Virgil: Nie ma powodów do paniki
Virgil van Dijk po wczorajszym, nerwowym meczu, w którym drużyna Liverpoolu pokonała 4:3 drużynę Red Bull Salzburg, zachowuje pełny spokój i twierdzi, iż pomimo chwilowej dekoncentracji nie ma żadnych powodów do paniki.
Ekipa prowadzona przez Jürgena Kloppa już po czterdziestu minutach prowadziła 3:0 po golach Sadio Mané, Andy’ego Robertsona i Mohameda Salaha, jednakże goście w przeciągu dwudziestu minut doprowadzili do wyrównania za sprawą trafień Hwanga, Minamo i Haalanda. Decydującą bramkę, na wagę pierwszego zwycięstwa w obecnych rozgrywkach Ligi Mistrzów the Reds zdobył Mohamed Salah.
Zdaniem Van Dijka, powrót drużyny z bardzo trudnej sytuacji, w której rywali w niewielkim odstępie czasu odrobili trzybramkową stratę, świadczy o dużej sile mentalnej piłkarzy oraz umiejętności przeciwstawianiu się przeciwnościom, które mają miejsce w trakcie piłkarskich rywalizacji. Holenderski stoper nie jest bezkrytyczny i twierdzi, że postawa bloku obronnego we wczorajszym meczu była daleka od perfekcji.
- Do tej pory radziliśmy sobie całkiem nieźle i nie powinniśmy o tym zapominać! Owszem, we wczorajszym meczu nastąpiła dezorganizacja w szeregach obronnych, jednakże nie może być to wyznacznikiem naszych dotychczasowych występów.
- Według mnie nie ma powodów do paniki. Musimy się zrelaksować i przeanalizować popełnione błędy, a niestety, trochę ich było. Wszystko poddamy szczegółowej analizie i zrobimy wszystko, aby w podobnych sytuacjach zachowywać się lepiej. W sobotę czeka nas kolejny ciężki mecz z Leicester City i musimy się do niego w pełni przygotować. Nasza pewność siebie nie zmalała, będziemy dalej ciężko pracować i dawać z siebie wszystko.
- Pewne jest, to że nigdy się nie poddamy. Niezależnie od scenariuszy boiskowych, będziemy robić wszystko, aby dążyć do odwrócenia losów spotkań. Tacy już jesteśmy. Przeciwko Red Bullowi zachowaliśmy spokój. Wiedzieliśmy, że dogodne okazje do strzelenia bramki jeszcze nadejdą i ostatecznie wywalczyliśmy trzy punkty.
- Zasłużenie wyszliśmy na prowadzenie 3:0 i po tym wszystkim sami postawiliśmy się w skomplikowanym położeniu. Tak dobra drużyna jak Red Bull Salzburg, w pełni wykorzystała chwilę naszej słabości. Ostatecznie jednak wygraliśmy, co jest najważniejsze.
- To był mecz dwóch, zgoła odmiennych połów. W pierwszej graliśmy świetnie i wypracowaliśmy sobie zasłużone prowadzenie. Stracony gol wynikł z naszego błędu i dzięki temu rywale zaczęli wierzyć w odwrócenie losów meczu.
- Doskonale wiedzieliśmy, że piłkarze z Salzburga będą walczyć do ostatniej minuty meczu. Byli bardzo szybcy i stosowali intensywny pressing – tak jak to my mamy w zwyczaju, dzięki czemu sprawiali nam mnóstwo problemów.
- W pierwszych dwudziestu minutach drugiej połowy, wszyscy zdecydowanie powinniśmy zagrać lepiej i nie pozwolić przeciwnikom na rozkręcenie się. Z drugiej jednak strony, może to dobrze, że mecz miał taki przebieg. Wiemy, że mamy jeszcze wiele rzeczy do poprawy w naszej grze i nad wszystkimi tymi elementami będziemy pracować.
- Oczywiście nie chcemy tracić goli i pozwalać rywalom na powrót do gry. Jesteśmy jednak tylko ludźmi i czasami popełniamy błędy.
- Trzeba oddać również honor drużynie Red Bull Salzburg. Cały czas na nas napierali i swoimi indywidualnymi akcjami sprawiali wiele problemów. To nie jest tylko tak, że tylko my zagraliśmy słabo w obronie. Owszem, mogliśmy spisać się lepiej, jednakże w składzie Austriackiej drużyny jest wielu zdolnych i jakościowych piłkarzy, którzy robili wszystko, aby wywieść z Anfield korzystny wynik.
Według van Dijka, drużyna Liverpoolu pozostawiła rywalom zbyt dużo miejsca, a ich bezpośredni styl gry oparty na szybkich kontrach i indywidualnych szarżach powodował, że krycie piłkarzy było jeszcze trudniejsze.
- Kiedy byliśmy przy piłce staraliśmy się znaleźć jakąś lukę w ciasno ustawionej obronie rywali. Gdy jednak oni dokonywali przechwytów, to od razu dogrywali piłkę do piłkarzy ustawionych z przodu, którym to my zostawialiśmy zbyt dużo miejsca. Dzięki temu ich kontrataki okazały, aż tak groźne i skuteczne.
- Mam wrażenie, że wszyscy chcą wywołać panikę i patrzeć tylko na negatywne aspekty naszej gry. Nastawienie powinno być odmienne, gdyż trzy punkty zostały na Anfield. Ja nie zwracam uwagi na negatywy, chcę skupić się na ciężkiej pracy i eliminacji błędów z naszej gry.
- Wiemy, że stać nas na więcej, jednakże jesteśmy tylko ludźmi i siłą rzeczy nie będziemy w stanie zagrać wszystkich meczów perfekcyjnie. Trzy punkty zdobyte przed naszymi kibicami, w meczu z wymagającym rywalem są na chwilę obecną najważniejsze.
Paul Gorst
Komentarze (14)
Poprawcie sobie.
YNWA!
Ty aby hejtujesz! Zawijaj się z tad, słabszy dzień czy mecz ma prawo się trafić każdemu, ważne ze jest pokora
Przecież tu nie chodzi o 1 mecz. Od początku sezonu gra słabo to jak i cała obrona. Niby jest jej liderem, a nawet nie daje przykładu innym
Żałosne.
Do tego jesteś nędzny kłamca. Nigdy nie wyzywalem LFC.
Jesteś obrzydliwy