Lloris: Liverpool miał szczęście
Hugo Lloris uważa, że Liverpoolowi poszczęściło się w meczu z Tottenhamem w niedzielę na Anfield. Bramkarz przyznał również, że miał do siebie pretensje z powodu sytuacji, która doprowadziła do wygranej the Reds.
Prowadzenie Liverpoolowi dał Roberto Firmino, a wynik rywalizacji wyrównał w 70 minucie Lucas Moura i wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów.
Takie wrażenie utrzymywało się do momentu dośrodkowania Trenta Alexandra-Arnolda w końcówce spotkania. Piłka dotarła do Mohameda Salaha, który uderzył ją w kierunku bramki tak, że Lloris mógł jedynie wybić ją dłonią ponownie w strefę zagrożenia. Odbita piłka trafiła w piszczel Toby’ego Alderweirelda, a bramkarz mógł jedynie przyglądać się, jak przekracza linię bramki.
To była kiepska interwencja Francuza i jednocześnie błąd, który dał the Reds zwycięstwo i pozwolił wrócić na szczyt tabeli Premier League, a Arsenalowi wyprzedzić Spurs, którzy zajmują obecnie czwarte miejsce.
Lloris powiedział dla Sky Sports:
- Jak jest się bramkarzem, to zna się swoją odpowiedzialność. Tak właśnie jest.
- Oczywiście, że masz do siebie pretensje. Dobre jest to, że ma się też świadomość, że za trzy dni mamy do rozegrania kolejne spotkanie, więc trzeba wyłączyć myślenie o Liverpoolu i przygotować się do następnego meczu. Moim zdaniem to najlepszy sposób, by o tym zapomnieć.
- Próbowałem dwa razy złapać piłkę, ale niestety ta nie odbiła się od ziemi, ale odbiła się od nogi Toby’ego Alderweirelda. Później stało się to, co się stało.
- Prawdopodobnie szczęście sprzyjało dziś przeciwnikom. Trudno to zaakceptować, ponieważ włożyliśmy mnóstwo wysiłku, by wrócić do gry. Mieliśmy kilka okazji na zdobycie drugiej bramki, ale później straciliśmy gola po tym jednym stałym fragmencie. To nas nieco smuci.
Komentarze (9)