Po burzy zawsze wychodzi słońce! Wygrywamy 2:0!
Liverpool wykorzystał błędy rywali w drugiej połowie i w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów pokonuje 2:0 RB Lipsk. Bramki dla the Reds zdobyli Mohamed Salah oraz Sadio Mané, którzy odpowiednio wykończyli swoje akcje po błędach Marcela Sabitzera oraz Nordiego Mukielego. Miejmy nadzieję, że to nie był jednorazowy wystrzał formy, a pozytywny impuls, który pozwoli wrócić nam na zwycięską ścieżkę.
Na pierwsze zagrożenie ze strony Lipska nie musieliśmy czekać. Już w piątej minucie szybka akcja gospodarzy przeprowadzona ze środka na lewą flankę, gdzie Angeliño dośrodkował na szósty metr do wbiegającego Daniego Olmo, który głową trafił w słupek bramki Alissona.
W 15. minucie Liverpool w szybkiej wymianie piłki i pozycji, Salah wyszedł na czystą pozycję, gdzie zabrakło precyzji oraz szczęścia do wykończenia akcji. Gulácsi w odpowiednim momencie skrócił kąt i zatrzymał uderzenie Egipcjanina. Kilkanaście sekund później do głosu doszedł Firmino, który strzelił w boczną siatkę.
Dwie minuty później Sabitzer strzałem zza pola karnego sprawdził czujność Alissona. Brazylijczyk nie miał problemów z obroną silnego strzału zawodnika Byków.
W 24. minucie w kolejnej obiecującej akcji zaprezentowała się drużyna Liverpoolu. Sadio Mané główkował tuż nad bramką po dośrodkowaniu Roberto Firmino z prawej strony.
Kilka minut potem Roberston przymierzył z 35. metra, próbując wykorzystać nieobecność Gulácsiego, który wcześniej musiał przeciąć podanie do wybiegającego sam na sam Mané, ale Szkot posłał piłkę tuż nad poprzeczką.
W 36. minucie spotkania Roberto Firmino trafił do siatki, jednak sędzia uznał, że Mané podawał zza linii końcowej i bramka ostecznie nie mogła zostać uznana.
Zaraz po przerwie Alisson kapitalnie zatrzymał Nkunku, który otrzymał świetne podanie od Daniego Olmo.
W 53. minucie Salah wykorzystał piękne prostopadłe podanie od swojego rywala Marcela Sabitzera i nie myli się w sytuacji sam ma sam, posyłając piłkę w dolny róg bramki Gulácsiego. 1:0 dla the Reds!
Pięć minut później mieliśmy już 2:0. Kolejny błąd defensywy Lipska, a właściwie Mukiele i kolejna bramka Liverpoolu. Jones wybił piłkę daleko przed siebie, skiksował Mukiele, a do futbolówki dopadł Mané, który dokonał egzekucji i strzałem w krótki róg pokonał byłego bramkarza the Reds.
W kolejnych minutach obserwowaliśmy dużo walki w środku pola. Donośny głos Jordana Hendersona dyrygującego całym zespołem unosił się nie tylko na stadionie, ale nad całym Budapesztem. Do końca spotkania Liverpool kontrolował przebieg gry i dowiózł wynik do ostatniego gwizdka arbitra.
Składy
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Kabak, Henderson, Robertson - Wijnaldum, Thiago (72' Oxlade-Chamberlain), Jones - Salah (90' N. Williams), Firmino (72' Shaqiri), ManéRB Lipsk: Gulácsi - Mukiele (64' Orban), Klostermann, Upamecano, Angeliño - Sabitzer, Haidara (64' Poulsen), Kampl (73' Hwang) - Nkunku, Olmo, Adams
Komentarze (153)
Matip zdrowy jest zdecydowanie w Top 5 najlepszych środkowych obrońców na świecie. Bez wahania to mówie.
Niezawodny Mo i ten uśmiech Sadio-:)
Ali "nauczył się" wykopywać piłkę w trybuny.
Szału nie było ale było zaangażowanie,serca zostawione ma boisku i najważniejsze czyli wygrana.
WE ARE LIVERPOOL!-:)
Dobry mecz, nie wybitny ale wreszcie bez błędów, a z wyrachowaniem w końcówce. Oby to był początek końca tego kryzysu i innych drużyn, w rywalizacji z nami.
Człowiek się wkurza tygodniami a tu w śledzia pyk-:)
Teraz w okresie postu niech inni jedzą suchy chleb a my bułki z masłem!-:)
Bardzo przyjemny wieczór.
YNWA
Do boju LFC!!!
Żeby nie przedłużać, 0:2 to jeszcze nie awans, fajna zaliczka.
Kabak, Jones i Sadio MOTM, ze wskazaniem na Jonesa najbardziej.
Dobrej nocy!
YNWA!
Ale wejście Shaqa i Oxa, to wyglądali jak graczy z San Marino. Ale beka
Kolejny dobry mecz, bo z Lisami nie graliśmy źle, tyle, że dzisiaj to rywale popełniali błędy które my wykorzystywaliśmy. Chociaż te błędy były efektem dobrej gry i presingu LFC. Oby to był początek powrotu na właściwą ścieżkę.
Ja nigdy nie owijam w bawełnę. Zawsze mówię jak jest. Dla mnie nie ma czegoś częściowo białego lub 1/3 czarnego. I myślę że ludzie którzy się burzyli i nabijali po 200-300 komentarzy pod postami pomeczowymi również w ten sposób to widzą. Nie da się w nieskończoność lukrować skoro rzeczywistość pokazuje co innego. Jeśli np. ja czy inni użytkownicy coś zje*ią w pracy to przychodzi szef i reaguje adekwatnie do sytuacji. Naszym piłkarzom też od czasu do czasu należy się taki siarczysty liść w twarz na otrzeźwienie. A sens słów YNWA tak naprawdę nie ma tu nic do rzeczy.
https://twitter.com/pawelkowalskigk/status/1361807536215764999?s=21
Szkoda że Kostas nie dostał chociaż kilku minut bo chociaż Andy wydaje się niezniszczalny - to Virgil też się taki wydawał, naprawdę mógłby czasem trochę odpocząć.
Teraz trzeba pójść za ciosem i zapunktować w lidze, derby muszą być nasze - dla Virgila.