SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1886

Robbo: My się nie poddajemy


Zdaniem Andrew Robertsona czynnikiem, który w niedzielnych derbach Merseyside dał The Reds zwycięstwo w ostatnich sekundach meczu, była determinacja Liverpoolu, by dotrzymać kroku aktualnym mistrzom Anglii w wyścigu po tytuł.

Divock Origi stał się bohaterem Liverpoolu w ostatnich sekundach spotkania derbowego na Anfield - wszedł z ławki, by w samej końcówce dopaść do piłki, której Jordan Pickford nie opanował po strzale Van Dijka.

To był moment, który ciężko będzie zapomnieć fanom obecnym na stadionie - przypadek, który ma duże znaczenie zarówno w kontekście samego spotkania, jak i walki o tytuł mistrzowski w ogóle.

Robertson po meczu mówił o duchu walki i determinacji, które stoją za serią spotkań bez porażki. Po niedzielnych derbach Liverpool ma na koncie już 14 takich meczów z rzędu w Premier League.

- Co za wykończenie. Zareagował tak szybko. Nie wiem, czy wiedział, co zrobić tuż po tym, jak wpakował piłkę do siatki, ale strzelił świetnego gola i zapewnił nam trzy punkty - mówił lewy obrońca The Reds w rozmowie z liverpoolfc.com.

- Wiedzieliśmy, że staniemy naprzeciw innego Evertonu. Znam ich menedżera bardzo dobrze. Grali naprawdę nieźle, ale nasz zespół... my się po prostu nie poddajemy. Zagraliśmy do samego końca.

- Jestem pewien, że kilku z nas będzie odczuwać zmęczenie po tym spotkaniu, ale zasłużyliśmy na wszystko i było warto. Zawsze dobrze jest wrócić do domu i usiąść z rodziną z trzema punktami w kieszeni.

- Piłkarze Manchesteru City rozgrywali swoje spotkanie wcześniej i wiedzieliśmy, że wygrali, dlatego nie chcieliśmy pozwolić im odskoczyć w tabeli. Wciąż siedzimy im na ogonie - to dla nas kolejne wielkie zwycięstwo.

Robertson przyznaje, że okoliczności towarzyszące bramce Origiego w końcówce i radość zespołu niemal odjęły mu mowę. Szkot jednak był w stanie oddać hołd swojemu koledze z drużyny, który swoim poświęceniem przyczynił się do niezapomnianego zwycięstwa.

- Virgil będzie chciał odebrać asystę, ja bym mu jej nie przyznał! Nie wiem, co próbował tak naprawdę zrobić, ale zmusił bramkarza do błędu - mówił Robbo.

- Divock w tym sezonie prawie nie grywał, a tu wszedł i był genialny, nękał obronę rywali. To jest to, co widać w naszym składzie od początku sezonu - mamy odpowiednią głębię.

- Był sfrustrowany, oczywiście, ale potem wyszedł na boisko i zrobił to. Fani śpiewali po meczu jego nazwisko i myślę, że zasłużył sobie na to, ponieważ ma za sobą trudny okres, a strzelił gola w derbach, co jest chyba najlepszym uczuciem dla piłkarza. To z pewnością doda mu pewności i pomoże nam.

Obydwie drużyny raziły nieskutecznością w ciągu 232. derbów Merseyside i do momentu strzelenia gola przez Origiego utrzymywał się bezbramkowy remis.

Liverpool miał sporo szczęścia choćby przy sytuacji z pierwszej połowy - wtedy to Alisson w jakiś sposób zatrzymał strzał głową André Gomesa z kilku metrów, a Joe Gomez ofiarnym wślizgiem zapobiegł skutecznej dobitce.

Najbliżej wpisania się na listę strzelców w drużynie The Reds byli Sadio Mané oraz Xherdan Shaqiri. Robertson przyznaje, że ewentualny remis byłby sprawiedliwym wynikiem.

- Everton ma naprawdę dobrego menedżera i wielu klasowych piłkarzy. My jednak wiedzieliśmy, że jeśli zagramy tak, jak umiemy, wygramy - kontynuował obrońca The Reds grający z numerem 26.

- Nie graliśmy najlepszego meczu, ale nie poddawaliśmy się. Gdy byliśmy pod presją, zamykaliśmy ich. Mieliśmy dużo szczęścia w obronie, szczególnie w pierwszej połowie, gdy Joey wybił piłkę z linii bramkowej. Potem jednak wróciliśmy do gry i stworzyliśmy sobie kilka sytuacji.

- To był wyrównany mecz; jeśli zakończyłby się wynikiem 0-0, nikt nie mógłby mieć pretensji. Tak jednak się nie stało. Liverpool jest czerwony i oby tak zostało.

Wizyta Evertonu na Anfield zapoczątkowała serię ośmiu spotkań, jakie czekają Liverpool w grudniu - kolejne już w środę z Burnley w najbliższą środę na wyjeździe.

- To okres roku, który uwielbiamy - zarówno fani, jak i piłkarze. Będziemy przygotowani na kolejne wielkie starcie. Burnley ma wprawdzie swoje kłopoty w tym sezonie, jednak wizyta na Turf Moor nigdy nie należy do łatwych.

- Oczywiście będziemy się cieszyć ze zwycięstwa w derbach, ale od poniedziałku jesteśmy w pełni skoncentrowani na Burnley, ponieważ w tej lidze nie można pozwolić sobie na poślizgnięcie. Zagramy tam na sto procent i mamy nadzieję na kolejny pozytywny rezultat.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (4)

VII 03.12.2018 16:56 #
I chwała wam za to chłopy. Humory znacznie poprawione po Paryżu.
Szpieg 03.12.2018 20:58 #
jarekk3er - i co z tego, że przypadek? Ile razy fergie time dało przypadkowe mistrzostwo United? Nie jęcz tylko się ciesz.
VII 04.12.2018 05:39 #
Mecz był wyrównany. Przy odrobinie szczęścia i braku dyspozycji Alissona mogli wygrać oni. Ale to nam dopisało szczęście, gdzie przeważnie go nie mieliśmy. Gra się na tyle na ile pozwala przeciwnik. Niebawem Obywatele zagrają z Chelsea i już w polu karnym raczej ich nie zamkną. Poza tym w maju nikt nie będzie pytał o statystyki posiadania piłki, a o punkty.
Szpieg 04.12.2018 06:20 #
jarekk3er - w zeszłym roku graliśmy więc ambitnie i nic nie wygraliśmy. Rozumiem, że lepiej grać "ambitnie", tłamsić przeciwników ale przegrywać wygrane mecze niż wygrać ligę?

Pozostałe aktualności

Garść informacji z treningu LFC  (0)
23.11.2024 11:19, Kubahos, liverpoolfc.com
Wieści kadrowe przed meczem z Southampton  (0)
23.11.2024 10:45, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Nadszedł czas Conora Bradleya  (0)
22.11.2024 23:45, Bajer_LFC98, Liverpool Echo
Carrick pełen zachwytu nad Benem Doakiem  (0)
22.11.2024 23:42, K4cper32, Liverpool Echo
Decyzje Salaha o grze w kadrze pomagają LFC?  (0)
22.11.2024 19:54, Mdk66, Liverpool Echo
Trening przed Southampton - zdjęcia  (2)
22.11.2024 17:55, AirCanada, liverpoolfc.com
Ramsdale i Bednarek nie zagrają z Liverpoolem  (0)
22.11.2024 16:05, BarryAllen, southamptonfc.com