Robbo: My się nie poddajemy
Zdaniem Andrew Robertsona czynnikiem, który w niedzielnych derbach Merseyside dał The Reds zwycięstwo w ostatnich sekundach meczu, była determinacja Liverpoolu, by dotrzymać kroku aktualnym mistrzom Anglii w wyścigu po tytuł.
Divock Origi stał się bohaterem Liverpoolu w ostatnich sekundach spotkania derbowego na Anfield - wszedł z ławki, by w samej końcówce dopaść do piłki, której Jordan Pickford nie opanował po strzale Van Dijka.
To był moment, który ciężko będzie zapomnieć fanom obecnym na stadionie - przypadek, który ma duże znaczenie zarówno w kontekście samego spotkania, jak i walki o tytuł mistrzowski w ogóle.
Robertson po meczu mówił o duchu walki i determinacji, które stoją za serią spotkań bez porażki. Po niedzielnych derbach Liverpool ma na koncie już 14 takich meczów z rzędu w Premier League.
- Co za wykończenie. Zareagował tak szybko. Nie wiem, czy wiedział, co zrobić tuż po tym, jak wpakował piłkę do siatki, ale strzelił świetnego gola i zapewnił nam trzy punkty - mówił lewy obrońca The Reds w rozmowie z liverpoolfc.com.
- Wiedzieliśmy, że staniemy naprzeciw innego Evertonu. Znam ich menedżera bardzo dobrze. Grali naprawdę nieźle, ale nasz zespół... my się po prostu nie poddajemy. Zagraliśmy do samego końca.
- Jestem pewien, że kilku z nas będzie odczuwać zmęczenie po tym spotkaniu, ale zasłużyliśmy na wszystko i było warto. Zawsze dobrze jest wrócić do domu i usiąść z rodziną z trzema punktami w kieszeni.
- Piłkarze Manchesteru City rozgrywali swoje spotkanie wcześniej i wiedzieliśmy, że wygrali, dlatego nie chcieliśmy pozwolić im odskoczyć w tabeli. Wciąż siedzimy im na ogonie - to dla nas kolejne wielkie zwycięstwo.
Robertson przyznaje, że okoliczności towarzyszące bramce Origiego w końcówce i radość zespołu niemal odjęły mu mowę. Szkot jednak był w stanie oddać hołd swojemu koledze z drużyny, który swoim poświęceniem przyczynił się do niezapomnianego zwycięstwa.
- Virgil będzie chciał odebrać asystę, ja bym mu jej nie przyznał! Nie wiem, co próbował tak naprawdę zrobić, ale zmusił bramkarza do błędu - mówił Robbo.
- Divock w tym sezonie prawie nie grywał, a tu wszedł i był genialny, nękał obronę rywali. To jest to, co widać w naszym składzie od początku sezonu - mamy odpowiednią głębię.
- Był sfrustrowany, oczywiście, ale potem wyszedł na boisko i zrobił to. Fani śpiewali po meczu jego nazwisko i myślę, że zasłużył sobie na to, ponieważ ma za sobą trudny okres, a strzelił gola w derbach, co jest chyba najlepszym uczuciem dla piłkarza. To z pewnością doda mu pewności i pomoże nam.
Obydwie drużyny raziły nieskutecznością w ciągu 232. derbów Merseyside i do momentu strzelenia gola przez Origiego utrzymywał się bezbramkowy remis.
Liverpool miał sporo szczęścia choćby przy sytuacji z pierwszej połowy - wtedy to Alisson w jakiś sposób zatrzymał strzał głową André Gomesa z kilku metrów, a Joe Gomez ofiarnym wślizgiem zapobiegł skutecznej dobitce.
Najbliżej wpisania się na listę strzelców w drużynie The Reds byli Sadio Mané oraz Xherdan Shaqiri. Robertson przyznaje, że ewentualny remis byłby sprawiedliwym wynikiem.
- Everton ma naprawdę dobrego menedżera i wielu klasowych piłkarzy. My jednak wiedzieliśmy, że jeśli zagramy tak, jak umiemy, wygramy - kontynuował obrońca The Reds grający z numerem 26.
- Nie graliśmy najlepszego meczu, ale nie poddawaliśmy się. Gdy byliśmy pod presją, zamykaliśmy ich. Mieliśmy dużo szczęścia w obronie, szczególnie w pierwszej połowie, gdy Joey wybił piłkę z linii bramkowej. Potem jednak wróciliśmy do gry i stworzyliśmy sobie kilka sytuacji.
- To był wyrównany mecz; jeśli zakończyłby się wynikiem 0-0, nikt nie mógłby mieć pretensji. Tak jednak się nie stało. Liverpool jest czerwony i oby tak zostało.
Wizyta Evertonu na Anfield zapoczątkowała serię ośmiu spotkań, jakie czekają Liverpool w grudniu - kolejne już w środę z Burnley w najbliższą środę na wyjeździe.
- To okres roku, który uwielbiamy - zarówno fani, jak i piłkarze. Będziemy przygotowani na kolejne wielkie starcie. Burnley ma wprawdzie swoje kłopoty w tym sezonie, jednak wizyta na Turf Moor nigdy nie należy do łatwych.
- Oczywiście będziemy się cieszyć ze zwycięstwa w derbach, ale od poniedziałku jesteśmy w pełni skoncentrowani na Burnley, ponieważ w tej lidze nie można pozwolić sobie na poślizgnięcie. Zagramy tam na sto procent i mamy nadzieję na kolejny pozytywny rezultat.
Komentarze (4)