Blood Red: W końcu coś wiadomo

W najnowszej kolumnie Blood Red Ian Doyle poddaje analizie ostatnie oświadczenie Premier League w sprawie rozgrywek ligowych w realiach chaosu spowodowanego koronawirusem.

Jęki i narzekania dało się słyszeć od Londynu po Liverpool.

Kiedy w piątek Premier League opublikowało swoje najnowsze stanowisko, jedna kwestia była w nim bardzo klarowna.

Przedstawienie będzie kontynuowane, ale nie w najbliższym czasie.

Dla fanów Arsenalu, Tottenhamu, West Hamu i innych drużyn ze stolicy oznacza to, że nie będą już w stanie uciec od sezonu bez osiągnięć. Perspektywa anulowania i zakończenia kampanii nie jest już rozważana jako realna opcja. Zastąpiła ją wspólna determinacja do dokończenia rozgrywek, kiedy będzie to już bezpieczne.

Liverpool, który jako lider ma rekordową przewagę 25 punktów i jest dwa zwycięstwa od przypieczętowania pierwszego od 1990 r. tytułu mistrzowskiego, wydaje się być oczywistym beneficjentem tej decyzji.

To jednak nie sytuacja Liverpoolu jest powodem takiego, a nie innego stanowiska Premier League.

Bardziej przekonujące w tej kwestii było środowe spotkanie władz UEFA, po którym dano ligom krajowym zielone światło na dokończenie sezonów.

Precyzując, pojawiły się później sugestie, że brak możliwości dokończenia sezonu, rzutowałby na przyszłość w Lidze Mistrzów i Lidze Europy oraz lukratywne strumienie dochodów dla wielu klubów.

Jak zawsze w takich sytuacjach chodzi o pieniądze.

Świat piłki nożnej był krytykowany nawet za odważenie się na podjęcie rozmów na temat potencjalnych planów na przyszłość.

To jest na swój sposób intrygujące. W ostatnich dniach stało się jasne, że poza wysoko opłacanymi piłkarzami w tym sporcie funkcjonują tysiące osób, które czerpią dochody z funkcjonowania piłki nożnej.

Jeśli czytelnik tego artykułu jest osobą, która obecnie przebywa na bezpłatnym urlopie lub musiała zgodzić się na obcięcie pensji, a jego branża lub firma nie planuje podjęcia kolejnych kroków w dobie postępującego kryzysu, to z pewnością zadaje sobie teraz dość poważne pytania.

Zatem dlaczego Premier League, lub jakakolwiek inna liga czy dyscyplina sportu, powinna postępować inaczej?

Oczywiście Premier League ma na uwadze pewne kwestie. Po pierwsze, finansowe. Dlatego bardzo pokrzepiająca była informacja, że kluby wyłożą 125 mln funtów dla zespołów EFL i National League, a także 20 mln funtów natychmiastowej dotacji dla NHS.

Dodatkowo zostanie poddana dyskusji potencjalna obniżka płac zawodników o 30% lub odroczenie wypłat. PFA zasiądzie do tych rozmów w sobotę. Będzie to ciosem dla sekretarza zdrowia Matta Hancocka, który po otrzymaniu dość sugestywnego pytania na czwartkowej konferencji prasowej, nie odmówił sobie docinek w stronę Tottenhamu w kontekście wystosowanego przez ten klub raczej niefortunnego oświadczenia dzień wcześniej.

Mamy też inicjatywę organizowaną przez kapitana Liverpoolu Jordana Hendersona, który nawiązał kontakt z pozostałymi 19-stoma kapitanami zespołów Premier League, by zrealizować pomysł uruchomienia funduszu do walki z koronawirusem.

Ze swojej strony the Reds godnie podziwu milczeli na temat propozycji anulowania sezonu, chociaż nie ma wątpliwości odnośnie tego, że wolą wariant z dokończeniem sezonu, kiedy będzie to realne do zrealizowania.

Jednak asystent menadżera Pep Lijnders uchylił w piątek rąbka tajemnicy.

- Nie możemy się doczekać ponownego rozgrywania meczów, kiedy będzie na to odpowiedni moment i będzie to bezpieczne. Chcemy dokończyć sezon i chcemy dokończyć go w naszym stylu.

Piątkowe oświadczenie dało długo wyczekiwaną jasność i zakończyło dyskusję, którą była już męcząca i robiła się nie do zniesienia.

Premier League wznowi rozgrywki w późniejszym terminie. A Liverpool będzie gotowy dokończyć to, co w tak imponujący sposób zaczęli.

Ian Doyle