Wnioski po meczu z Southampton
Liverpool powrócił w wielkim stylu i po utracie bramki na początku spotkania wygrał z Southampton na St Mary's Stadium 3-1. Tym samym The Reds po krótkiej przerwie powrócili na fotel lidera Premier League.
Gole Naby'ego Keïty, Mohameda Salaha i Jordana Hendersona pozwoliły Liverpoolowi pokonać Świętych, którzy prowadzili już w 9 minucie po strzale Shane'a Longa.
Oto pięć wniosków nasuwających się po spotkaniu...
Charakterny Liverpool znowu odwraca losu meczu
Charakter i odporność to cechy, które widać jak na dłoni w tym zespole. The Reds wygrali siedem spośród ośmiu ostatnich meczów w Premier League, w których pierwsi tracili bramkę.
Podopieczni Jürgena Kloppa po raz kolejny dokonali tej sztuki po tym, jak stracili bramkę na początku meczu. W ten sposób zapewnili sobie bardzo cenne trzy punkty w kontekście walki o mistrzostwo.
- To genialne - mówił po meczu Klopp o mentalności swoich pupili.
Jordan Henderson i James Milner weszli z ławki w 59 minucie i zainicjowali swoisty 'come back' w wykonaniu The Reds, którzy po raz kolejny do ostatnich minut musieli drżeć o wynik.
Gol po kontrze Salaha dał gościom prowadzenie 2-1 w 80 minucie, a imponujące wejście Hendersona zostało mu wynagrodzone golem z bliskiej odległości na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry.
Salah pobił kolejny rekord
Żaden piłkarz nie strzelił dotychczas w Premier League 50 goli dla Liverpoolu szybciej niż Mohamed Salah - dokonanie tej sztuki zajęło mu 69 meczów, a wcześniejszy rekordzista pod tym względem, Fernando Torres, potrzebował na to 72 spotkań.
Jeszcze sposób, w jaki to zrobił...
Po tym, jak Liverpool wybił piłkę po rzucie rożnym, Salah przejął ją jeszcze na swojej połowie i pognał do przodu aż pod pole karne rywala.
Zbliżając się do bramki Angusa Gunna Salah mógł wyłożyć piłkę nadbiegającemu z lewej strony Roberto Firmino. Mimo to aktualny król strzelców Premier League miał na tyle pewności i umiejętności, że umieścił piłkę w siatce dając The Reds prowadzenie.
- Myślę, że 50. gol dla Liverpoolu w Premier League to coś wyjątkowego - mówił w wywiadzie pomeczowym Egipcjanin.
The Reds wracają na szczyt!
Zażarta rywalizacja o tytuł mistrzowski trwa. Liverpool jest teraz znów na szczycie, mimo że w środku tygodnia został przeskoczony w tabeli przez Manchester City.
'Liverpool, top of the league' - krzyczeli stali bywalcy The Kop po wyjazdowym spotkaniu.
The Reds wracają do gry w niedzielę, kiedy to na Anfield zawita Chelsea Londyn. Zespół City tymczasem zagra na wyjeździe z Crystal Palace - wynik tego spotkania będzie znany przed rozpoczęciem meczu Liverpoolu.
Keïta z pierwszym golem dla The Reds
Pomocnik z pewnością wybrał dobry moment, by strzelić swojego pierwszego gola dla klubu.
Odrodzone Southampton raz po raz stwarzało zagrożenie pod bramką Liverpoolu w pierwszej połowie, jednak Keïta był w pogotowiu i zakończył w 36 minucie okres wysokiego pressingu ze strony The Reds.
W drugiej fazie ataku zawodnik z numerem 8 oderwał się od ziemi na wysokości długiego słupka, oddał strzał głową i zapewnił remis ekipie z Anfield. Stał się tym samym trzecim gwinejskim piłkarzem, który strzelił gola w Premier League - przed nim udało się to tylko Titiemu Camarze (również grał w Liverpoolu) oraz Kamilowi Zayatte.
Gwinejczyk przywitał się w najlepszy możliwy sposób w swoim pierwszym od 9 lutego spotkaniu Premier League, w którym grał od pierwszej minuty.
Jubileusz Trenta
W noc szczególnych jubileuszów swoją rolę odegrał również Trent Alexander-Arnold.
Prawy obrońca występując na St Mary's Stadium zaliczył swój 50. występ w Premier League dla Liverpoolu. Stał się tym samym piątym na liście najmłodszych piłkarzy Liverpoolu z podobną liczbą występów, a przed nim plasują się tylko Michael Owen, Raheem Sterling, Robbie Fowler i Steven Gerrard.
Jak to widywaliśmy w poprzednich 49 występach również w piątek dośrodkowania Alexandra-Arnolda stanowiły nieustanne zagrożenie dla ekipy Ralpha Hasenhüttla.
To jego dośrodkowanie z linii końcowej wylądowało na głowie Naby'ego Keïty i dało młodemu Anglikowi siódmą już asystę w tym sezonie.
Można śmiało założyć, że podobne usługi Trent będzie świadczył w kolejnych 50 spotkaniach.
Komentarze (0)