Dziennik Pepa Lijndersa: Dzień piąty
W kolejnym wpisie w dzienniku Pepijna Lijndersa z obozu przygotowawczego Liverpoolu w Austrii, asystent menedżera ujawnia, co działo się w Salzburgu, zarówno na boisku, jak i poza nim...
Od mojego ostatniego wpisu w dzienniku minęło kilka dobrych i pozytywnych dla chłopaków dni, jesteśmy zadowoleni z wykonanej ciężkiej pracy, ale nie chcemy szkolić zawodników tylko na boisku.
Chcemy wykorzystać ten czas jak najbardziej. Piłkarze muszą się zregenerować i odpowiednio odżywiać między treningami, aby na każdej sesji dawać z siebie fizycznie sto procent, ale ważne jest także wykorzystanie siły obrazu.
W czwartek przed kolacją Thomas [Gronnemark] przedstawił dla nas półgodzinną prezentację na temat naszych atutów podczas rzutów z autu i tego, co możemy poprawić.
Na filmie zamieszczonym na naszej stronie internetowej można zobaczyć, że nasze ronda wyglądały nieco inaczej.
Tak jak powiedziałem, nasza myśl przewodnia brzmi „Chcemy mieć piłkę”, więc kiedy ją tracimy próbujemy reagować tak szybko jak to możliwe, aby ją odzyskać. Podczas posiadania piłki możemy stworzyć atak, który jest najlepszą możliwą obroną.
Te ronda właśnie to stymulują; moment, w którym tracisz piłkę, musisz przebiec sprintem 20 metrów i bronić w tym obszarze – możemy osiągnąć poziom koncentracji, którego nie uzyskamy w normalnych rondach. Standardowe ronda są już dobre, ponieważ jeśli nie grasz dobrze, schodzisz do środka koła i tak samo jest w grze – jeśli twój atak nie jest dobry, musisz więcej się bronić. W tym wypadku jest jeszcze lepiej, nie tylko musisz wejść do środka, ale musisz to zrobić z odległości 20 metrów sprintem do koła.
Dobre jest to, że poziom koncentracji wzrasta tak bardzo, ponieważ muszą utrzymywać piłkę, grać i grać dopóki dwóch chcących odzyskać piłkę nie wejdzie do środka. To często zdarza się na meczach, kiedy tracisz piłkę musisz biec 20 metrów, a potem bronić.
Przypominając sytuację Robbo sprzed kilku lat przeciwko Man City, ominął pierwszego, drugiego, a w końcu trzeciego, żeby trafić w bramkarza. Chodzi o to, aby w pressingu być nieprzewidywalnym i właśnie to dzieje się dzięki takim ćwiczeniom.
Żyjemy zgodnie z hasłem: podkreślać grę defensywną i zachęcać do gry w ataku. Gramy w takiej kolejności, najpierw robimy to, co jest potrzebne, potem to, co przyjemne. Tak też trenujemy i przygotowujemy zespół. Wczoraj skupiliśmy się więc na pracy ostatniej linii i postawiliśmy przeciwko nim ośmiu zawodników, by mogli bronić jak tylko potrafią. Podstawą pressingu Liverpoolu jest ustawienie linii obrony. To powód takiej a nie innej pracy naszej przedniej trójki, ponieważ nie możesz pracować bez wsparcia. Nasza defensywa jest bardzo doświadczona, ale nawet z takimi zawodnikami przypomina roślinę – potrzebuje wody minimum raz w tygodniu.
Wczoraj poświęciliśmy wiele czasu na to, aby przesunąć naszą linię obrony tak, jak chcemy, żeby się poruszała, skorygować tych, którzy poruszają się w nieskoordynowany sposób, stale wspierając naszą przednią trójkę w pressingu. Różnica między dobrym, a złym to tylko około pięciu metrów, jak kiedyś wyjaśnił Johan Cruijff. Dla Liverpoolu to wiele razy pięć metrów do przodu, haha! Gramy w nasz własny, ofensywny sposób.
Ibou radzi sobie naprawdę świetnie. Jego styl jest inny, ale są pewne podobieństwa i dobrze dostosował się do tego, czego chcemy. Jest naprawdę spokojny przy piłce, wie jak atakować i kiedy wejść do gry, kiedy być przy piłce, kiedy zagrać podanie na zewnątrz, kiedy do środka, kiedy zmienić kierunek gry. Dobrze rozumie grę pod względem ataku. Jest silny defensywnie, a na ty nam zależało, ponieważ gramy wysoko. Nasi środkowi obrońcy muszą wiedzieć jak blokować zrywających się zawodników, oczywiście mamy Alissona, ale problemy chcemy rozwiązywać przede wszystkim nogami. Właśnie to ma Ibou!
Podczas treningu każdy zawodnik jest pod maksymalną presją. Nigdy nie ma sytuacji, kiedy po prostu masz czas i właśnie to on teraz czuje, że przy nieco większym zmęczeniu treningami, adaptacji w nowym klubie i do nowego stylu, uczęszcza na sesje, na których jest pod ciągłą presją i musi podejmować dobre decyzje. Teraz widzimy, jakiego zawodnika kupiliśmy. Ma wszystko, aby stać się środkowym obrońcą, którego potrzebujemy, ale teraz chodzi o naukę, adaptację, słuchanie Milliego, Virgila i tak dalej. Podoba mi się to, ze mamy tak wielu młodych zawodników.
W związku z tym, jednych z najważniejszych momentów obozu jak dotąd, było usłyszenie głosu Virgila, który organizował i prowadził linię obrony.
Wczoraj usłyszałem, że Mo i Harvey Elliott siedzieli razem w jadalni. Harvey miał na talerzu chleb i kilka owoców, a Mo zapytał go, ile kromek chleba zjadł już tego dnia. Harvey odpowiedział, że jedną, a Mo powiedział mu, żeby zjadł tylko owoce! Harvey powiedział mi, że ciągle uczy się od tych chłopaków. Mamy tak wielu zawodników, którzy pomagają młodszym i nowym graczom. Przez cały czas trwania obozu czuję, ze talenty się integrują i to mi się bardzo podoba.
Dziś rano skupiliśmy się na naszych stałych fragmentach gry. Na tych zgrupowaniach chodzi nie tylko o powrót do podstaw, ale także o wprowadzanie nowych pomysłów i podejmowanie kroków, aby się rozwijać i stawać się lepszym. Na każdej sesji podejmujemy pewne tematy, a dziś skupiliśmy się na stałych fragmentach i dziś zagraliśmy 10 na 10, a każdy stały fragment był powtarzany w połowie boiska. To było naprawdę dobre.
W tych ćwiczeniach nazywamy Joela „Wieżą”. Nic nie umyka jego uwadze. Został on także zawodnikiem turnieju, kiedy w piątek podczas wieczornej sesji przeprowadziliśmy zawody, które nazywamy „Finałami” z zasadami gry ulicznej. Im lepiej grasz, tym dłużej twoja drużyna pozostaje w grze.
Muszę także podkreślić, ze Ox zaliczył kilka świetnych akcji w ciągu ostatnich kilku dni, uwielbiamy to oglądać!
Innego wieczoru, kiedy zebraliśmy się po całodziennym treningu (sztab trenerski, fizjoterapeuci, zespół prasowy), wpadliśmy na pomysł, aby zagrać w grę. Zazwyczaj wolimy oglądać mecze, ale wpadliśmy na pomysł, ze zagramy w Uno, ponieważ jedna z pracownic kuchni przyniosła je ze sobą. Graliśmy w wiele osób i jedno jest pewne, od razu rozpoznaje się charakter każdego z osobna!
Jürgen utrzymywał kontrolę nad stołem, ale John Achterberg asystował więcej niż Trent! Jack Robinson był cichy, analizował i w końcu wygrywał. Zabawnie było grać razem!
Najważniejsze na razie jest jednak to, że dobrze nam w Austrii. Czujemy się dobrze, zawodnicy są głodni, gotowi do poprawy, a cały personel pracuje na to, abyśmy byli najlepsi.
Do następnego razu,
Pep
Komentarze (0)