Blood Red: Świetny sezon Mané
Fantastyczną dyspozycję Senegalczyka potwierdzają statystyki. W całej historii ligowych starć the Reds tylko 3 zawodników może pochwalić się lepszym dorobkiem strzeleckimi tuż po przybyciu do klubu.
W 22 ligowych spotkaniach Sadio Mané zgromadził na swoim koncie 11 trafień. Sprowadzony za 30 milionów funtów skrzydłowy ustrzelił dublet z Tottenhamem, przyczyniając się do ważnego zwycięstwa.
Lepsi byli jedynie Daniel Sturridge, który do zanotowania 10 trafień potrzebował zaledwie 13 spotkań oraz Robbie Fowler i Fernando Torres czyniąc to w 18 meczach.
Kariera Senegalczyka coraz częściej porównywana jest do tej Luisa Suáreza, który do uzyskania dwucyfrowego wyniku potrzebował aż 33 ligowych spotkań.
24-latek podbił serca fanów Liverpoolu, a doping na Anfield skierowany w jego kierunku tuż po starciu ze Spurs był niesamowity. Pokorny i pracowity zyskał sobie również szacunek w szatni.
11 trafień i 4 asysty, żaden z zawodników Liverpoolu nie miał udziału przy większej ilości bramek w tym sezonie.
Mané tchnął w the Reds nowe życie. Brak Senegalczyka w składzie był widoczny w styczniu, gdy Liverpool zaczął notować jedne z najgorszych rezultatów w historii. Mané jest dla swojego zespołu czymś w rodzaju składnika X.
Pomaga dokonywać rzeczy, które wcześniej się nie udawały. Potrafi stworzyć sytuację praktycznie z niczego. Jest pozytywny i bezpośredni. Zawsze stara się pracować na najwyższych obrotach.
Po jego ostatnim wyczynie na Anfield boisko ze spuszczonymi głowami opuścili zawodnicy Tottenhamu. Teraz sympatycy the Reds mają nadzieję, że dokona podobnej rzeczy na King Power Stadium. Podczas poniedziałkowego wieczoru Liverpool zmierzy się z Leicester City, a Mané będzie miał przed sobą Christiana Fuchsa.
Transfer Senegalczyka z Southampton opiewający na kwotę 30 milionów funtów spotkał się z wieloma słowami krytyki. Wielu myślało, że Sadio będzie potrzebował dłuższego czasu na aklimatyzację, a jego rezultaty nie będą tak dobre jak w zespole Świętych.
Klopp wydobył z niego wszystko co najlepsze. Począwszy od niesamowitego trafienia po indywidualnej akcji na Emirates, z każdym kolejnym tygodniem wydawało się, że Mané wart jest każdego wydanego pensa. Jego debiut na Anfield przeciwko Leicester City również był niesamowity, zwieńczony kolejnym trafieniem.
Co najważniejsze, on czuje się tutaj jak w domu. Zdruzgotany po odpadnięciu z Pucharu Narodów Afryki, po niewykorzystaniu decydującej jedenastki otrzymał w Merseyside gorące powitanie, które podniosło go na duchu.
- Chciałbym podziękować wszystkim kibicom za to, że mnie tak wspierają. To znaczy dla mnie bardzo wiele. Będę dla nich walczył na sto procent - powiedział dla ECHO.
Nikt nie wie czego spodziewać się po Leicester. W ostatnim czasie ze stanowiska menedżera klubu zwolniony został Claudio Ranieri. Czy Lisy po rozczarowującej kampanii powrócą do walki? Mistrzowie Anglii na poziomie Premier League borykają się ze strzelecką niemocą od 610 minut. Czy nastroje na King Power Stadium będą mroczne lub prowokujące?
Lisy pod wodzą Craiga Shakespeare'a raczej nie przejdą taktycznej rewolucji. Gospodarze cofną się głęboko i będą czekali na odpowiedni moment do kontrataku oraz miejsce dla Vardy'ego.
Dla Liverpoolu chcącego walczyć o awans do Premier League będzie to ważny mecz. Podopieczni Jürgena Kloppa mieli 16 dni na przygotowania, więc żadne wymówki nie będą wchodziły w grę.
The Reds powinni być wypoczęci i gotowi do walki. Klopp wyjawił, że zarówno on, jak i sami zawodnicy wymagają od siebie jak najlepszego występu.
Sadio Mané już wniósł do zespołu bardzo wiele, lecz the Reds będą potrzebowali utrzymującego swoją doskonałą dyspozycję Senegalczyka, aż do samego końca sezonu.
James Pearce
Komentarze (0)