LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 957

Jones: Zawsze będę w siebie wierzył


Krzykliwy i pewny siebie Curtis Jones, którego wszyscy widzą na piłkarskim boisku, nie jest tą samą osobą poza nim. 

Jak uważa on sam, mentalne podejście, jakie zaszczepił w sobie jako piłkarz i które pozwoliło mu błyszczeć u boku Jürgena Kloppa, jest koniecznością, kiedy występuje się na najwyższym poziomie. 

Jednak poza 90 minutami na boisku, Jones uważa się za skromnego Scousera, który interesuje się strzelaniem rzutów wolnych w swoim domu i czerpaniem nauki od największych sportowców. 

- Wydaje mi się, że jestem zupełnie innym człowiekiem na boisku i poza nim. Nigdy w siebie nie wątpiłem. Zawsze wierzyłem w swoje możliwości i zawsze będę w nie wierzył - mówi 19-latek w rozmowie z klubowym serwisem. 

- Zawsze będę w siebie wierzył, by mieć pewność, że za każdym razem gdy się z kimś mierzę i ten ktoś jest ode mnie lepszy w jednym meczu, w mojej głowie będzie tylko jedna myśl. Myśl, że następnym razem, kiedy będę grał przeciwko niemu, pokonam go, skupiony na nim przez cały czas. 

- Jest w tym pewność siebie i bycie zarozumiałym. Moim zdaniem pomiędzy jednym i drugim jest cienka granica. Nie chcę, by ludzie myśleli, że ją przekraczam. 

- Tak, zdarzało się, że moja pewność siebie nie była tak wysoka, ale zwątpienie w siebie to ostatnia rzecz jaką mógłbym zrobić. 

- Poza boiskiem, wielu ludzi zna mnie jako skromnego dzieciaka. Jestem po prostu pokorny, wyluzowany, chętny do rozmowy z każdym. Postaram się być taki jakim mnie wychowano. Nigdy się nie zmienię. 

- Oczywiście, wciąż jestem odrobinę głośny i lubię się pośmiać, ale nie chodzę emanując pewnością siebie i nie zachowuje się tak jak na boisku. Tam jestem inny. 

Na to wygląda. W domu, Jones często szuka sposobów na to, jak się poprawić. 

- Lubię obszernie analizować swoją grę, żeby wiedzieć, co mogę poprawić, jak się lepiej ustawiać. Lubie również oglądać zawodników, którzy grają w podobny sposób do mnie, pewnych siebie, lubiących operować piłką, strzelających i asystujących. 

- Poza tym lubię też słuchać tego, co wielcy w świecie sportu, tacy jak LeBron James, Michael Jordan, czy Kobe, mówią o pewności siebie, o tym co robią, o ich harmonogramie dnia i tego typu rzeczach. Chodzi o bycie pierwszym na siłowni i o wychodzenie z niej jako ostatni, o dawanie z siebie jeszcze więcej niż pozostali. 

- Pomimo, że wychodzę z przyjaciółmi i tak dalej, to wciąż chcę dużo się uczyć. 

Jones posiada medal za zwycięstwo w Premier League, zdobył już dla Liverpoolu pięć goli, niektóre z nich były niezapomniane, niektóre wybitne. Raz wyprowadzał również zespół jako kapitan. Wszystko to, przed 20-tymi urodzinami. 

Obraca się on w ścisłym kręgu zaufania dbającym o to, by pozostał skromny, a jego mama i starszy brat, wywierają na niego duży wpływ od czasów, kiedy był w akademii, aż po obecność w seniorskim zespole. 

- To właśnie z nimi dorastałem. Kiedy byłem mały, trzymali mnie z daleka od ulic, kiedy te zmieniały się nieco w czasie mojego dorastania. To oni utrzymali mnie na właściwej drodze, dali mi przekonanie, że mogę stać się tym piłkarzem jakim chce. 

- Wiem, że nigdy, przenigdy nie pozwolą mi stać się zarozumiałym, aroganckim, czy abym zszedł z właściwej drogi. Dbają, żebym twardo stąpał po ziemi i nie myślał, że jestem kimś, kim nie jestem. 

Na przykład po cudownym, zwycięskim golu z Evertonem w FA Cup w ubiegłym sezonie, Jones po prostu odpoczywał w domu swojej mamy. 

- Ludzie mówią o tym, czego dokonuje, ale ja nie zmieniam swojego stylu życia. Nie wykorzystuje tego gola, by zapewnić sobie wejście, do barów, klubów, czy innych tego typu rzeczy. Nie robię tego. 

- Robię to, by moja rodzina była ze mnie dumna, by odpłacić się fanom oraz menadżerowi i jego sztabowi za wiarę jaką we mnie mają. Robię to dla nich i oczywiście dla siebie. 

- Po prostu wróciłem do domu, odpoczywałem i wypiłem filiżankę herbaty, relaksując się z moją mamą. 

Za jego imponującym, zaprezentowanym do tej pory wachlarzem zagrań w pierwszym zespole The Reds, stoją godziny ciężkiej pracy i powtarzalności. 

Mówiąc podobnie do swoich idoli z NBA, potwierdza on, że magiczne momenty nie przychodzą same. Na chwałę trzeba sobie zapracować. 

Jego podkręcony strzał z Evertonem nie był po prostu szczęśliwy, co zostało udowodnione. 

- Nie sądzę, żeby jakikolwiek zawodnik robiący rzeczy, którymi zachwycają się ludzie, robił to tak po prostu. Stoi za tym mnóstwo pracy i ćwiczeń - mówi Jones. 

- Jak wielu chłopaków na treningu, trenuję strzały i zawsze staram się trafić w górny róg bramki. Zawsze biorę piłkę i staram się ją posłać właśnie tam. 

- Czułem się świetnie po tamtym strzale, bo zawsze tego próbuję, dokładnie tak samo było przeciwko Lincoln. 

- Jest wiele momentów, kiedy się nudzę i po prostu biorę piłkę, idę do ogrodu i próbuję tych rzeczy. Nie jest to tak profesjonalne jak na treningu. Zdarzało się, że dostawałem piłkę i po prostu uderzałem ją z całej siły na bramkę.

- Jednak na treningach, zdecydowanie pracuję na strzałami w górny róg. 

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (14)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic
Carra: Każdy będzie miał ciężko po Kloppie  (0)
01.05.2024 13:17, AirCanada, Liverpool Echo
Neville: The Reds zaszli tak daleko, jak mogli  (0)
01.05.2024 10:29, B9K, Sky Sports
Czy odejście Salaha pomogłoby Arne Slotowi?  (3)
30.04.2024 19:41, Mdk66, The Guardian
Liverpool nie zorganizuje parady  (11)
30.04.2024 18:34, Bajer_LFC98, thisisanfield.com