Wijnaldum: Virgil oczekiwał, że strzelę gola
Georginio Wijnaldum z radością wypełnił przedmeczową prośbę Virgila van Dijka, który apelował do swojego rodaka o bramkę w spotkaniu z Wolverhampton Wanderers, które zakończyło się zwycięstwem 4:0.
Holender zdobył drugiego gola dla The Reds pięknym podkręconym strzałem na wprost trybuny The Kop w niedzielnym, wygranym w imponującym stylu meczu, w którym po raz pierwszy od marca na Anfield mogło zasiąść 2000 kibiców.
Wijnaldum należycie skopiował cieszynkę Van Dijka, biegnąc w stronę ławki rezerwowych, gdzie wraz z innymi siedział jego kontuzjowany kolega.
Pomocnik zdradził po meczu szczegóły rozmowy ze swoim przyjacielem w szatni.
- Już wcześniej mówiłem, że każdego gola jakiego strzelę w tym roku, będę dedykował właśnie jemu, bo bardzo nam wszystkim go brakuje - powiedział Wijnaldum dla klubowego serwisu.
- Bardzo miło było go widzieć. W szatni powiedział mi „Chce dzisiaj zobaczyć coś w twoim wykonaniu. Chcę gola”, odpowiedziałem, że nie ma problemu.
Oto szczegółowy zapis rozmowy pomeczowej z Wijnaldumem:
Gini, fani wrócili na Anfield i zobaczyli świetny występ całego zespołu ...
- To świetna sprawa, że kibice byli dziś na stadionie. To chwila, na którą czekaliśmy od długiego czasu. Od pierwszego momentu, kiedy dowiedzieliśmy się o ich powrocie, byliśmy podekscytowani, że znów będziemy mogli zagrać na ich oczach. Dobrze, że wrócili i cieszę się, że udało nam się zapewnić im zwycięstwo 4:0 po bardzo dobrym występie.
- Bardzo nas wspierali i to jest to czego potrzebujemy, Każdy zdaje sobie sprawę, że kibice i publiczność na Anfield to bardzo ważna sprawa dla zespołu, dają nam dodatkowy zastrzyk energii i właśnie to dzisiaj zrobili. Na stadionie było 2000 fanów, ale hałas, który wytwarzali był niewiarygodny jak na taką liczbę osób. To był dobry dzień.
Twój gol został zdobyty w kluczowym momencie, w którym mogło wydawać się, że Wilki powoli wracają do gry ...
- Tak to wyglądało, ale jeśli mam być szczery, czułem się dość komfortowo podczas spotkania. Byłem pewien, że strzelimy kolejnego gola. Ale wiadomo jak to jest z prowadzeniem 1:0, jeden mały błąd i możesz stracić bramkę, szczególnie przeciwko Wolves, bo to bardzo wymagający przeciwnik. W czasie meczu czułem pewność, że strzelimy kolejnego gola, ale oczywiście ten był kluczowy, bo prowadziliśmy tylko 1:0.
Rozegrałeś kolejne wyśmienite 90 minut, po tym jak stwierdziłeś, że nie odczuwasz zmęczenia w związku z napiętym terminarzem. Po prostu uwielbiasz grać w każdym możliwym meczu w tym momencie?
- Myślę, że tak właśnie jest. Uwielbiam grać w piłkę. Uwielbiam grać dla Liverpoolu, dla tej drużyny. To błogosławieństwo i czuję się szczęściarzem, że do teraz jestem zdrowy, więc tak, po prostu cieszę się chwilą. To może wyglądać tak, że gram mnóstwo spotkań, że to ciężkie i trudne, ale ja zawsze staram się szukać pozytywnych aspektów w rozgrywaniu wielu meczów. Jesteśmy piłkarzami po to, żeby grać i czerpać z tego radość.
Caoimhin Kelleher zachował drugie z rzędu czyste konto, jak dobrze poradził sobie w tych dwóch ostatnich spotkaniach?
- Niewiarygodnie. Kiedy spojrzysz na interwencje, jakie zaprezentował dzisiaj i przeciwko Ajaxowi, to one bardzo pomogły nam podczas spotkania. Tak jak powiedziałem, jeśli jest tylko 1:0 i stracisz bramkę, wtedy drugi zespół zyska pewność siebie i będzie ci bardzo ciężko strzelić po raz kolejny. On utrzymał nas w grze. Wielkie słowa uznania dla Caoimhina.
Komentarze (0)