SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1150

Keïta: Mierzę bardzo wysoko


Naby Keïta przywykł do rozsiadania się przed telewizorem i rozmyślania o Anglii. Ta rutyna towarzyszyła mu przynajmniej raz w tygodniu, a czasami częściej. Po skończonym treningu z RB Lipsk jego koledzy z zespołu zaczynali rozmawiać o relaksie, a pomocnik wracał prosto do domu, aby poświęcić kolejne 90 minut piłce nożnej, dokładnie obejrzeniu nagrania z Premier League, zupełnie jak skaut mający za zadanie rozpracowanie najbliższego przeciwnika, podkreślenie jego wad i zalet.

Z tą różnicą, że Keïta rozpracowywał zespół, do którego miał dołączyć.

Jego przenosiny na Anfield w lipcu 2018 roku zostały uzgodnione już rok wcześniej, a w czasie swojego ostatniego roku w Bundeslidze zawodnik zrobił wszystko, co było w jego mocy, aby adaptacja w nowym zespole przebiegła jak najpłynniej.

Nie było wątpliwości co do tego, że Keïta może zostać gwiazdą w Liverpoolu. Jednak najpierw musiał zostać uczniem.

- Oglądałem każdy mecz. To było dla mnie bardzo ważne - powiedział. - Obserwowałem ich styl gry, taktykę, wszystko. Oczywiście nadal obowiązywał mnie kontrakt z Lipskiem, byłem w stu procentach skupiony na grze dla nich, jednak oglądałem też każdy mecz Liverpoolu.

- Moim marzeniem było dołączenie do tak dużego zespołu, jakim jest Liverpool, więc to naturalne, że robiłem wszystko co mogłem, aby być przygotowanym na ten moment, kiedy tam trafię. Z perspektywy pomocnika, patrząc na grę pod kątem ofensywnym, najbardziej skupiałem się na Bobbym Firmino, Sadio Mané i Mohamedzie Salahu. Z Sadio znamy się z Red Bull Salzburg, ale tym razem zwracałem uwagę na ich sposób poruszania się.

- Wszyscy trzej są szybcy, dobrze wyszkoleni technicznie, świetnie czują się z piłką przy nodze. Szybkość, którą dysponują zwłaszcza skrzydłowi sprawia, że ciągle domagają się piłek na dobieg, aby mogli wejść za linię obrony.

- Bobby woli schodzić głębiej, do linii pomocy, czeka na podania. O tym wszystkim wiedziałem już wcześniej, oczywiście doszła jeszcze taktyka przekazana mi przez trenera, jednak miałem od razu pomysł na to, jak wejść do tej drużyny i pomóc chłopakom.

W swoim oficjalnym debiucie w barwach Liverpoolu Keïta dodatkowo rozbudził apetyty kibiców, kiedy wziął się za rozgrywanie piłki i rozpoczął akcję, po której padł pierwszy gol w starciu z West Hamem. Jego dokładne, wyczekane podanie do wbiegającego Robertsona pozwoliło Szkotowi na komfortowe zagranie do Salaha, który wpakował piłkę do bramki.

W drugim spotkaniu przeciwko Crystal Palace Naby dał próbkę tego wszystkiego, czego menedżer Jürgen Klopp mógł sobie życzyć, kiedy dopinał wart 52,75 miliona funtów transfer.

Otrzymawszy podanie od Alissona został ostrzeżony o zbliżającym się Androsie Townsendzie, ograł go samym przyjęciem w dość widowiskowy sposób tuż za własnym polem karnym, po czym dostrzegł wbiegającego po drugiej stronie boiska Salaha i obsłużył go wymierzonym, 55-metrowym dograniem. Egipcjanin posłał jednak piłkę nad poprzeczką i pozbawił pomocnika szansy na zdobycie nagrody za asystę sezonu.

W tej akcji można było zauważyć wszystkie cechy nowoczesnego talentu piłkarskiego - odwagę, doskonałą technikę, świetny przegląd pola. A początków tego wszystkiego należy szukać na zakurzonych ulicach Konakry, stolicy Gwinei.

Tego wieczoru na Selhurst Park wszyscy podziwiali jego chęć do podjęcia ryzyka, jednak Keïta nie widział żadnego. Jako dziecko nauczył się wykorzystywać słońce jako ochronę przed przeciwnikami, zwracał uwagę na ich cienie, co pozwalało mu zarówno określić z której strony będą próbowali odebrać mu piłkę, jak i to, jak daleko się znajdują. To pozwoliło mu wyrobić nawyk oglądania się przez ramię przed wykonaniem podania, a który wciąż pomaga mu w profesjonalnej piłce.

Szlifował swój kunszt techniczny w czasie improwizowanych meczów na ulicach rodzinnego miasta, jednym z ćwiczeń było unikanie samochodów na ulicach. To właśnie tam jego talent został po raz pierwszy dostrzeżony.

- To wszystko jest naturalne - powiedział. - Trzeba jednak doskonalić swój talent, pracować nad nim, treningi są nieodzowne. Zawsze mam otwarte oczy, rozglądam się, bycie czujnym to podstawa.

- Pamiętam, że w dzieciństwie w piłkę graliśmy bez przerwy. Kiedy kończyło się może 8 lat, zaczynało się grać z innymi dzieciakami, czy to z 12-, czy 16- czy 18-latkami. Kiedy grało nas 10 to było mało, zazwyczaj było nas 20, czasami więcej, moja umiejętność utrzymania się przy piłce pochodzi właśnie z tamtych czasów, trzeba się było wtedy przedzierać przez bardzo wielu przeciwników.

- Wszyscy trenerzy, z którymi pracowałem, powtarzali mi: “Graj naturalnie”. Jednak im bardziej zaawansowany poziom, im piłkarz jest starszy, tym więcej ma zadań taktycznych. Jednak moja chęć próbowania niekonwencjonalnych zagrań pochodzi z tamtych właśnie czasów, kiedy jako dziecko grałem w piłkę w Konakry.

- Graliśmy na ulicach, przechodnie czasami zatrzymywali się i obserwowali nas przez kilka minut. Ludzie, których nie znałem podchodzili do mnie i mówili: “Dobrze grasz, naprawdę nieźle sobie radzisz”.

Im bliżej domu, tym ciężej było o podobne pochlebstwa, jednak zapytany o ojca Keïta wyraźnie się ożywił.

Sekou Keïta nadał swojemu synowi przydomek “Deco” na cześć byłego pomocnika Porto, Barcelony oraz Chelsea, który był ulubionym zawodnikiem w rodzinnym domu Naby’ego. Sekou nie wyobrażał sobie jednak nigdy, że ktoś z jego rodziny może osiągnąć taki poziom.

- Mój tata wiedział, że mam talent, ale upierał się, że muszę skończyć szkołę, wolał żebym skupił się na nauce, a nie tylko na piłce - powiedział Keïta.

- Czasami musiał czekać aż zaśnie zanim mogłem się wymknąć z domu. Chowałem się w domu, żeby nie mógł mnie znaleźć, to był jeden ze sposobów na wymknięcie się. Jeśli grali moi przyjaciele, brałem ze sobą wszystkie rzeczy do szkoły, żeby po lekcjach nie musieć wracać do domu i rozmawiać o wyjściu z ojcem. Kiedy bardziej zaangażowałem się w grę w piłkę, w końcu przyznał, że naprawdę mam talent i powiedział, że powinienem skupić się na karierze sportowej.

Oznaczało to przeprowadzkę do agenta piłkarskiego z Gwinei, Malicka Kebe, który to jako jeden z pierwszych dostrzegł niezwykłe umiejętności Keïty, a także konieczność pójścia do prywatnej szkoły.

Keïta grał w barwach FC Alya, a później w drużynie Santoba, z którą udało mu się wywalczyć awans do gwinejskiej ekstraklasy w 2012 roku. Sukces ten nie przeszedł bez echa i 17-letni wówczas zawodnik otrzymał zaproszenie na testy do francuskiego klubu FC Istres.

- Kiedy dorastałem, nie wiedziałem nic o Europie - powiedział Keïta. - Marzyć o wielkim sukcesie zacząłem marzyć dopiero wtedy, kiedy przyjechałem do Francji.

- Wcześniej na 30 osób mieliśmy dostępne dwie piłki. Kiedy przyjechałem do Francji i zobaczyłem te ośrodki treningowe, piłek było tyle, że każdy mógł mieć swoją. Zawsze byłem skoncentrowany i nastawiony na sukces, ale kiedy to wszystko zobaczyłem, stałem się jeszcze bardziej zdeterminowany.

Być może nie powinno być zaskoczeniem, że Keïta trafił w końcu do Merseyside.

Tym, który wypatrzył go grającego dla Istres, był był menedżer Liverpoolu, Gérard Houlier. Francuz wspomina, że był zaczarowany grą niewielkiej postaci w środku pola. Pomocnik zawsze starał się zagrywać podania do przodu, a kiedy nie był przy piłce, starał się wrócić głębiej, odzyskać posiadanie i na nowo rozpocząć ten proces. Jako szef futbolowego imperium Red Bulla, Houlier polecił drużynie z Salzburga postawienie na tego młodego gracza.

Keïta rozwija się w ekspresowym tempie, a w tym samym czasie można zaobserwować wiele słów uznania dla jego gry. W 2016 roku przeniósł się z Salzburga do zespołu RB Lipsk, a teraz znajduje się o krok od zostania supergwiazdą.

Mogłoby się wydawać, że z każdej strony zawodnik słyszy w kółko, jaki jest wspaniały. Jak udaje mu się tym nie przesiąknąć i pozostać głodnym gry i twardo stąpać po ziemi?

- Jestem typem osoby, która zawsze aktywnie szuka konstruktywnej krytyki i sposobów, żeby poprawić swoją grę - powiedział Keïta. - W każdym klubie, w którym byłem, zawsze siadam ze sztabem trenerskim i pytam: “Co mogę zrobić? Nad czym muszę popracować, żeby stać się lepszym piłkarzem?”.

- Mój ojciec też zawsze był dla mnie źródłem inspiracji i motywacji. Powtarzał: “No dalej, możesz być jeszcze lepszy. Nie będziesz wcale dobrym zawodnikiem, dopóki nie zagrasz w Lidze Mistrzów!”.

- Po pierwszym meczu w barwach Lipska w tych rozgrywkach [porażka 0:2 na wyjeździe z Beşiktaşem w zeszłym sezonie] podarowałem ojcu koszulkę, w której zagrałem. Oprawił ją w ramkę i trzyma w domu.

- Powiedziałem do niego: “Tego zawsze chciałeś, weź tę koszulkę. To było tak samo moje marzenie, jak i twoje. Ale to jeszcze nie koniec, ja się nie zatrzymam”.

Te słowa są wypowiadane przez kogoś, kto modli się przed każdym meczem, żeby wszyscy piłkarze, nie tylko zawodnicy Liverpoolu czy reprezentacji Gwinei, uniknęli urazów i kontuzji.

Na samym początku przygody z Liverpoolem Naby napotkał pewne problemy. Opisuje siebie jako “naturalnie nieśmiałego”, pomimo swojej bliskiej relacji z Sadio Mané dostrzega konieczność nawiązania lepszych kontaktów z innymi graczami. Nadal uczy się angielskiego i kiedy lepiej pozna język, będzie mu o takie kontakty znacznie łatwiej.

Na boisku też ma jeszcze pewne rzeczy do udowodnienia. W czasie meczu z Brighton Klopp zdjął go z murawy po 67 minutach, a w wygranym spotkaniu z Leicester nie znalazł się w wyjściowym składzie, jednak sam fakt, że jest to zaskoczenie udowadnia, jak duże pokładane są w nim nadzieje.

- Zszedłem z boiska, jednak dla mnie to jedynie sygnał, żeby pochylić głowę i pracować jeszcze ciężej - powiedział 23-latek, który aktualnie mieszka sam na przedmieściach Liverpoolu, ponieważ jego rodzina została w Afryce. - Tutaj gra się bardzo szybko. W Niemczech wolniej buduje się akcje od tyłu. W Anglii gra się też bardziej fizycznie. Sędziowie pozwalają na więcej. Dochodzi do wielu pojedynków i sędziowie gwiżdżą mniej fauli niż w lidze niemieckiej. Gra jest mniej przerywana, w efekcie jest szybsza i bardziej fizyczna.

A pomocnik nie ma zamiaru od takiej gry uciekać.

Keïta zerknął na rozpiskę najbliższych spotkań Liverpoolu: Tottenham, Paris Saint-Germain, Southampton, Chelsea, Chelsea, Napoli, Manchester City.

Z myślą o takich właśnie meczach został ściągnięty do klubu, żeby robić różnicę, jednak sam zawodnik wątpi, czy jest w stanie zrobić to sam.

Od czasu porażki 1:4 z zawodnikami Mauricio Pochettino na Wembley w październiku zeszłego roku Liverpool przegrał w Premier League tylko trzy razy, zatem jeśli są tacy, którzy postrzegają nadchodzące tygodnie jako coś nie do przejścia, to na pewno te poglądy nie są podzielane w klubie.

- Czuć to w szatni, wszyscy są zmotywowani rangą nadchodzących spotkań. To naprawdę czuć w powietrzu - kontynuował Keïta. - Dlatego trafiłem do tego klubu, właśnie dla takich spotkań. Wszyscy jesteśmy tu, żeby zrobić różnicę.

- Nie czuję, jakby ciążyła na mnie jakaś specjalna presja. Trener mówi po prostu: “Wyjdź na boisko i rób swoje”. Jedyna presja, jaka na mnie ciąży, to moja własna chęć pomocy Liverpoolowi w osiąganiu jak najlepszych rezultatów i zwyciężaniu we wszystkich spotkaniach.

- Czasem coś może nie zadziałać, nie sposób prezentować się perfekcyjnie w każdym meczu, ale nie obawiam się tego. Nigdy nie myślę o strachu. Trzeba mieć czysty umysł. To było moje marzenie. Pracowałem na to całe życie, więc chcę się cieszyć grą. Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku, wszyscy czujemy też, że chcemy coś osiągnąć w tym sezonie. To się okaże. Jeśli pozostaniemy skupieni, skoncentrowani, to uważam, że mamy wystarczająco dobry skład, żeby wiele osiągnąć w tym roku.

Idolem Keïty był zawsze Iniesta, ponieważ “mógł w każdym momencie zaważyć na losach spotkania”, jednak ogromny wpływ wywarło na nim również formalne powitanie na Anfield, kiedy to Steven Gerrard wręczył mu koszulkę z numerem 8, który sam nosił przez bardzo długi czas. Mówi się o tym, że Keïta wręcz wzruszył się do łez.

- Tylko w środku, nie na zewnątrz - doprecyzował zawodnik. - To była niezapomniana chwila. To dało mi wielkiego kopa, żeby dawać z siebie wszystko na treningach i w czasie meczów, żeby przede wszystkim zdobywać trofea. Może i jestem młody i niski, ale mierzę bardzo wysoko.

Paul Joyce

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (2)

Mirek91 16.09.2018 22:01 #
Cześć Wszystkim,
Czytam LFC od jakiś 13 lat, ale w końcu postanowiłem się odezwać.
Po przeczytaniu początku tekstu przypomniały mi się słowa Andy Carrolla, który wypowiadał się, że po każdym meczu ogląda swoje zagrania i czasem płacze przed TV, że już nie potrafi strzelać, że stara się zrobić coś lepiej ..
Ale mimo to, patrząc na grę Naby'ego widzę, że naprawdę się tu odnajdzie - jakoś w połowie sezonu odpali.
Taki cichy bohater z niego będzie :>
Smuggler7 17.09.2018 08:50 #
Bardzo fajny artykuł. Dzięki za tłumaczenie. Pozdro.

Pozostałe aktualności

Peter Moore o nowych kontraktach  (0)
21.11.2024 18:52, Wiktoria18, Liverpool Echo
Lewis Koumas zachwyca w Stoke City  (0)
21.11.2024 17:13, FroncQ, Liverpool Echo
Jak skończyło się marzenie Ojo  (0)
21.11.2024 16:29, Tomasi, thisisanfield.com
Obrońca Liverpoolu bliżej powrotu po kontuzji  (0)
21.11.2024 13:45, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Kto był mocno eksploatowany w reprezentacji  (1)
21.11.2024 13:16, BarryAllen, thisisanfield.com
Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (21)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com