Ferdinand i Owen o meczu z Realem
W pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów Liverpool został pokonany przez Real Madryt 3:1.
Wynik otworzył Vinicius Jr. po świetnym podaniu Toniego Kroosa. Gospodarze zwiększyli swoją przewagę przed zakończeniem pierwszej połowy, kiedy Marco Asensio wykorzystując błąd the Reds trafił piłką do pustej siatki.
W drugiej połowie Liverpool zebrał swoje siły i już po sześciu minutach po świetnej zespołowej akcji zdobył gola za sprawą Mo Salaha.
Mimo znacznie lepszej gry Anglików podopiecznym Zinedine'a Zidane'a po raz trzeci udało się znaleźć drogę do siatki. The Reds wrócą na Anfield wiedząc, że muszą odrobić dwubramkową stratę.
W trakcie przerwy w meczu eksperci BT Sport, Rio Ferdinand i Michael Owen, analizowali występ Liverpoolu w pierwszej połowie.
– Mecz z Arsenalem zwiódł mnie w przekonaniu, że powrócił stary dobry Liverpool – powiedział Ferdinand.
– Popełniali błędy wszędzie, szczególnie w obronie, a zespół Realu ich za to ukarał.
Owen skomentował: – [Kross] wybrał oba podania. Miał za dużo czasu przy piłce, na uniesienie głowy.
– Liverpool gra dość wysoko ustawioną linią. Z punktu widzenia Madrytu to niewiarygodna piłka i to właśnie dostajemy. To podstawa, pozwolę Rio zająć się obroną...
– Myślę, że Alisson rzeczywiście był dość daleko, ponieważ próbował wyciągnąć piłkę górą i nie mógł wrócić zbyt szybko. Nie mógł wiele z tym zrobić.
– Kiedy przesunął się do przodu zobaczył biegnącego Viniciusa, Phillipsa, ale znajdował się w jednej linii ze swoim środkowym obrońcą, a to najgorsza rzecz, jaką możesz zrobić, kiedy przy piłce jest tej klasy zawodnik – dodaje Ferdinand.
– Jego oczy są w górze, mówi, że zamierza zagrać do przodu, musisz rzucić się tam w momencie, kiedy nie ma presji na piłkę, obaj środkowi obrońcy tego nie robią i zostają ukarani.
Po meczu, zarówno Owen jak i Ferdinand wydali swoje werdykty na temat występu Liverpoolu.
– To był ogólnie rozczarowujący występ – powiedział Owen.
– Wciąż mogą to zrobić, ich gracze mogą tego dokonać. To nie jest klasyczna drużyna z Madrytu, po prostu Liverpool nie jest teraz w najlepszej formie.
– Przed meczem zadaliśmy sobie pytanie, czy wygrana z Arsenalem była tylko przebłyskiem, czy odrodzeniem tego zespołu, jednak dzisiejszy dzień dowodzi, że przed nimi jeszcze długa droga. Muszą jednak odnaleźć to coś, na Anfield wcześniej zdarzały się cuda.
Ferdinand dodał: – W pierwszej połowie Liverpool był bardzo, bardzo słaby, drugą połowę zaczęli z zamiarem, którego szukaliśmy, zareagowali na słowa menadżera.
– Wrócili do gry i zdobyli bramkę na wyjeździe. Nadal uważam, że wynik jest otwarty, ale trzecia bramka była prawdziwym gwoździem do trumny, trochę ich zabiła.
– Gdyby pozostali przy 2:1 i wrócili na Anfield, co prawda bez fanów, wciąż byłby to znacznie lepszy wynik.
Komentarze (0)