Dziennik Pepa Lijndersa: Dzień 15.
W najnowszej odsłonie dziennika z obozu treningowego Pep Lijnders omawia przenosiny Liverpoolu do Tyrolu, ujawnia szczegóły zawodów kręglarskich sztabu trenerskiego i zdradza kulisy intensywnych ćwiczeń biegowych, którym w poniedziałkowy wieczór poddani zostali piłkarze.
Od czasu ostatniego wpisu przenieśliśmy się do nowego miejsca w Austrii – Tyrolu. Po dotarciu do hotelu, na flipcharcie umieściliśmy dwa cytaty napisane wielkimi literami.
„Nasz cel w Tyrolu: Każdego dnia czynić mały postęp! Mistrzowie nie narzekają, są zbyt zajęci doskonaleniem się.” Zrobiliśmy to tylko po to, aby nadać ton kolejnemu etapowi. Czas ruszyć dalej, dosłownie i w przenośni.
Dwie i pół godziny jechaliśmy przez piękną Austrię, aby dotrzeć do naszego nowego hotelu; architektura domów w połączeniu z zielenią gór jest przepiękna. Na telewizorach w autokarach wyświetlane były Igrzyska Olimpijskie, moim zdaniem prawdziwa duma sportu na najwyższym poziomie. Muszę przyznać, że marzeniem byłoby zawitanie na Olimpiadzie choć raz w życiu.
Przy tak wielu narodowościach w naszej kadrze świetnie jest rozmawiać ze sobą o Igrzyskach, a podczas oglądania jazdy na deskorolce w niedzielny wieczór Jürgen poprosił, abyśmy opowiedzieli sobie o naszym najlepszym olimpijskim momencie. Dla mnie było to zdobycie trzech złotych i jednego srebrnego medalu przez Inge de Bruijn w Sydney, w tym ostatniego w sztafecie. Nadal kiedy o tym myślę mam gęsią skórkę, ale tak czy inaczej, podczas dyskusji z Portugalczykiem, Anglikiem, Niemcem i Holendrem jest wiele do omówienia.
Dużo podróżujemy w trakcie trwania sezonu, ale nigdy nie mamy czasu ani nastawienia, aby w pełni doświadczyć nowego środowiska, czy kultury. Myślimy o występach, planach meczowych, analizach, więc trudno nam zrelaksować się w czasie tych podróży. To Liga Mistrzów, a to oznacza biznes. Zawsze coś intensywnego zajmuje nam umysł.
Tym bardziej cieszy fakt, że jesteśmy w Austrii dłużej niż zwykle i niż zaplanowaliśmy. W każdym tygodniu będziemy mieli jeden dzień wolnego, aby dać czas na regenerację ciała i oderwanie umysłu od treningu.
Jürgen i ja usiedliśmy razem w autobusie, aby omówić kolejne dni treningów; pojawiło się kilka wielkich planów. Teraz zaczyna się nasza druga faza pre-sezonu, „powrót do konsekwencji”. Wiemy, czego chcemy, gry najwyższej jakości. Teraz chodzi o to, aby stale ją stosować.
Dzieliłem się wszystkimi planami, informacjami i szczegółami z innymi działami. Kluczem podczas takiego obozu szkoleniowego jest płynność wymiany informacji. Dzięki temu każdy z działów może się odpowiednio przygotować i przewidzieć problemy. Pod koniec zeszłego sezonu mieliśmy gotowe trzy główne fazy: ilość sesji treningowych, harmonogramy i cały plan uwzględniający nasze pomysły w grze.
Później, na ostatnim etapie przed sezonem, zaczęliśmy szczegółowo przygotowywać wszystkie sesje. Zajęło to trochę czasu, ponieważ chcemy, aby były one wyjątkowe i „nowe” dla chłopaków.
Wróciło do nas kilku zawodników, którzy pod koniec poprzedniego sezonu byli kontuzjowani, w tym Trent Alexander-Arnold.
Jestem bardzo dumny z Trenta. Był naturalnym talentem technicznym, gdy miał zaledwie 15 lat. Miał wszystkie cechy, które uwielbiam: mentalność zwycięzcy, pasję do doskonalenia się, ale czasem emocje przejmowały kontrolę nad nim, zamiast on nad emocjami. Trenował z wielką siłą i współzawodnictwem.
Krok po kroku wyrastał na wspaniałego faceta, którym stał się teraz, otoczonego cudowną rodziną, stworzył tę wspaniałą osobowość. Ma w sobie agresję w pozytywnym sensie tego słowa. Jeśli jest ktoś, kto reprezentuje cytat Billa Shankly'ego, to właśnie on: gra na najwyższym poziomie to nie presja, to nagroda. Na każdym treningu widzę ten sam ogień w jego oczach, ale nie widzę już młodego chłopaka; widzę lidera, kogoś, kto kontroluje swoje emocje, przyszłego kapitana. Przywódcę z przykładu. Najlepsze kluby mają jedną wspólną cechę: mentalność „jednego klubu”. Ta kultura rozprzestrzenia się na wszystkie działy. To wspaniałe, że nasze talenty, te prawdziwe, mogą stawiać takie kroki z naszą drużyną.
Ostatniego wieczora w Salzburgu, na zaproszenie Andreasa, graliśmy w kręgle z członkami sztabu trenerskiego. Niemiecka drużyna, którą tworzyli Jürgen, Pete, Korny i Schlumbi próbowała dotrzymać nam kroku... ha!
Po drugiej stronie byliśmy Matt, Vitor, Jack, ja i magiczny miotacz John Achterberg i powiem tak, VAR nie był nam potrzebny!
Wcześniej tego dnia Chris Rohrbeck, nasz były fizjoterapeuta, który obecnie pracuje dla Mainz, odwiedził nas w hotelu, po tym jak otrzymał negatywny wynik testu na COVID. Wspaniale było go znowu zobaczyć.
Po przyjeździe do Tyrolu, nasza pierwsza sesja treningowa w niedzielny wieczór miała na celu stymulowanie wykańczania naszych kontrataków, znalezienie dobrego ostatniego podania przeciwko zatrzymania kontrataku. Celem było zdobycie bramki, ale jak zwykle ostatnie podanie zawsze ułatwia sprawę, więc doprowadziliśmy do przeładowania sytuacji, w których chłopcy musieli zagrać to ostatnie podanie. Bardzo chcemy to poprawić po ostatnim sezonie.
Kiedy w trakcie sezonu pojawiają się problemy, ważne jest, aby je rozpoznać, przyznać się do nich, wyciągnąć wnioski, ale w końcu także o nich zapomnieć. Chodzi o to, aby ciągle iść do przodu. Wiemy, czego chcemy i co musimy poprawić. Dlatego właśnie ten okres przygotowawczy jest tak ważny, w końcu mamy czas na wielokrotne treningi.
Z tego powodu od pierwszej sesji było kilka pomysłów, które ciągle powtarzaliśmy. Każdego dnia nieco się ulepszaj, lub innym słowami powtarzaj systematycznie! Pierwsze podania, strzały z krawędzi pola, ze środka, ostatnie podanie. Wim Jansen, były reprezentant Holandii i legenda Feyenoordu, powiedział mi, kiedy kilka lat temu odwiedzał Melwood, że pierwszy kontakt i ostatnie podanie to dwa najważniejsze atrybuty techniczne w grze. Zawsze mam to na uwadze podczas pracy trenerskiej.
Harvey zagrał kilka niesamowitych ostatnich podań, Mo i Sadio byli zabójczy w wykończeniu, Taki również, a Joël znów wskoczył w swoje brazylijskie buty. W szkoleniu chodzi o upraszczanie, ułatwienie zawodnikom pewnych rzeczy, więc rozmawialiśmy o czasie podania, o dostosowaniu swojego ruchu do zawodnika posiadającego piłkę. Chodzi o piłkarski spryt, zdroworozsądkową praktykę, nie komplikowanie rzeczy.
John Wooden mówi o ośmiu prawach szkoleniowców: pierwsze to wyjaśnianie, drugie to demonstrowanie, trzecie to poprawianie, a czwarte, piąte, szóste, siódme i ósme to powtarzanie, powtarzanie, powtarzanie, powtarzanie i powtarzanie... Dlatego właśnie przygotowanie do sezonu jest dla nas w tej chwili złotem. Ostatecznym celem naszych treningów jest stworzenie nawyków w naszym kontrataku, które chłopcy będą mogli intuicyjnie wykorzystywać w chwilach największej presji. Finały. W tym ćwiczeniu ostateczny wynik między dwoma drużynami wyniósł 14:13. Niby blisko, ale i tak oznacza to 30 pompek dla przegranej drużyny. Myślę, że najlepszą bramkę zdobył Taki, strzelając głową przy słupku lub Ox, uderzając wysoko przy słupku. Myślę, że najtrudniejszy do obrony dla bramkarza jest wysoki pierwszy słupek lub niski drugi.
Tryb 'No pain, no gain' był bardzo dobrze widoczny podczas poniedziałkowej sesji biegowej, można powiedzieć, sesji ultra-max!
Curtis zapytał: „Jak to wygląda Pep?”, kiedy Robbo odpowiedział: „Nie pytaj, im mniej wiemy, tym lepiej!” Później zapytał mnie, raczej cwaniacko, „Pamiętasz jak kilka lat temu dołączyłeś do tych sesji biegowych?”. Fair play.
Grupy zostały podzielone i otrzymały czasy, które były trudne do osiągnięcia podczas biegów 6x1000. Nawiasem mówiąc, odbywało się to po porządnym porannym treningu, kiedy non-stop graliśmy w trzech zespołach po ośmiu rywalizujących na całym boisku i w kilku wariacjach 11 na 7.
Ideą tych meczów było pobudzenie wszystkich naszych podstawowych atutów, aby stworzyć stabilną drużynę. Tutaj możemy zobaczyć, jak silni są nasi gracze, kiedy stale prą do przodu i jednocześnie utrzymują jakość indywidualnie i zbiorowo.
Podczas biegania musieli uciszyć głos w głowie podpowiadający, że „to niemożliwe”. Po raz kolejny to pokazuje, że mózg jest najważniejszym mięśniem w całym ciele. Bieganie jest tylko dodatkowym impulsem dla naszej mentalności „nigdy się nie poddawaj”, nic więcej, nic mniej. Milner biegnący przed wszystkimi... niewiarygodne. To było powitanie Ibou w prawdziwym pre-sezonie LFC!
W piłce nożnej prowadzone są dwa mecze: ten na tablicy wyników i mentalność zespołu. Pierwszy czasem można przegrać, ale drugiego nigdy. Właśnie to w tych momentach trenujemy. W zeszłym roku część trenerów dołączyła do biegów regeneracyjnych z piłkarzami, ale w momencie gdy to zrobiliśmy, chłopcy zaczęli podnosić tempo. Niefajnie!
Jürgen wpadł nawet na pomysł, żeby urozmaicić to konkursem karnych po piątym kilometrze, ale na czwartym okrążeniu wszystkie grupy przyspieszyły o 45 sekund. Niektóre przyspieszyły do trzech minut i pięciu sekund. Uwielbiam to!
Wracając do konkursu karnych, pomysł był taki, że jeśli strzelisz i spudłujesz, musisz zrobić dodatkowo 2x1000, jeśli zdobędziesz bramkę to kończysz, a jeśli nie wykorzystasz szansy, musisz zrobić tylko kilometr więcej. To gra dla mózgu: puls 180 i wtedy podejmij tę decyzję. Sadio, Trent, Milner i Neco spudłowali, ale każdy wykorzystał szansę. Potem zobaczyliśmy kilku graczy zespołowych; Ox natychmiast pobiegł za Trentem; Mo poszedł pomóc Sadio; Robbo i Diogo pobiegli z Neco. Takie rzeczy sprawiają, że my, trenerzy, się uśmiechamy.
Morale były dobre, ale niektórzy z piłkarzy mieli panikę widoczną na twarzy przed wykonaniem karnego!
Wtorek jest dniem regeneracji. Jesteśmy zadowoleni z jakości tutejszego boiska, pogoda jest dobra, nie jest zbyt ciepło, a my trenujemy na wysokości 800 metrów.
Hertha jest naszym kolejnym rywalem i poprosiliśmy Dana, jednego z naszych analityków, aby wyszukał o nich trochę informacji. Mark animował każdy trening w ciągu ostatnich kilku tygodni, stworzył filmy na temat naszego ofensywnego ustawienia w ostatnich 10 meczach sezonu. Nie ma nas cztery tygodnie i wiele działów poświęca czas, aby z nami być. Na przykład Mark został na dwa tygodnie, a teraz jest z nami Dan. To wspaniałe, że wspierają nas siłą obrazu.
Komentarze (3)