Damien Duff ostro o występie Liverpoolu
Były piłkarz Chelsea nie przebierał w słowach spytany o grę Liverpoolu w Madrycie.
Duff ostro skrytykował The Reds za ich straszny występ w meczu Ligi Mistrzów przegranym z Realem Madryt 3:1.
Liverpool został zdeklasowany w pierwszej połowie gry na Estadio Alfredo di Stefano, a Real jeszcze przed przerwą wyszedł na prowadzenie 2:0.
Zmorą obrony Liverpoolu okazał się Vinicius Jr, który otworzył wynik spotkania w 27. minucie, zanim Marco Asensio podwyższył prowadzenie Los Blancos.
The Reds musieli coś zmienić w przerwie meczu i chwile tuż po przerwie były w ich wykonaniu obiecujące, czego zwieńczeniem była kluczowa w kontekście dwumeczu bramka wyjazdowa Mohameda Salaha.
Jednak ponownie na listę strzelców wpisał się Vinicius, zapewniając tym samym 13-krotnym zdobywcom Pucharu Europy dwubramkową zaliczkę przed rewanżem na Anfield.
Duff, który grał w barwach Chelsea oraz reprezentacji Irlandii, skrytykował występ Liverpoolu i stwierdził, że wyglądało to tak, jakby zawodnicy dotarli na mecz z kacem.
W rozmowie po meczu dla RTE Sport Duff powiedział:
- Byli fatalni. Jak mówiłem w przerwie, to był najgorszy występ Liverpoolu w tym sezonie, a to już był zły sezon.
- Czy dawałbym im jakieś szanse? Owszem, gdyby wrócili przed pełne Anfield i grali na sto procent tak, jak zrobili to przeciwko Barcelonie parę lat temu.
- Ale wychodząc na boisko tak jak dziś wieczorem, nie ma mowy. Powiedziałbym, że to koniec.
- Jestem bardzo zero-jedynkowy w kwestii futbolu. Zawsze masz szansę na wygranie meczu, jeśli pokażesz jakość, dynamikę, pasję i emocje. Im jednak brakowało tych czterech rzeczy.
- Po prawdzie, mecz został rozegrany na boisku treningowym. Nie dało się odczuć, że to był ćwierćfinał. Real był jednak lepszym zespołem.
- To wyglądało tak, jakby Liverpool pojawił się na porannym poniedziałkowym meczu treningowym, kilku chłopaków miało kaca, kilku zjadło za dużo śniadania, kilku nie zrobiło rozgrzewki, a kilku nie odbyło masażu.
- Byli fatalni. Zagrali aż tak źle. Nie wiem, jak mieliby wrócić po czymś takim, naprawdę nie wiem.
Liverpool musi się teraz skupić na sobotnim spotkaniu Premier League - mecz z Aston Villą na Anfield - przed najważniejszym meczem sezonu z Realem Madryt, który odbędzie się ledwie kilka dni później.
The Reds będą mieli nadzieję, żeby wykorzystać wyjazdową bramkę Salaha i po raz kolejny zaserwować fanom wielki "comeback", choć tym razem będą musieli to zrobić przed pustymi trybunami.
Komentarze (6)
Tak jak dało się wczoraj zagrać gównianie, tak samo da się zagrać fenomenalnie jak nie jeden raz. Każdy mecz jest inny, więc trzeba po prostu poczekać na odpowiedź w weekend i w jakich nastrojach będzie Real po meczu z Barcą.
3-1 to nie jest jakaś mega strata nie do odrobienia. Tak wieeeem, że przytaczanie rewanżu z Barceloną odbiega od tego, jak wygląda nasza gra teraz, ale wtedy siadając przed TV też nie spodziewałem się jakiegoś cudu. Liczyłem na dobry mecz i chociaż napsucie krwi.
Teraz na co liczę? Dokładnie na to samo! ;)