Cel wykonany. Wygrywamy 7:2!
Raz, dwa, trzy, cztery. Tak było do przerwy. A w drugich 45. minutach festiwal strzelecki trwał w najlepsze. Liverpoolczycy dołożyli kolejne trzy bramki, lecz nie ustrzegli się błędów w obronie i ostatecznie pokonują Lincoln City 7:2 i meldują się w czwartej rundzie Carabao Cup.
Długo na pierwszą bramkę Liverpoolczyków nie musieliśmy czekać. W 9. minucie Xherdan Shaqiri fenomenalnie uderzył z rzutu wolnego nie dając golkiperowi żadnych szans na udaną interwencję. Szwajcar huknął z dwudziestego metra a piłka jeszcze odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki.
Dziewięć minut później goście ponownie mogli cieszyć się ze zdobytej bramki. Dwa karygodne błędy obrońcy Lincoln i po jego złym zagraniu piłka trafia pod nogi Minamino, a ten przepięknym uderzeniem zza pola karnego umieścił piłkę w prawym okienku bramki.
W 32. minucie padła bramka numer trzy dla podopiecznych Kloppa. Zawodnicy the Reds urządzili sobie prawdziwy konkurs piękności, jeśli chodzi o zdobyte bramki. Curtis Jones świetnie opracował sobie w głowie plan, aby wpierw przyjąć piłkę a następnie przymierzyć w same okienko bramki drużyny gospodarzy.
"Nie no, tego już za wiele. Litości" - wołał golkiper Lincoln City. Jednakże absolutnie nic sobie z tego piłkarze Liverpoolu nie robili i kontynuowali dalszy festiwal strzelecki. Kilka minut później ponownie Curtis Jones i ponownie przecudnej urody bramka. Wspaniałe uderzenie młodego scousera w prawy górny róg bramki.
Ledwo co druga część spotkania się rozpoczęła, a już po 18 sekundach od wznowienia gry zrobiło się 5:0. Takumi Minamino nożycami dobił piłkę do pustej bramki po wcześniejszym strzale Elliotta i interwencji Palmera.
Działo się w 49. minucie meczu. Trzykrotnie Adrian skutecznie interweniował. Poza polem karnym, przed i w nim. Po kapitalnych paradach, piłkarze The Reds szybko wyprowadzili kontrę, po którym firmowy strzał z dalszej odległości oddał Origi. Bramkarz Lincoln City miał nie małe problemy z obroną tego uderzenia.
Poza Kostasem Tsimikasem debiut w dzisiejszym spotkaniu zaliczył Diogo Jota, który zmienił w 57. minucie Harveya Elliotta.
Po ładnej koronkowej akcji graczy Lincoln City w 60. minucie gospodarze zdobywają bramkę na 1:5. Edun strzelcem gola dla the Imps.
Liverpool nie zamierzał odpuszczać i kilka chwil później podwyższył prowadzenie. Marko Grujić zdecydował się na uderzenie z dystansu po ziemi. Piłka jeszcze odbiła się rykoszetem po nodze obrońcy i wpadła do bramki.
Lecz kilkadziesiąt sekund później szybko odpowiedzieli gracze Lincoln City. Montsma celnie główkował do bramki Adriana po dośrodkowaniu z rzutu różnego.
Przez następne kilkanaście minut oglądaliśmy mnóstwo rwanej gry z dwóch stron. Momentami panował na boisku duży chaos, choć to Liverpoolczycy starali się utrzymywać przy piłce i kreować kolejne okazje strzeleckie.
W 89. minucie swój stempel dołożył Divock Origi, pakując piłkę do siatki. Fantastyczna kontra przeprowadzona przez Minamino, która ostatecznie kończy się wyłożeniem piłki w polu karnym do Belga.
Składy
Liverpool: Adrian - Neco Williams, Rhys Williams, Virgil van Dijk (46' Fabinho), Kostas Tsimikas - Harvey Elliott (57' Diogo Jota), Marko Grujić, Curtis Jones - Xherdan Shaqiri (75' Naby Keïta), Takumi Minamino, Divock Origi
Ławka: Kelleher, Alexander-Arnold, van den Berg, Fabinho, Keita, Diogo Jota, Wilson.
Lincoln City: Palmer - Bradley, Montsma, Eyoma, Melbourne - Bridcutt, Edun, Jones, Grant, Anderson - Scully
Ławka: Ross, Jackson, McGrandles, Howarth, Rougan, Archibald, Hopper.
Komentarze (35)
Mam nadzieję,że nasi wiedzą co to szacunek do rywala i nie będą chcieli bić jakiś rekordów typu dwucyfrówka.
Bramki bardzo ładne-:)
Virgil niech zejdzie,nie ma co ryzykować.
Mogliby odpaść bo w PLA gonią nas w ilości tytułów.
Powiem Wam, że aż szkoda jak taki Origi albo Shaq odejdą bo grają od czasu do czasu ale jak grają to robią co do nich należy, Divock trochę mniej widoczny ale gola na koniec strzelił. Shaq widać po nim, że gość ma jakość. Ale wisdomo, nie mają wielu szans na grę i jeden pewnie odejdzie. Osobiście stawiam, że Shaq może zostać jako backup dla Salaha. Grunt żeby urazy go omijały.
Teraz w poniedziałek pierwszy garnitur zagra na 100% a powinno być ok.
Ynwa
Obrona poza Van Dijkiem mocno średnio.
Origi - z całym szacunkiem co dla nas zrobił ale trzeba się jak najszybciej pozbyć. Nie da się na niego patrzeć.
Dla Eliotta chyba jeszcze za wcześnie.
Jota na ten błysk, będzie fajnym zawodnikiem.
Osobiście czekam jeszcze na fajne zakończenie okna tj. sprzedanie zawodników typu Origi, Grujic, Wilson, Karius i kupno Sarra oraz jakiegoś ŚO.
ps. marzyć nikomu nie zabronią :)