Klopp: Oddałem całego siebie
Jürgen Klopp nie ma zamiaru wydawać jakiejkolwiek oceny po trzech latach swojej pracy w Liverpoolu na ławce trenerskiej, jednak jest przekonany, że klub jest na dobrej drodze do odnoszenia sukcesów. Przedstawiamy Państwu wywiad, w którym Niemiec opowiada o swojej pracy w Liverpoolu.
Całkiem niedawno Klopp obchodził rocznicę po tym jak w 2015 roku podjął się on pracy w klubie z Merseyside, ale w ciągu tylu lat pomimo dotarcia do finałów Pucharu Ligi, Ligi Europy i Ligi Mistrzów nie miał jeszcze okazji podnieść pucharu jako menadżer the Reds.
- Nie mam zamiaru oceniać mojego czasu spędzonego w Liverpoolu, dlaczego miałbym to robić? Ocenicie moją pracę gdy mnie już tu nie będzie. Nikt nie będzie potem chciał patrzeć w przeszłość i mówić, że dziesięć czy dwadzieścia lat temu, gdy Klopp był naszym trenerem, graliśmy wtedy najlepszą piłkę w historii klubu, a później spojrzy do gabloty z tego okresu i zobaczy tam pustkę. To byłoby bardzo zabawne i żenujące.
- Tak naprawdę jeszcze nic nie osiągnęliśmy, ale wciąż mamy czas, aby tak się stało, chcemy stworzyć coś wyjątkowego, wiemy, że musimy się wciąż rozwijać, cały czas musimy kłaść nacisk na postępy. Czasy się zmieniają i szczerze mówiąc rywalizacja jest dużo trudniejsza niż jeszcze kilka lat temu. Można by było pomyśleć, że gramy najlepszą piłkę od długiego czasu, ale wiele innych zespołów również jest w doskonałej formie, to sprawia, że aby osiągnąć sukces musisz się nieźle napocić.
- Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia naszego celu, ale jedyne co możemy wam zagwarantować to obiecanie, że stale będziemy się rozwijać. Małą przeszkodzą jest w tym wszystkim fakt, że inni też prą naprzód, więc nie jest tak łatwo uciec konkurencji. Próbują robić to samo co my, chcą wejść na jeszcze wyższy poziom i to sprawia, że wyzwanie stoi nie tylko przed nimi, ale również przed nami. To wszystko wygląda bardzo interesująco.
- Jak już mówiłem na mojej pierwszej konferencji prasowej, jeśli ktoś uważa, że potrafię dokonywać cudów to może się w przyszłości rozczarować, bo nie potrafię. Jestem całkiem pracowitą osobą, całkiem dobrze mi płacą, a to oznacza, że ciężka praca jest czymś naturalnym, bo musisz na to wszystko zasłużyć. To właśnie robię, próbuję znaleźć wyjścia z trudnych sytuacji, staram się rozwiązywać problemy zespołu i na tym też polega moja praca.
- Jedyne co tak naprawdę mogę zrobić to oddanie klubowi swojej wiedzy, swojego doświadczenia i włożyć w niego całe serce, aby przyczynić się do jego sukcesu. To właśnie robię, całkowicie oddałem się Liverpoolowi, nie oczekuję niczego w zamian i tak to powinno wyglądać. Kiedy coś już w końcu wygramy to jestem przekonany, że to miasto eksploduje z radości. Niestety nie wiem kiedy to nadejdzie, więc do tego momentu musimy cieszyć się wspólnie przeżywaną podróżą, cieszmy się futbolem.
Podczas pierwszego spotkania z personelem Liverpoolu, Jürgen Klopp napisał na kartce wielkimi literami DRUŻYNA i zaprosił wszystkich, aby się przedstawili i opowiedzieli szczegółowo o swoich rolach w klubie, włączając w to dosłownie każdego - kończąc na ekipie dbającej o stan murawy.
- Pamiętam, że napisałem na kartce dużymi literami DRUŻYNA (T.E.A.M) i powiedziałem, że chcę abyśmy tym się stali. Powiedziałem, że T (terrible - przyp. red.) oznacza męki dla rywali w spotkaniach przeciwko nam, E było przeznaczone dla entuzjastów, A dla ambitnych, z kolei M dla maszyn silnych psychicznie.
- Czasami jesteśmy dokładnie tacy! Potrafimy przyprawić rywali o całkiem silny ból głowy, jesteśmy podekscytowani nadchodzącymi spotkaniami, czasem podchodzi to pod jakieś zupełne szaleństwo, popadamy w obłęd. Z pewnością jesteśmy bardzo ambitni i nie można nam tego odmówić, staliśmy się silniejsi mentalnie. Każdy z moich zawodników pracuje na pełnych obrotach bez jakichkolwiek przerw, więc mogę z czystym sumieniem nazwać ich maszynami, robią to, czego dokładnie chciałem.
Fundamentem zmiany była więź jaka połączyła zespół i Kloppa wraz z klubem. Przez ostatnie trzy lata nieustannie starał się utrzymywać z nimi kontakt i podkreślał ich wpływ na wydarzenia boiskowe.
- Od pierwszego dnia dążyłem do tego, aby ludzie wiedzieli jak dużo im zawdzięczamy. W futbolu ludzie zawsze mówią, że kibice są ważni, a później traktują ich jak kogoś zupełnie obcego. Związek kibiców z klubem musi być zdrową relacją. Wiemy, że bez nich nie gralibyśmy na najwyższym poziomie, nie byłoby na to nawet cienia szansy. Każdego dnia musisz doceniać ich wpływ na wydarzenia, a mi przychodzi to z wielką przyjemnością i radością, wiem, że jestem odpowiedzialny za przygotowanie zespołu, ale to oni odpowiadają za atmosferę.
- Taki obrót spraw jest korzystny dla każdej ze stron. Kiedy gramy dobrze to łatwo jest wykrzykiwać nasze nazwiska, ale kiedy nie pokazujemy się z najlepszej strony to wtedy porwanie tłumu nie należy do najłatwiejszych zadań, nas to przytłacza i wtedy na ich barkach spoczywa ciężar wsparcia nas, wlania w nasze serca wiary i pokazania nam, że nie jesteśmy sami.
- Chcemy, aby na naszym stadionie panowała najlepsza atmosfera na świecie, dla naszych kibiców słowo 'niemożliwe' nie istnieje. Uwielbiam jak za każdym razem angażują się w wydarzenia boiskowe, ale wciąż czeka ich dużo pracy, bo stać ich na więcej tak jak i nas. To fantastyczny moment, aby zostać kibicem the Reds, bo otacza nas wspaniała atmosfera, tak więc jesteście mile widziani w naszej przeogromnej rodzinie.
- Taka atmosfera jest ważna, powinniśmy razem miło spędzać czas, przeżywać wspólnie wspaniałe chwile, bo na świecie istnieje mnóstwo rzeczy ważniejszych niż futbol, ale kiedy idziesz na mecz to nie ma dla ciebie niczego ważniejszego niż zawodnicy w czerwonych koszulkach, bo wybierając się na stadion podjąłeś świadomą decyzję. Wtedy zapominasz o wszystkich zmartwieniach, nie myślisz o niczym innym jak o zwycięstwie i przeżyciu swoich najlepszych 95 minut w tym tygodniu, miesiącu czy roku...
- Nasi kibice ciągle mnie zaskakują, to naprawdę wyjątkowe uczucie, jestem bardzo szczęśliwy, że jestem częścią tego wszystkiego, w tym momencie bycie kibicem czy pracownikiem Liverpoolu to naprawdę wspaniałe uczucie.
Komentarze (4)
YNWA
Klopp już dawno przesiąkł Liverpoolem, ale jak nie wpadnie żadne znaczące trofeum do gabloty to będzie niedosyt. Zarówno jak dla niego jak i dla nas. YNWA
Zauważmy też różnicę w naszych oczekiwaniach i jak postrzegany jest nasz klub. Przed Kloppem byliśmy przeciętnym kandydatem do top 4 i drużyną zapomnianą na świecie. Taką, która kiedyś była dobra i nie może się odbudować. Obecnie stawiają nas w roli jednego z faworytów do wygranej w LM i głównego rywala City do mistrzostwa. Śmiało można powiedzieć, że jesteśmy w top 7 na świecie: Real, Barca, Juve, City, PSG, Bayern i my. W tym momencie postwiłbym nas przed połową z tych drużyn, ale chodzi mi o to, że to absolutnie najwyższa półka, a nie kategoria drużyn z wiecznym potencjałem.