Klopp: Radzimy sobie z presją
Jürgen Klopp twierdzi, że Liverpool już udowodnił, że umie radzić sobie z presją, która wiąże się z walką o tytuł mistrzowski w lidze. Czerwoni zremisowali 1-1 z Leicester City na Anfield w środę, co oznacza, że ich przewaga nad rywalami wzrosła do 5 punktów, zamiast potencjalnie do 7 punktów.
Klopp ostrzegał, że nadejdą "nerwowe chwile" podczas, gdy jego drużyna spróbuje zachować swoją przewagę punktową nad Manchesterem City i Tottenhamem Hotspur wybierając się do Londynu na poniedziałkowe starcie z West Hamem United.
Niemiec przypomina też o zeszłorocznej wędrówce Liverpoolu do finału Ligi Mistrzów i o trudach kwalifikacji do tego turnieju dwa razy z rzędu, według niego dowodzi to o umiejętności radzenia sobie z presją jego podopiecznych.
- Radzimy sobie z tym po prostu grając w piłkę. To jedyna rzecz, którą robimy - powiedział przed potyczką z West Hamem.
- Owszem, jest presja. Była też rok temu, gdy graliśmy z Man City na wyjeździe w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów i poradziliśmy sobie z nią.
- Presja była w Rzymie i w bardzo wielu momentach w Premier League. Musieliśmy wygrywać każde spotkanie, gdyż Chelsea ciągle nas goniła. Tylko w ten sposób sobie z tym radzimy.
- Czy będą nerwowe momenty? Tak, na pewno. Nie wyolbrzymiajcie ich, bo takie momenty były też rok temu, 2 lata temu i 3 lata temu - kontynuował.
- Jest to integralna część piłki. Jednakże ten klub nie był mistrzem od 29 lat. Jak więc można oglądać to wszystko tak jak City? Nie wiem ile razy byli mistrzami w ostatnich kilku latach. "Jeszcze raz, czemu nie? Wszystko jedno".
- Nikt nie myśli w ten sposób w Manchesterze, ale to inna sytuacja. Wszyscy desperacko tego pragniemy i chcemy dać z siebie wszystko. Nie mogę jednak niczego zagwarantować, nie jestem nerwową osobą.
Klopp poprowadził Borussię Dortmund do kolejnych triumfów ligowych i wyjaśnił, dlaczego nie ma potrzeby, by zmienić jego podejście.
- Czy pomaga mi doświadczenie z Borussi? Tak, oczywiście, ale byłem już dość dobry w tym co robię, zanim mi się to udało. Czułem się tak samo zarówno, gdy zdobywałem pierwszy tytuł, jak i rok później, gdy znów mi się to udało.
- To, czego jestem pewien, to pozostanie skupionym na swojej wizji i na tym, co się robi. Nie myśleć o innych sprawach i po prostu dać z siebie wszystko.
- Gdy jesteś dostatecznie dobry, to zwyciężysz, w przeciwnym wypadku przegrasz. To proste.
- Nie jestem nerwową osobą i nie byłem taką kilka lat temu. Doświadczenie pokazało mi, że moje metody działały w przeszłości, więc ich nie zmieniłem - zakończył.
Komentarze (12)
W meczach o przysłowiowe wszystko gramy zupełnie bez polotu, widać dziwny brak zaangażowania, piłkarze są jacyś przygaszeni jakby do butów im przywiązano worki z piaskiem.
Jeśli (odpukać w nie malowane) potkniemy się z West Hamem to nie zdziwię się jak skończymy na 3 miejscu.
Musimy być bardziej dzicy na boisku, to nie balet do cholery.
Ten sezon już mógł być przyklepany i to by było kwestią tylko dwóch meczów.
Już nie mówię o wygraniu z City w styczniu ale remisie, zachowalibyśmy 7-mio punktową przewagę + ostatni mecz +kolejne 3 punkciki daje na teraz 10 pkt przewagi. Już byłby po wszystkim.
Gramy jeszcze z Totkami i będzie to mecz o 6 punktów.
Muszą chłopaki wziąć się w garść, muszą włączyć czwarty bieg bo póki co wygląda to trochę niestety bez płciowo.
Wg Ciebie które to są mecze o przysłowiowe wszystko?
Nie zgodzę się z Tobą. Gramy w tym sezonie z większym wyrachowaniem, znacznie lepiej kontrolujemy grę niż w poprzednich sezonach. W meczu z Leicester zabrakło nam zwyczajnie szczęścia bo karny i czerwo dla nich ewidentne. Zaraz ktoś napisze, że szczęście mieliśmy z Napoli i chociażby z Chelsea. Ok, ale to są klasowe zespoły, Leicester zagrało naprawdę dobry mecz, my mieliśmy swoje problemy w obronie, ale Hendo i tak stanął na wysokości zadania. Brakowało tej sportowej złości w drugiej połowie- z tym się zgodzę, ale czy naprawdę uważasz, że sezon byłby już przyklepany? To nie serie a czy liga hiszpańska..
Teraz? Wiadomo skala meczu zupełnie inna, ale remisujemy z Leicester. U siebie, to warto podkreślić. I co? Zamiast przeć do przodu po zwycięstwo, u nas spokojne rozegranie, bo mamy remis... Brakuje kogoś kto będąc na boisku da sygnał do ataku. Kogoś w kogo pozostali zawodnicy uwierzą. Brakuje nam lidera.
Co do szczęścia to trochę nas opuściło, a takie totki strzelają dziwaczne bramki - Dubravka pewnie z 50 razy pod rząd by to obronił.
Zrób przysługę i idź spać albo nie siej zamętu...