Liverpool wraca do gry! Zwycięstwo 3:1!
Liverpool zagrał koncertowo w drugiej części spotkania i po bramkach Roberto Firmino, Trenta Alexandra-Arnolda oraz Sadio Mané wygrywa z Tottenhamem 3:1 i wywozi komplet punktów z bardzo trudnego terenu. Podopieczni José Mourinho zdołali odpowiedzieć jednym trafieniem Pierre'a-Emile'a Hojbjerga. To zwycięstwo drużyny Jürgena Kloppa może się przełomowym momentem w kontekście walki o mistrzostwo Anglii.
Pierwsza akcja Liverpoolu miała miejsce w drugiej minucie spotkania. Salah zaimponował błyskiem geniuszu w dwójkowej akcji z Mané. Egipcjanin zagrał w pole karne do swojego kolegi, ale Sadio koncertowo zmarnował szansę na zdobycia gola, bowiem nie trafił nawet w bramkę strzeżoną przez Llorisa.
Chwilę później i zmarnowana okazja the Reds mogła się zemścić. Son znalazł się w sytuacji sam na sam z Alissonem i pokonał golkipera Liverpoolu, umieszczając piłkę w siatce. Do gry wkroczył VAR, który uratował podopiecznych Kloppa i anulował gola Kogutów po minimalnym spalonym Koreańczyka.
W kolejnych minutach Liverpool utrzymywał się przy piłce, próbując znaleźć wolne przestrzenie do zagrania prostopadłej piłki do Salaha lub Mané. Piłkarze The Reds starali się być konkretniejsi w swoich zagraniach, lecz żadna z sytuacji nie pozwoliła im oddać strzał, który mógłby sprawić problemy Llorisowi. Aż do 42. minuty, gdy Mané po wbiegnięciu w pole karne huknął, ale 2 środek bramki.
Dość niespodziewanie Liverpool wyszedł na prowadzenie w czwartej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy za sprawą gola Roberto Firmino. Przepiękne długie podanie z głębi pola trafiło do Mané, a ten zagrał do Firmino, który z bliskiej odległości trafił do siatki.
W 47. minucie po niesygnalizowanym strzale Sadio Mané Lloris zmuszony został sparować futbolówkę w kierunku Alexandra-Arnolda, który bez namysłu huknął w długi róg bramki, nie dając żadnych szans francuskiemu golkiperowi na interwencję. Liverpool wyszedł na dwubramkowe prowadzenie.
Piłkarze Mourinho po drugim ciosie wrócili natychmiastowo do gry, po potężnym uderzeniu Hojbjerga sprzed pola karnego. Duńczyk przymierzył na tyle precyzyjnie, że żaden bramkarz świata nie byłby w stanie sięgnąć tej piłki.
W 56. minucie Liverpool wyprowadził śmiercionośną kontrę, ktorą kapitalnie wykończył Mohamed Salah piekielnym uderzeniem z lewej nogi w samo okienko, ale po analizie VAR bramka nie została uznana. Przeważyło dotknięcie piłki ręka Firmino w środku pola.
Jak mawia stare porzekadło - co się odwlecze to nie uciecze. Precyzyjne dogranie w 65. minucie Alexandra-Arnolda w pole karne do wbiegającego Sadio Mané pozwoliło ponownie wnieść Liverpool na dwubramkowe prowadzenie. Senegalczyk fenomenalnie z pierwszej piłki umieścił piłkę pod poprzeczkę.
Wydawało się, że bramka na 3:1 była gwoździem do trumny dla graczy Spurs. Od tamtej pory nie potrafili ani razu zagrozić bramce Alissona, a Liverpoolczycy w pełni kontrolowali działania na placu gry. Wynik 3:1 dla The Reds utrzymał się do końca spotkania i podopieczni Kloppa mogli cieszyć się z upragnionego zwycięstwa.
Składy
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Henderson, Matip (46' Phillips), Robertson - Milner, Thiago (78' Jones), Wijnaldum - Salah, Firmino (87' Origi), Mané
Tottenham: Lloris - Aurier (46' Winks), Rodon, Dier, Davies - Doherty, Hojbjerg, Ndombele, Bergwijn (81' Bale) - Son, Kane (46' Lamela)
Wszyscy szczęśliwi? To zapraszamy do sklepu naszego partnera - PodStadionem.pl
Komentarze (146)
Sadio w końcu dograł czubkiem buta, Firo nie mógł nie trafić. Trent dzisiaj o wiele lepiej. Uważać na Sona i strzelić kolejne bramki. Trzymajcie to panowie i jutro będę miał piękne 37 urodzinki :)))))
Ale Thiago irytuje faulami ala niesławny Lucas a Sadio to chyba potrzebuje.....szkieł kontaktowych.
Lecz nie będę za dużo narzekał-:)
Wygrać,przełamać się,zbliżyć się do prowadzących w tabeli.
;)
YNWA
Zaczynamy wracać do właściwej gry, zwłaszcza ci którzy ostatnio grali słabo.
Tylko ta obrona...
BAle była ręka Bobby'ego.
YNWA!!!
Wracamy na dobrą drogę. Żeby tylko dało się uzupełnić obronę, bo ciężko będzie dograc sezon.
Oby to był mecz na przełamanie.
Londyn nam służy w tej kampanii i oby tak zostało-:)
Widać było uśmiechnięte "mordki" naszych graczy.
Ruszamy w pościg!
Red power-:)
Do pelni szczescia brakuje powrotu Joty i transferu jakiegokolwiek obroncy by zalatac dziure po porcelanie z Kamerunu.
Bedziemy opierać defensywe na Matipie :/
Co by nie było... YNWA!
Dać podwyżkę i trzymać w LFC.
Phillips > Williams.
Teraz utrzymać poziom na kolejne mecze!
Pozdro dla prawdziwych.
Wiaaara!
YNWA!
Matip-Fabinho: obaj kontuzjowani.
Swoją drogą to ciekawe czy ten przygłup znów stwierdzi że przegrał lepszy zespół
You 'll Never Walk Alone :)
Kompromitujesz się co tydzień 😈