Boss po meczu z Southampton
Liverpool pokonał na St Mary's Stadium miejscowy Southampton 2:1 po golach Sadio Mané i Roberto Firmino. Jürgen Klopp pochwalił po meczu swoich piłkarzy za kawał dobrej roboty w ich wykonaniu.
Fantastyczna bramka Sadio Mané tuż przed przerwą dała Liverpoolowi prowadzenie na St Mary's, a po ładnym wykończeniu akcji przez Roberto Firmino w 71 minucie wydawało się, że The Reds pewnie zmierzają po komfortowe zwycięstwo.
Niemniej jednak, Danny Ings w ostatnich minutach meczu strzelił gola dla Southampton - były napastnik Liverpoolu wykorzystał błąd przy wyprowadzeniu piłki przez Adriana i zapewnił nerwową końcówkę przyjezdnym.
Mimo to The Reds, ku uciesze Kloppa, utrzymali zwycięstwo do końca.
Oto, co do powiedzenia miał boss Liverpoolu podczas pomeczowej konferencji prasowej...
O tym, czy to zwycięstwo jest bardziej szczególne ze względu na rozgrywanie meczu o Superpuchar Europy w środku tygodnia...
Nie. Graliśmy tu w zeszłym roku, nie wiem po jakim spotkaniu, i było trudno. Southampton to dobry zespół, dobrze bronią, naprawdę trudno się z nimi gra. Dobrze kontrują, mają dobrą organizację gry itd. W zeszłym roku przegrywaliśmy 0:1 i wygraliśmy 3:1, prawda? To było naprawdę trudne i w tym roku również, to nie ma nic wspólnego z meczem w środku tygodnia. Mówiłem to przed meczem, że nawet jeśli mielibyśmy dwa tygodnie na przygotowanie się, nadal byłoby trudno. Dlatego mecz bardzo mi się podobał, jeśli mam być szczery. Nie mogę za dużo myśleć o środzie, jednak oczywiście wiem i byłem pod wrażeniem tego, jak świeżo wyglądamy, szczególnie na początku meczu, tego, jak dobrzy byliśmy.
Kontrolowaliśmy grę, byliśmy plynni itd. Aż nagle za sprawą kilku długich piłek oraz stałych fragmentów gry do głosu doszli przeciwnicy. Wtedy jednak Sadio Mané strzelił fantastycznego gola w praktycznie najlepszym możliwym momencie, niemal w ostatniej sekundzie pierwszej połowy. To oczywiście nam pomogło, a w drugiej połowie wykonaliśmy kolejne wielkie kroki. Naprawdę lepiej kontrolowaliśmy grę, zrobiliśmy wiele dobrych rzeczy i wtedy przyszła 83 minuta. Widziałem to na ekranie, Adrian pomyślał: 'Grałem naprawdę nieźle, więc może muszę popełnić ten sam błąd co Ali' i w konsekwencji mecz do końca był dość otwarty. Wtedy przeciwnicy zaatakowali i Ingsy miał wielką okazję. To normalne i myślę, że chłopaki poczuli wtedy zmęczenie, to był moment, gdy myślisz: 'Naprawdę? Teraz musimy zaczynać od nowa?'. Utrzymaliśmy więc rezultat, myślę, że zasłużyliśmy na trzy punkty i i nie mam z tym żadnego problemu.
O tym, czy rozmawiał z Adrianem o jego błędzie...
Tak. 'Wreszcie dotarłeś, witamy!'. Ali zrobił to samo. To oczywiście sprawa bramkarzy w Liverpoolu, nie ma z tym problemu dopóki wygrywamy mecze. Wszystko dobrze.
O występie Alexa Oxlade'a-Chamberlaina...
Genialny. To było wybitnie dobre. To było te 45 minut w środę, możemy teraz powiedzieć, że one z pewnością pomogły - w zbieraniu cennych minut, w czuciu intensywności gry, w końcu w byciu gotowym na nią. Dzisiaj musieliśmy zrobić parę zmian i zrobiliśmy je. Szczególnie dla nas bardzo ważne jest to, że w środku pola jesteśmy gotowi na te wszystkie długie sprinty, wszystkie te decydujące rzeczy, więc tu trochę pozmienialiśmy... Dobrze było mieć tę możliwość, a Ox był dziś rzecz jasna niezły.
O występie Adriana...
Adrian miał spuchniętą kostkę, a my graliśmy za dużo piłek do niego. Byłem zadowolony ze wszystkiego, co dziś zrobił, ze wszystkich interwencji itd. To inni piłkarze muszą wziąć więcej odpowiedzialności za rozegranie, nie mogą po prostu oddawać piłek do niego w nadziei na to, że środki przeciwbólowe wciąż działają, czy coś podobnego. Nie sądzę, że to była przyczyna gola, ale parę innych piłek było spowodowanych właśnie tym. Adrian jest całkiem dobry z piłką przy nodze. Jeśli zobaczyłbyś jego kostkę w czwartek po tym, jak opuściliśmy samolot, powiedziałbyś, że jego podanie poprzedzające gol dla Southampton i tak jest lepsze niż to, którego można było się po nim spodziewać. Wszystko jest w porządku.
O tym, jak blisko Adrian był opuszczenia dzisiejszego meczu...
Miał jedną sesję rano o godzinie 10:00 i wtedy na mój iPhone przyszla wiadomość mówiąca, że wszystko z nim dobrze. Jeśli wiadomość byłaby inna, wtedy musiałbym podjąć decyzję, jednak wszystko było dobrze. Czekaliśmy na to. Na śniadaniu powiedział, że będzie gotowy, jednak musieliśmy to sprawdzić i to też zrobiliśmy.
O dołożeniu do gabloty Liverpoolu dwóch trofeów na przestrzeni niecałych trzech miesięcy...
Z 99 procentami trofeów, jakie wygrał ten klub, nie miałem nic wspólnego. Wystarczająco dużo czasu minęło zanim zrzuciliśmy ciężar sukcesów z przeszłości, więc dobrze, że wygrywamy mecze. Nigdy z pewnością tego nie zapomnimy, nasi kibice nigdy nie zapomną. Właściwie to łatwo jest cieszyć się po meczu i następnego ranka być skoncentrowanym na kolejnej rzeczy. To nie jest tak, że teraz biegamy z piętra na piętro, świętując z rękami w górze. Wszystko jest ok. Dlatego dziś tak bardzo mi się podobało. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do wygrywania wielkich rzeczy i wtedy jedziemy do Southampton; naprawdę uwielbiam to, jak wielki szacunek dziś pokazaliśmy. Mówiłem przed meczem, że to wygląda jak największa w historii skórka banana - wszyscy na to czekali, prawdopodobnie nagłówki były już napisane. Powiedziałem chłopakom, że nagłówek, jaki bym wybrał dziś to 'mentalni giganci wrócili do miasta' - tak się czułem w tamtym momencie. Chłopaki wykonali dziś niesamowitą robotę, wszystko jest dobrze. Wracajmy do domu, zregenerujemy się i grajmy znowu.
Komentarze (5)
A wydawało mi się, że akurat gra nogami to jego mocna strona.
Dlatego napisałem, że było to widać już w meczu o Superpuchar. Koledzy go mocno eksploatowali pod tym względem i widać, że mu to jeszcze nie idzie. A bramka ta boli dlatego, że to nie był taki błąd jak ten od Allisona, gdzie ten chciał świadomie okiwać gracza Leicester i nie wyszło. Wyglądało jakby mu mózg rozłączyło na chwilę.
Lubię go, ale nie wydaje mi się, żeby był lepszy od Mignoleta - zwłaszcza w grze na linii. I tak mu trochę mniej mądrze z oczu patrzy - ale to już całkowita dygresja ;)