Klopp: Istnieje życie po Coutinho
Jürgen Klopp uważa, że Liverpool jest jeszcze bardziej nieobliczalny dla rywali po odejściu Phila Coutinho. Boss jest zachwycony tym, w jaki sposób gracze ofensywni rozłożyli na swoje barki odpowiedzialność za grę drużyny po transferze Brazylijczyka do Barcelony.
The Reds zwyciężyli w 7 z 10 meczów, odkąd pomocnik przeniósł się do Hiszpanii. Strzelili w tym czasie 26 goli.
- Phil był w naszej drużynie zawsze zawodnikiem, który potrafił zdominować rywali. Kiedy nie byliśmy w najlepszej dyspozycji, warto było mu podać piłkę z przesłaniem 'może coś z tego wymyśli'. Nigdy nie mogłeś być przekonany, jak zareaguje zespół [na odejście Brazylijczyka - przyp. red]. Teraz po kilku tygodniach jestem naprawdę dumny z postawy chłopaków. Wygląda na to, że jesteśmy jeszcze trudniejsi do rozszyfrowania przez naszych przeciwników.
- Oczywiście, że chcieliśmy, by Phil został na Anfield. Zawodnik ostatecznie zdecydował inaczej i musieliśmy uszanować jego wybór. Póki co radzimy sobie z tą sytuacją i obecnie interesuje mnie tylko to, jak spiszemy się jutro. Później możemy rozmawiać o kolejnych tygodniach. Na ten moment to dla mnie mało istotne.
Spytany o to, czy coś zmieniło się w nastawieniu jego podopiecznych po odejściu Brazylijczyka, Klopp powiedział: - Mój zespół jest na tyle inteligentny, że wie, jak korzystać z umiejętności poszczególnych zawodników. Jeśli patrzysz na grę Barcelony w ofensywie, piłka trafia w końcu pod nogi Messiego, myślisz sobie 'dobry pomysł!'.
- Tak było u nas w przypadku Phila i jest obecnie z innymi graczami. Piłkarze świetnie na siebie pracują. Nie zmieniliśmy podejścia, potrafiliśmy w odpowiednim momencie wykorzystać magię Coutinho, teraz korzystamy z fantastycznych możliwości reszty chłopaków.
- Był tylko jeden mecz, gdzie niepotrzebnie obciążyliśmy całą odpowiedzialnością za grę Coutinho i wtedy nie najlepiej nam to wyszło. To było spotkanie z Tottenhamem.
O drużynie Kloppa z pewnością można powiedzieć, że rozwinęła się na przestrzeni sezonu. Virgil van Dijk wzmocnił defensywę the Reds, z kolei Trent Alexander-Arnold i Andy Robertson poczynili duże postępy.
- To chyba naturalne - kontynuował Klopp.
- W końcu marcowe mecze pod tym kątem muszą się różnić od pierwszego starcia w sezonie. Z niektórymi chłopakami znam się dopiero przez kilka miesięcy. Większość zespołu pracuje razem od 2.5 roku. Od stycznia uczyniliśmy kolejny krok do przodu.
- Nie możesz mieć na tym etapie sezonu 57 punktów na koncie grając słabo. Sądzę, że jest mnóstwo pozytywów w naszej postawie. Doceniam pracę, którą wykonuje mój zespół na boisku. Nie krytykuję za mocno chłopaków, jeśli zdarzy nam się porażka, nie świętujemy też zwycięstw przez kilka dni. Wykonujemy po prostu swoją pracę.
- Oceniliśmy, że poradzimy sobie ze sprzedażą Coutinho. Zawsze powtarzałem, że klub jest najważniejszy. Teraz Phil jest w Barcelonie i cieszy się życiem w Hiszpanii. My jesteśmy tutaj w Liverpoolu i także mamy swoje powody do radości - podsumował boss.
Komentarze (8)
Liczę, że jest to tylko niemiłe przyzwyczajenie i jednak dalej będziemy iść do przodu.
Całkowicie się zgadzam. Mnie Clyne nigdy jakoś nie przekonywał. Był po prostu poprawny w tym, co robił, ale to za mało. Grał, bo nie było nikogo innego na to miejsce. Teraz mamy dwóch całkiem niezłych i perspektywicznych graczy na tej pozycji(choć Gomez sporo ostatnio zawalał, ale każdy może mieć spadek formy) i oni powinni grać wg mnie.
Żeby nie było, w przyszłości widzę TAA w podstawowym składzie, ma nieziemski ciąg na bramkę i świetną technikę. W obronie również już teraz notuje zauważalny postęp. Nie jest to jednak wciąż obrońca będący w stanie trzymać w ryzach prawą stronę przez cały sezon. Za dużo błędów w jego wykonaniu. Także błagam, zachowajcie trochę rozwagi w tych swoich selekcjach.