Klopp: Udane okno transferowe
Jürgen Klopp wyraził swoją radość z dokonanych wzmocnień w zespole oraz zdradził, że plany transferowe zostały nakreślone jeszcze przed finałem Ligi Mistrzów.
Alisson Becker zawsze był pierwszym wyborem Jürgena Kloppa i menedżer przyznaje, że nie sprowadziłby innego bramkarza w jego miejsce.
- Finał Ligi Mistrzów nie miał absolutnie nic wspólnego z naszymi planami transferowymi - powiedział Klopp. Na tym etapie wszystko zostało już dogadane i podjęte zostały wszelkie decyzje. Gdyby Alisson nie był na sprzedaż nie sprowadzilibyśmy innego bramkarza. Zdecydowaliśmy się na niego, ponieważ był dostępny na rynku transferowym.
- Na długo przed finałem Ligi Mistrzów było wiadomo, że chcemy poszerzyć nasze opcje w ataku. Myślę, że Shaqiri jest doskonałym przykładem tego, jak można to zrobić. Potrafi zagrać na skrzydle, na pozycji nr 10, wygląda na to, że potrafi grać także jako 8.
- Co do Fabinho, już przedtem wiedzieliśmy że Emre [Can] nie przedłuży umowy, więc Fabinho od dawna był naszym celem, ale nie było jasne to, czy uda nam się go sprowadzić. Sytuacja z Nabym była jasna. Phil [Coutihno] odszedł wcześniej, a przyszedł Naby. Nie są podobnymi piłkarzami, ale to przynajmniej podobna pozycja.
Czy transfer Kepy do Chelsea zdejmie trochę presji z Alissona?
- Nie sądzę, że kilka lat temu ktoś wydałby tyle na bramkarza. Wydano by tyle na napastnika lub skrzydłowego, ale jeśli potrzebowałeś bramkarza, to musiałeś sprowadzić go sobie z drużyny młodzieżowej czy coś.
- Nie wiem czy tak teraz będzie ze wszystkimi bramkarzami na świecie, ale coś się zmieniło. Ktoś miał pieniądze i ktoś inny o nie poprosił. Bilbao nigdy nie było łatwym partnerem w negocjacjach: Zapłać tyle, ile chcemy albo sobie idź. Nie obchodzi nas to.
- Na każdym ciąży presja, ale tylko Ty jeden możesz sobie z nią poradzić. Jeśli Alisson popełni błąd, a miejmy nadzieję, że tak się nie zdarzy, gdy przychodzisz za takie pieniądze nie możesz sobie na to pozwolić. Mimo to one się zdarzają.
- Poradzimy sobie z tym wewnątrz zespołu. Nie mamy wpływu na to, co dzieje się poza drużyną.
Komentarze (0)