Gini: Były momenty, że mnie nie doceniano
Gini Wijnaldum przyznał, że były okresy, w których nie czuł się doceniany przez kibiców Liverpoolu podczas swojej pięcioletniej przygody na Anfield.
Wijnaldum wypowiedział się ostatnio na temat swojego odejścia z Liverpoolu i wyjawił, że nie odczuwał miłości ze strony fanów podczas ostatnich dwóch sezonów.
Holender, który związał się z Paris Saint-Germain na zasadzie wolnego transferu przyznał, że był często ofiarą ataków w social mediach, ale definitywnie odrzucił oskarżenia, że opuścił Merseyside w celu zarobienia większych pieniędzy.
Reprezentant Holandii dołączył do Liverpoolu w roku 2016 z Newcastle United i zanotował ponad 200 występów, podczas których zdobył Mistrzostwo Premier League i Champions League.
- Liverpool znaczył dla mnie bardzo wiele, choć były okresy, w których nie czułem się doceniany i kochany.
- Nie przez moich kolegów z drużyny, czy ludzi z Melwood, a bardziej z innej strony.
- Media nie pomagały. Powstała teoria, że nie zaakceptowałem oferty Liverpoolu, ponieważ chciałem więcej pieniędzy. Fani to podchwycili i reagowali w sposób „ Ok, nie dostał tego, czego chciał, to pewnie nie wkłada całego serca w dalszą grę.”. Wyglądało to tak, jakby wszystko było przeciwko mnie.
Dodał następnie:
- Fani na stadionie i ci w social mediach, to zupełnie dwie różne rzeczy.
- Nigdy nie mogłem mieć zastrzeżeń co do tych na stadionie – oni zawsze mnie wspierali.
- W mediach społecznościowych zawsze po przegranej byłem jednym z kozłów ofiarnych, który i tak przecież chce odejść. Gdyby tylko wiedzieli ile pracy włożyłem, aby być w najlepszej formie fizycznej i grać w każdym meczu na najwyższym poziomie.
- Nie można narzekać, bo to twoja praca. Są jednak piłkarze, którzy akceptują to, ze nie są w formie albo tacy, którzy unikają gry, bo boją się ryzyka kontuzji. Ja czyniłem na odwrót.
- Oczywiście, że nie zawsze grałem dobrze, ale za każdym razem mogłem spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie „ Trenowałem, aby być lepszym.”.
- Moi koledzy nigdy nie dawali mi odczuć, że ich zawiodłem lub odpuszczałem. Dla menadżera, byłem tym, na którym mógł zawsze polegać. Byłem użyteczny, bo mogłem grać na wielu pozycjach.
- Muszę również dodać dla przeciwwagi, że dużo ciepła uzyskałem nie tylko on fanów, ale od trenera, piłkarzy lub pracowników klubu. Piłkarze przyszli do mnie mówiąc „To twoja ostatnia sesja treningowa, twój ostatni tydzień w klubie.” Było to trudne i bardzo emocjonalne.
Komentarze (18)
Przyjmowanie tego na klatę to nie jest to samo co radzenie sobie z krytyką, bo amunicja, która leci w piłkarzy po słabszych występach (czasem wystarczy jedno słabe zagranie) nie ma z krytyką nic wspólnego, a dużo temu bliżej do werbalnego znęcania się.
Nie ma co udawać, że problemu nie ma, bo jest i to gigantyczny. Należy o tym mówić i tępić to najbardziej jak się da. I nie tyczy się to jedynie piłki nożnej.
Może to nieprawda ? Chyba każdy wie, że odszedł bo LFC nie dało mu kasy i długiego kontraktu, a prawda jest taka, że b. dobre/wybitne mecze Wij w naszej koszulce można policzyć na palcach jednej ręki, notabene gdyby nie mecz z Barca w 2019 to nikt by o Nim tak głośno nie mówił, ale ok. Zwykły solidniak i zadanowiec, końskie zdrowie to jeden z niewielu jego dużych atutów.
Ale w sumie czego on się spodziewał, ludzie to świnie, przykład tego młodego z Bayernu to dobry, ale jak był najsłabszy w zespole, to ktoś musiał zostać kozłem ofiarnym, a to, że dużo czasu poświęcił to czy to coś zmienia? No nie wydaje mi się, grasz źle - bądź gotowy na wytykanie Ci błędów.