Klopp po meczu
Jürgen Klopp twierdzi, że jego zespół poradził sobie całkiem nieźle we wczorajszym spotkaniu przeciwko Monterrey, które the Reds wygrali 2:1, co oznacza, że zagrają w finale Klubowych Mistrzostw Świata w sobotę.
Liverpool zmierzy się z Flamengo po tym jak Roberto Firmino wchodząc z ławki ustalił wynik spotkania w końcówce wykorzystując podanie Alexandra-Arnolda. Wcześniej chwilowe prowadzenie zespołowi dał Naby Keïta.
O ciężko wywalczonym awansie
- Nie spodziewaliśmy się niczego innego. Myślę, że każdy zespół reprezentujący dany kontynent podchodził do tych rozgrywek z myślą o ostatecznym sukcesie, a my wykonaliśmy krok właśnie w tym kierunku. Nasz przeciwnik starał się zrobić to samo, walczyli naprawdę bardzo dobrze. Wiedzieliśmy, że nie będzie nam łatwo, ale uważam, że chłopaki naprawdę nieźle się spisali. To była najprawdopodobniej najbardziej ofensywna druga linia jaką miałem okazję wystawić w ostatnim czasie, do tego musimy zaliczyć wyprowadzającego piłki Gomeza i Hendersona na pozycji środkowego obrońcy - co za mecz. Kontrolowaliśmy spotkanie, a oni wykorzystali stały fragment gry. Nie dysponowaliśmy zbyt wieloma wysokimi zawodnikami, poza tym Funes Mori strzelił bramkę z pozycji, w której nasi rywale najczęściej są łapani na spalonym. Oczywiście wszystko odbyło się zgodnie z przepisami, to był nasz błąd a oni go wykorzystali. Próbowali kontrataków, długich piłek, wypracowali sobie kilka całkiem niezłych okazji. Ali spisał się znakomicie, staraliśmy się ustawiać defensywnie na różne sposoby - naprawdę jestem zadowolony z postawy naszego zespołu.
O jakości Monterrey
- Nigdy w nią nie wątpiłem, dlaczego miałbym uważać, że zespoły z Europy są najlepsze na świecie? Jednak nie możemy też oceniać zespołu po jednym spotkaniu - mimo wszystko uważam, że są naprawdę nieźli. Widziałem jak zaprezentowali się przeciwko Al Sadd, którzy również mają dobrych zawodników. Ich problemem był fakt, że spisaliśmy się również bardzo dobrze, potrafiliśmy zdominować mecz w wielu momentach. Starali się rotować najpierw piątką obrońców, po chwili czwórką - nie sprawiło nam to zbyt wiele kłopotów. Naby świetnie rozumiał się z Mo, wymieniali piłkę na dużej szybkości. Koniec końców zrobiliśmy to, co do nas należało. Nie jesteśmy tutaj po to, aby udowodnić, że Europa jest bardziej uzdolniona niż Ameryka Północna, Meksyk, czy ktokolwiek. Chcemy po prostu wyjść na boisko, dać z siebie wszystko i wygrać spotkanie.
O determinacji the Reds
- Szczerze mówiąc obawiałem się dogrywki! Ucieszyłem się więc podwójnie kiedy zobaczyłem, że Bobby trafił do siatki. Mieliśmy wcześniej kilka niezłych okazji, ale musieliśmy dokonać kilku zmian. Na boisku pojawił się Trent, Bobby i Sadio, posłaliśmy na boisko nowe siły. Bramka Bobby'ego była niesamowita, w krótkim czasie pokazał jak wiele dla nas znaczy. Trent ma we krwi posyłanie niebezpiecznych dośrodkowań, więc nie było to dla nas zaskoczeniem. Oczywiście, nie mówię, że wszystko było zaplanowane. Nawet nie widziałem czy piłka znalazła się w siatce - tak wielu zawodników znajdowało się na małej przestrzeni. Zauważyłem reakcję bramkarza przeciwnika, nie był zadowolony, więc zacząłem się cieszyć.
O finale przeciwko Flamengo
- Z pewnością będzie jeszcze trudniej, to kolejne spotkanie w odstępie zaledwie kilku dni. Musimy pozbierać się znowu do kupy. Nie wiem z usług których piłkarzy będę mógł skorzystać. Widziałem ławkę rezerwowych Monterrey, mieli do dyspozycji kolejnych 10 czy 15 zawodników, my nie mamy tego komfortu. Flamengo również jest w lepszej sytuacji, bo ich sezon prawdopodobnie się już zakończył, na pewno wykorzystają wszelkie dostępne siły. Musimy zebrać się jak najszybciej to możliwe i przygotować do nadchodzącego wyzwania. Już niedługo przekonamy się kto podejmie lepsze decyzje i zasłuży na ostateczny sukces. Jorge Jesus jako trener z pewnością wykorzysta znajomość europejskiej piłki, ale ich zawodnicy już sami w sobie posiadają jakość, która potrafi przytłoczyć rywali. Jeżeli dodamy do tego bardzo doświadczonego trenera - można sobie wyobrazić jak ciężkie wyzwanie przed nami.
O występach Keïty, Mo i Sadio
- Najpierw skupmy się na występie Salaha. Naby wpakował piłkę do siatki po podaniu od Mo. Milner znalazł się w dogodnej sytuacji również po odegraniu futbolówki przez Mohameda. Przyciągał wzrok całego otoczenia już podczas rozgrzewki. Znakomicie poradził sobie z presją, osobiście miałbym zapewne z tym problem. Stwarzał zagrożenie pod bramką rywali, dał naprawdę dobry występ. Do ostatniej minuty spędzonej na boisku pomagał przy odbiorze i pokazywał się do gry. Radził sobie z agresywnym kryciem czasem nawet dwóch obrońców. Jestem z niego dumny. Jeżeli chodzi o Sadio - tak jak wcześniej mówiłem, musimy starać się rotować ustawieniem, nie możemy nieustannie polegać na tych samych piłkarzach. Mamy wiele jakości i staramy się ją wykorzystać, Divock spisał się świetnie, Shaq również, więc staramy się wykorzystywać tak wiele okazji do odpoczynku jak to tylko możliwe. Od początku było jednak jasne, że Bobby i Sadio pojawią się na boisku - tylko sobie wyobraź, jesteś zadowolony z sytuacji na boisku, a do tego masz jeszcze tak duże pole manewru.
- Naby? Cóż za piłkarz! jego wpływ na grę zespołu był ogromny, ciesze się, że ponownie trafił do siatki. Czuje się dobrze w grze na małej przestrzeni, pomaga w destrukcji, w ofensywie, asekuruje swoich partnerów - to wyjątkowa umiejętność. Występ na najwyższym poziomie.
Czego się spodziewasz w finale?
- Trudne wyzwanie. Będziemy musieli przeanalizować swoje spotkanie. Oczywiście, rywal będzie zupełnie inny, ale musimy wypełnić swoje obowiązki. Musimy nieustannie analizować i poprawiać naszą grę, a dopiero potem myśleć o nadchodzącym rywalu. Z pewnością musimy przeanalizować również występy przeciwnika, ale nie będziemy opierać się na wnioskach z jednego spotkania, skupimy się na trzech, czy czterech występach - wtedy wyciągniemy wnioski. Następnie musimy się przygotować do meczu, udać się do hotelu. Fani Flamengo już teraz świętują jakby wygrali, cieszą się chwilą - to dla nas równie ważne. Czas pokaże kto lepiej zareaguje na nadchodzące wydarzenia.
O formie strzeleckiej Keity
- Wszystko byłoby prostsze, gdyby gra w futbol na wysokim poziomie byłaby łatwa, wtedy powiedzielibyśmy chłopakom z drugiej linii jak mają strzelać a oni pakowaliby piłki do siatki - tak to nie działa. Gramy w określony sposób - to naprawdę ważne i należy brać to pod uwagę. To sprawia, że różni zawodnicy z różnych pozycji znajdują się częściej w sytuacjach strzeleckich od innych. Naby to piłkarz, który nie ma problemu ze zdobywaniem bramek, strzelił ich kilka w ostatnim czasie nie mając zbyt wiele okazji do gry. Świetnie, że wczoraj zrobił to ponownie, miejmy nadzieję, że czeka nas jeszcze dużo, dużo więcej. Jeżeli znalibyście Naby'ego tak dobrze jak ja również byście uznali:- Jest nieźle, naprawdę nieźle! Ale wiem, że stać cię na dużo więcej! - to dla nas znakomita wiadomość.
Komentarze (0)