dobry czas, aby znajdować się w drużynie lub w jej otoczeniu. Wielu chłopaków tylko czeka, aby przejąć koszulki starszych kolegów, więc musimy wspinać się na swoje wyżyny. Tego jednak potrzeba, aby odnieść sukces – konkurencji o miejsce w drużynie.
Komentarze (0)