Lallana: Presja nas motywuje
Adam Lallana zapewnił, że zawodnicy Liverpoolu są gotowi na ostatni zryw w spotkaniu z Middlesbrough. W niedzielę na Anfield będą decydowały się losy sezonu 2016/2017 w wykonaniu the Reds - brak awansu do Ligi Mistrzów będzie musiał zostać uznany za porażkę.
Pomocnik Liverpoolu nie ma nic przeciwko presji, jaka ciąży na nim i jego kolegach przed ostatnim meczem w sezonie.
- To ekscytujące. Bardzo dobrze, że w ostatniej kolejce Premier League mamy o co walczyć. Rozmawialiśmy o tym z menedżerem w tygodniu.
- Tego chcesz jako piłkarz, takie sytuacje motywują zawodników. Mecz z West Ham w zeszłym tygodniu był swego rodzaju półfinałem, a teraz czeka nas finał. Wszystko w naszych rękach. Chcemy by każdy po tym meczu mógł powiedzieć, że mieliśmy świetny sezon.
Na drodze Liverpoolu do Ligi Mistrzów stoi spadkowicz z Middlesbrough. Zwycięstwo zapewni drużynie Jürgena Kloppa miejsce w czwórce, a potencjalnie możliwe jest trzecie miejsce - o ile Watford zdobędzie punkty na własnym boisku w meczu z Manchesterem City.
Lallana zapewnił, że drużyna nie potrzebuje wstrząsu przed tym spotkaniem. Anglik wierzy, że wszyscy związani z klubem wiedzą co muszą zrobić w niedzielę.
- Oczywiście ciąży na nas presja, ale tak było już wiele razy w tym sezonie i potrafiliśmy sobie z tym poradzić. Graliśmy u siebie z Arsenalem po porażce z Leicester i Tottenham po przegranej z Hull. Ciążyła na nas ogromna presja i potrafiliśmy zagrać dwa świetne mecze - a wbrew pozorom nie to jest najbardziej imponujące. Najbardziej podobało mi się to, że wszyscy w drużynie zachowali spokój. Wykazaliśmy się prawdziwym profesjonalizmem. Zachowaliśmy odpowiedni balans pomiędzy motywacją, a spokojem. W tym tygodniu czułem się tak samo. Wiemy czego się od nas wymaga i wierzymy, że to zrobimy.
- Ważne jest by zachować cierpliwość jeśli nie zdobędziemy gola w pierwszych 15-20 minutach. W meczu z West Ham czekaliśmy na gola do 35 minuty. Musimy zaufać swoim umiejętnościom. Kibice również wiedzą jaka będzie ich rola. Nie potrzebują dodatkowej motywacji. Jestem przekonany, że wykażą się cierpliwością.
- W trakcie sezonu znakomicie dopingowali nas zarówno u siebie, jak i na wyjazdach. Nie raz poprowadzili nas do zwycięstwa i będziemy tego potrzebowali w niedzielę. Chcemy to zrobić dla nich.
Gdy Liverpool był na szczycie Premier League w listopadzie, drużyna celowała znacznie wyżej niż w zapewnienie sobie miejsca w czwórce, ale Lallana zapewnia, że biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności miejsce w Lidze Mistrzów będzie można rozpatrywać jako sukces.
- To będzie świetne osiągnięcie jeśli weźmiemy pod uwagę przez co przeszliśmy w tym sezonie. Możemy zdobyć 76 punktów, co będzie lepszym wynikiem niż rok temu. Dynamika w Premier League zmieniła się na przestrzeni ostatnich kilku lat. W zeszłym roku mistrzem zostało Leicester, Tottenham ma drugi fantastyczny sezon, do tego na szczycie są wciąż Chelsea, Arsenal, City i United. Według mnie w tym sezonie Premier League rywalizacja była na niespotykanym do tej pory poziomie - przez to zapewnienie sobie miejsca w czwórce jest o wiele cięższe.
W ostatnich trzech meczach u siebie Liverpool nie zachwycał, zdobywając zaledwie dwa punkty. The Reds mieli problem z napoczęciem rywali grających bardzo defensywnie, ale niedzielny mecz zagrają tuż po rozgromieniu 4:0 West Ham na wyjeździe.
Przejście do ustawienia 4-4-2 z Lallaną jako najbardziej wysuniętym pomocnikiem w diamencie w środku pola dało oczekiwane rezultaty.
- Nasza kadra pozwoliło menedżerowi zagrać tym ustawieniem. W systemie 4-3-3 Divock lub Studger (Daniel Sturridge) muszą grać na skrzydle, ja czasem też. Zagraliśmy w najlepszym ustawieniu na jakie pozwoliła nam nasza kadra. Wykorzystaliśmy atuty wszystkich naszych zawodników - Studger mógł wbiegać za linię obrony, a Philippe był ciągle w posiadaniu piłki. W odpowiednich momentach ja także miałem okazję do wejścia w pole karne.
- Philippe to dla nas bardzo ważny zawodnik. W ważnych meczach liczysz na świetny występ kluczowych zawodników i on potrafi stanąć na wysokości zadania. Jego prostopadłe podanie do Daniela pozwoliło nam otworzyć wynik spotkania, a dwie świetne indywidualne akcje zapewniły trzy punkty. Był fantastyczny w tym sezonie.
- Mecz z Middlesbrough u siebie to zupełnie inne wyzwanie. W meczach z tego typu mieliśmy czasem problemy ze strzelaniem goli. Oni nie mają już nic do stracenia, ale nie wiemy czy będą grali otwartą piłkę, czy może cofną się pod własne pole karne. Musimy dostosować się do ich stylu gry, ale przede wszystkim musimy dać z siebie wszystko.
Lallana jest w bardzo dobrej formie w swoim trzecim sezonie na Anfield. 29-letni Anglik rozkwitł pod wodzą Kloppa, ale sam zawodnik pozostaje skromny.
- To mój najlepszy sezon w Liverpoolu, a jednocześnie zgrało się to z najlepszym sezonem drużyny w tym okresie. Czuję, że w pełni się tu zaaklimatyzowałem i teraz będzie już tylko lepiej. Przede mną wciąż mnóstwo pracy.
- Wielu ważnych zawodników spełniło pokładane w nich nadzieje. Nawet ci, o których się nie mówi - weźmy na przykład Alexa Manningera. Nie zagrał w żadnym spotkaniu, ale zawsze dzielił się cennymi radami, zwłaszcza gdy mieliśmy ciężki okres na przełomie stycznia i lutego. Bardzo dobrze mieć w kadrze tak doświadczonych zawodników. Jego obecność wiele nam dała, gdyż on w swojej karierze już był w podobnych sytuacjach. Wszyscy tworzymy prawdziwą drużynę i to jest najważniejsze.
Lallana grał już w barwach Liverpoolu w Lidze Mistrzów, ale nie wspomina tej przygody najlepiej. Drużyna Brendana Rodgersa odpadła z Ligi Mistrzów w fazie grupowej w sezonie 2014/2015, zdobywając zaledwie pięć punktów w sześciu meczach.
- To był sezon, w którym dołączyłem do drużyny i był to ciężki rok - nie tylko dla mnie, ale także dla wielu osób związanych z Liverpoolem. Jestem zdesperowany by zagrać tam po raz kolejny. Uważam, że mamy wystarczająco dobrych piłkarzy by grać na poziomie Ligi Mistrzów. Chcemy przetestować samych siebie w starciach z najlepszymi drużynami Europy.
- Chcę zdobywać trofea z Liverpoolem. Powrót do Ligi Mistrzów udowodni, że zmierzamy we właściwym kierunku. To był świetny sezon, ale w niedzielę musimy postawić "kropkę nad i". Jestem przekonany, że to zrobimy. Jeśli awansujemy do Ligi Mistrzów to będzie zasłużony awans, ale jeśli nie wygramy z Middlesbrough u siebie będzie to oznaczało, że nie zasłużyliśmy na grę w Champions League. To oczywiste.
- Musimy wygrać, a potem możemy cieszyć się wakacjami przed przygotowaniami do sezonu, w którym będziemy walczyć o trofea.
Komentarze (0)