Williams: Moje marzenia się spełniły
Niewielu graczy doświadczyło bardziej emocjonujących debiutów w barwach The Reds niż Neco Williams. W 95 minucie ostatniego spotkania w Carabao Cup z Kanonierami na Anfield, prawy defensor odłożył ból na bok, by świętować razem z trybunami.
Kilka sekund wcześniej 18-latek wykazał się niebywałą inteligencją, by znaleźć miejsce na prawym skrzydle i dograć futbolówkę do kolegi w środku pola.
Origi wykończył podanie Williamsa wolejem. Była to 10 bramka, która wpadła do sieci tego emocjonującego wieczora i doprowadziła do karnych, w których The Reds odnieśli zwycięstwo 5:4 dzięki czemu awansowali do ćwierćfinałów.
- Stałem przed the Kop i chłonąłem całą energię, która stamtąd płynęła – opowiada Williams w ostatnim odcinku LFCTV’s The Academy.
- Odwróciłem się, a wszyscy szli w moim kierunku. To oznacza bardzo dużo dla piłkarza. Wspaniałe uczucie.
- Jest tylko jeden sposób aby to podsumować : Moje marzenia się spełniły! To była wspaniała noc dla mnie i mojej rodziny.
- Niewielu graczy debiutuje w meczu Liverpoolu na Anfield. To był dla mnie wielki dzień i czerpałem radość z każdej kolejnej minuty.
To był dumny wieczór dla całej akademii i dla jej wychowanków zwłaszcza Curtisa Jonesa oraz Coaimhina Kellehera, którzy udowodnili, że potrafią być prawdziwymi bohaterami.
Po tym jak Kelleher wykazał się niebywałą interwencją, by wybronić strzał Ceballosa, Jones miał szansę przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę i spokojnie oddał swój strzał.
Pośród całej radości nie zapomniał o roli jaką odegrali trenerzy w Kirkby, by postawić Williamsa i jego kolegów, w miejscu o którym każdy marzył.
- Cała nasza akademia: Alex Inglethorpe, Neil Critchley, Barry Lewtas, Steve Heighway, Rob Jones - jest masa ludzi, którzy pomogli mi w budowaniu swojej pewności siebie i doprowadzeniu mnie do tego momentu mojej kariery.
- Pomogli mi przejść przez długą drogę odkąd miałem siedem czy osiem lat. To dzięki nim mogłem znaleźć się tej nocy w tym wspaniałym miejscu.
Williams przyznał, że oglądał powtórki festiwalu bramkowego z Kanonierami setki razy.
Teraz kiedy „kurz po spotkaniu opadł”, młody Walijczyk nie chce się wiele nad tym rozwodzić i wie, że nie może sobie na to pozwolić.
- Otrzymałem gratulacje ale niewiele się zmienia tylko dlatego, że zadebiutowałem – kontynuuje zdobywca dwóch bramek w sobotnim meczu kadry U-19.
- To utwierdza mnie w tym, że chcę pracować jeszcze ciężej aby otrzymać kolejne minuty. Idę twardo przed siebie i mam nadzieję, że nadejdzie pora na kolejne występy.
- Kiedy jestem w kadrze U-23 nic się nie zmienia – mam tą samą postawę i mentalność. Będę walczył o więcej minut na pokazanie swoich umiejętności – zakończył młodzieżowiec.
Komentarze (2)
A wiesz ze tez myślałem o tym kiedyś ze chętnie zobaczylbym TAA w środku ;)