Robertson wygrał zakład z Oxem
Po meczu z Huddersfield Town Alex Oxlade-Chamberlain będzie musiał powiesić w domu oprawioną w ramę koszulkę Andrew Robertsona. O wszystkim przesądził gol zdobyty głową przez Sadio Mané.
Drugi gol Liverpoolu w wygranym 5-0 meczu z Huddersfield Town padł po akcji rozegranej według znanego schematu - boczny obrońca precyzyjnie dośrodkował piłkę, a napastnik z precyzją wykończył akcję.
W tej sytuacji to Andy Robertson obsłużył podaniem Mané i tym samym stał się dopiero trzecim obrońcą w historii Premier League, który zanotował w sezonie przynajmniej 10 asyst.
Oprócz tego Szkot wygrał jednak coś więcej, o czym najlepiej wie z pewnością Alex Oxlade-Chamberlain.
Przed obecnym sezonem pomocnik zaoferował koledze z zespołu mały zakład. Ox zadeklarował, że jeśli Robbo asystuje przynajmniej przy dziesięciu golach w Premier League, to powiesi jego podpisaną koszulkę na ścianie w swoim domu tuż obok tej Lionela Messiego.
Robertson osiągnął wymagany wynik, a nawet przebił go asystując później jeszcze przy bramce Salaha. Pytanie więc brzmi - czy będzie domagał się od Oxa wywiązania się z umowy?
- Oczywiście, że tak! Gdy podszedłem do niego w przerwie, zapytałem: gdzie będzie wisieć? - mówił Robertson z uśmiechem na ustach.
- Chcę, żeby miał ją nad łóżkiem, żeby zawsze przypominała mu o mnie, gdy będzie zasypiał! Na początku sezonu trochę w formie żartu Ox powiedział: 'Jak zdobędziesz 10 asyst w Premier League, podpisz koszulkę i powieszę ją sobie na ścianie'.
- Nie sądzę, żeby spodziewał się, że mogę to osiągnąć, zaczął panikować. Cieszę się jednak, że udało mi się i teraz koszulka z numerem 26 i nazwiskiem Robertson będzie wisieć u niego w domu w następnym sezonie.
- To świetne osiągnięcie. Nie skupiam się raczej na indywidualnych wyróżnieniach, ale cieszy mnie to. Myślę, że gdy stanąłem na dziewięciu asystach i zobaczyłem, jaki jest rekord, to oczywiście chciałem go pobić.
- Jestem, jaki jestem i dla mnie dużo ważniejsze było czyste konto, jednak myślę, że Mo jest zachwycony, bo nie asystowałem mu bodaj od pierwszego meczu sezonu! W każdym razie w końcu udało mi się go szczęśliwie odnaleźć, więc pod każdym względem to była dobra noc.
Długo wyczekiwany powrót do pierwszego zespołu zaliczył w meczu z Huddersfield Alex Oxlade-Chamberlain. Numer 21 wszedł na boisko w drugiej połowie, 367 dni po koszmarnym urazie kolana odniesionym w meczu z zespołem AS Roma.
Anglik był jasną postacią The Reds w czasie swojego 17-minutowego występu. Mógł nawet uczcić swój powrót golem, ale Jonas Lössl obronił jego strzał z bliskiej odległości.
- Jestem blisko z Chambo i to był ciężki rok dla niego, nie da się ukryć. Ciężko to jednak stwierdzić, bo on codziennie chodzi z uśmiechem na twarzy.
- Mo i Sadio strzelili po dwa gole, ja zanotowałem dwie asysty, jednak dziś moim zdaniem liczył się tylko on - wchodzenie na boisko przy takiej atmosferze każdemu dałoby kopa, mógł nawet strzelić gola. Swoją drogą, z pewnością będzie o to zły na siebie.
- Właśnie to wnosi Chambo do zespołu. Nie zostało wprawdzie dużo sezonu, ale jestem pewny, że odegra dużą rolę w pozostałych spotkaniach, a w następnym sezonie będzie już kluczową postacią. Dobrze widzieć go znowu zdrowego i jestem pewny, że teraz już tak zostanie.
Następny mecz czeka Liverpool w środę. Będzie to szlagierowe spotkanie półfinałowe z Barceloną Leo Messiego. Robertsona ekscytuje jednak wielka okazja, jaką będzie jego zdaniem mecz na Camp Nou.
- My jesteśmy pewni siebie, oni są pewni siebie - mówił Robbo.
- Wiemy, jak dobrzy są, ale jesteśmy trudni do pokonania i musimy to pokazać. Musimy być w najlepszej formie, wiemy o tym, jednak wierzymy, że jesteśmy w stanie wygrać dwumecz z każdym. Obyśmy to udowodnili.
- To wielka okazja i nie możemy się już doczekać. Teraz tylko musimy skupić się na odpoczynku i regeneracji oraz spróbować odświeżyć nogi na tyle, na ile jest to możliwe.
Komentarze (3)