Media o zwycięstwie LFC
Liverpool w dramatycznych okolicznościach, po golu w końcówce spotkania, pokonał 2:1 Tottenham na Anfield. Wygrana pozwoliła the Reds pozostać na szczycie tabeli Premier League.
Poniżej prezentujemy to, co o niedzielnych wydarzeniach można było przeczytać lub usłyszeć w mediach.
James Pearce, Liverpool Echo
Wrzask był ogłuszający. Czysta euforia przebiegła przez Anfield. Radość była dzika. To był pokaz tego, co wyścig o mistrzostwo znaczy dla Kopites. To wszystko zostało wykreowane przez zespół Liverpoolu, który chciał podnieść na duchu tych, którzy odmawiają poddania się. The Reds stali w obliczu druzgocącego remisu, który miałby posmak druzgocącej porażki, kiedy zegar tykał i przybliżał wszystkich do doliczonego czasu gry, a zbiorowe poczucie niepewności rządziło wszystkimi na trybunach. Podopieczni Jürgena Kloppa zrównaliby się liczbą punktów z Manchesterem City, mając jeden mecz rozegrany więcej i gorszy bilans bramek. Pojawiłoby się uczucie, że marzenie powoli się wyślizguje. Jednak Liverpool wyrwał się ze szczęk trwogi i zaszarżował, zapewniając sobie bezcenne zwycięstwo dzięki dramatycznemu splotowi zdarzeń w tej opowieści. Szczęście? No pewnie. Jednak ono sprawia, że ten rezultat smakuje jeszcze lepiej.
Chris Bascombe, Telegraph
Robertson po raz kolejny przypomniał wszystkim swoje atuty, asystując przy golu Roberto Firmino, otwierającym wynik spotkania. Alexander-Arnold wyrównał stan ich wewnętrznej rywalizacji na asysty, kiedy odegrał kluczową rolę w sytuacji, która lokalnie może być opisywana jako najważniejsza bramka od 29 lat. Jego podanie dotarło do Mohameda Salaha, tuż przed momentem katastrofy Alderweirelda w 90 minucie. To oczywiście będzie rozpatrywane wśród wielu innych goli w tym roku. Na przestrzeni ostatnich trzech dekad padało wiele bramek, które przynosiły tak czystą ulgę. Liverpool liczy na to, że będzie to ich „moment Steve’a Bruce’a”. Nie dało się nie przywołać obrazów zwycięstwa w ostatnich minutach Manchesteru United z 1993 r. Zwycięstwa, które odmieniło wtedy wyścig o mistrzostwo, a powstało dzięki dwóm bramkom w doliczonym czasie gry. Wahadłowi Liverpoolu są tak samo obrońcami, jak i skrzydłowymi, obdarzonymi większą odpowiedzialnością w sytuacjach, kiedy Klopp chce uzyskać więcej energii ponad tą, którą oferuje trio pomocników.
Neil Jones, Goal.com
Są zwycięstwa i są zwycięstwa. Są zwycięstwa, które ekscytują i wywołują dreszcze, zwycięstwa dla purystów i dla ascetów i dla artystów. Są też zwycięstwa tego typu tzn. takie, które wrzucają cię i przeciągają przez cały młyn, ściągają do samej ziemi i wyrzucają ponownie wysoko w górę. Testują cię, terroryzują, maltretują. Kiedy już takie zwycięstwo nastąpi, to wydaje się, że to zwycięstwo najlepsze ze wszystkich, które zapamiętasz do końca życia. Podsumowując to krótko i wyczerpująco – Liverpool wrócił na szczyt tabeli Premier League, pokonali Tottenham 2:1 w meczu, który po prostu musieli wygrać. To jednak nie stanowi nawet początku historii tego spotkania, które może okazać się ogromnie, ogromnie ważnym popołudniem w tym najbardziej wyrównanym wyścigu o mistrzostwo. Wrzask, który wzniósł się po końcowym gwizdku Martina Atkinsona, mówił więcej, niż jakikolwiek pomeczowy raport lub zdjęcie byłoby w stanie wyrazić. Była to radość, ale też ulga. Liverpool w jakiś sposób wywalczył trzy punkty po jednej z najbardziej pokrętnych drugich połów w tym sezonie.
Simon Hughes, Independent
Ogólnie, głębokie dośrodkowania w odpowiednie miejsce autorstwa obu wahadłowych pomogły pokonać rywala, odwracając defensorów w kierunku ich własnej bramki i sprawdzając koordynację nóg oraz ich koncentrację. Być może ubytek tego wyjaśnia, dlaczego Alderweireld nie był w stanie odpowiednio ustawić nóg w tym kluczowym momencie, w którym Liverpool zapewnił sobie zwycięstwo. Bezwzględny charakter mistrzowskiej pogoni Liverpoolu sprawił, że pewien historyczny moment nie został zauważony w minionym miesiącu. Może to tłumaczyć fakt, że Alexander-Arnold zanotował hat-tricka asyst. Otóż ustanowiony został nowy rekord Premier League pod względem liczby goli strzelonych w pojedynczym sezonie po podaniach lub dośrodkowaniach od bocznych obrońców. To pozycja formacji, która stała się kluczowa dla Liverpoolu i podkreśla ofensywną strategię tej drużyny, z 15 asystami od grających na niej zawodników w tym sezonie. Jeżeli to zrobią i wywalczą to, czego żaden z zespołów Liverpoolu nie był w stanie osiągnąć przez 29 lat, to pozycja wahadłowego okaże się kluczową w tym sukcesie.
Powyżej zaprezentowano cytaty z mediów. Ich publikacja nie oznacza, że odzwierciedlają stanowisko klubu w poszczególnych kwestiach.
Komentarze (0)