TAA: Musimy uderzyć w Norwich z impetem
Nikt nie uosabiał majowego odrodzenia prowadzącego Liverpool do zapewnienia sobie miejsca w Lidze Mistrzów bardziej niż Trent Alexander-Arnold. Czy ta imponująca passa z końca sezonu może tym razem być trampoliną do sukcesu?
Po druzgocącej porażce 0:1 z Fulham 7 marca, nadzieje Liverpoolu na miejsce w pierwszej czwórce wydawały się marne, jednak klub rozpoczął wtedy passę dziesięciu meczów bez porażki w Premier League.
Po ośmiu zwycięstwach drużyna Kloppa zajęła trzecie miejsce w tabeli, a coraz bardziej dojrzały Alexander-Arnold, który w zeszłym sezonie po raz pierwszy był kapitanem klubu z rodzinnego miasta, odegrał kluczową rolę w dramatycznej transformacji the Reds.
Trafienie prawego obrońcy w ostatniej minucie pomogło w kwietniu pokonać Aston Villę na Anfield, wykreował zwycięskie bramki także w kluczowych meczach z Arsenalem, Manchesterem United i West Bromem – jego rola w ostatnim ze spotkań jest zrozumiale zapomniana po tym, jak bramkarz Alisson niesamowicie główkował do bramki po wykonaniu przez Trenta rzutu rożnego w doliczonym czasie gry na The Hawthorns.
W istocie, żaden inny zawodnik Premier League nie stworzył większej ilości asyst i szans, ani nie wykonał więcej udanych dośrodkowań, niż 22-latek, który w tym czasie pomógł pociągnąć Liverpool do celu, jakim jest zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów.
– Bez gry Trenta bylibyśmy w innym miejscu – pod koniec kampanii przyznał Klopp, i to właśnie ta przyciągająca wzrok forma w drugiej połowie sezonu ostatecznie doprowadziła do, prowadzącego do nieszczęsnej kontuzji, powołania w reprezentacji Anglii i długoterminowego kontraktu z the Reds podpisanego w lipcu.
– To właśnie chciałem robić, grać dobrze, występować i pomagać drużynie w wygrywaniu spotkań, czy to przez utrzymywanie czystych kont, czy też wkład w grę po drugiej stronie boiska – powiedział Alexander-Arnold podczas ostatniej rozmowy dla Sky Sports.
– Cieszyłem się, że mogłem pomóc drużynie osiągnąć miejsce w pierwszej czwórce. Z takim celem podchodziliśmy do ostatnich dziesięciu meczów, więc byłem zadowolony z tego, jak się spisaliśmy – jako zespół i indywidualnie.
Czy więc drużyna może przenieść ten impet na obecny sezon, zaczynając od spotkania z beniaminkiem Norwich City, które odbędzie się w sobotni wieczór?
– Zawsze miło jest mocno zakończyć sezon, ale to już przeszłość – powiedział Alexander-Arnold.
– Osiągnęliśmy to, co sobie założyliśmy, czyli ostatecznie Ligę Mistrzów. To właśnie miało dla nas znaczenie w ostatnich dziesięciu meczach.
– Wiemy, do czego jesteśmy zdolni jako zespół i jednostki, więc myślimy i upewniamy się, że w przyszłym sezonie damy z siebie maksimum zespołowo i indywidualnie.
Jeśli obrońca niechętnie odnosi się do końcówki sezonu, to prawdopodobnie dlatego, że nawet w ciągu zaledwie trzech miesięcy wiele się zmieniło.
Alexander-Arnold był zmuszony do opuszczenia reprezentacji Anglii na Euro 2020 z powodu urazu uda, którego nabawił się w przedostatnim meczu towarzyskim przed turniejem, jest jednak gotowy do występu w ten weekend na Carrow Road.
– W tej chwili wszystko jest dobrze, było dobrze przez cały okres przygotowawczy, sztab medyczny wprowadził mnie w treningi i monitorował obciążenie, więc było naprawdę w porządku – potwierdził.
W międzyczasie, gdy utytułowani rywale Liverpoolu wydawali krocie na rynku transferowym tego lata, amerykańscy właściciele klubu w większości trzymali książeczkę czekową w kieszeni.
Jednak pod wieloma względami Klopp będzie miał do dyspozycji trzech nowych środkowych obrońców w przyszłym sezonie, po tym jak za 36 milionów funtów z RB Lipsk przybył Ibrahima Konaté, a co ważniejsze, Niemiec będzie miał do dyspozycji Virgila van Dijka, Joe Gomeza i Joëla Matipa po długich przerwach spowodowanych kontuzjami.
Oznacza to, że w przeciwieństwie do poprzedniego sezonu, kiedy Klopp był zmuszony do korzystania ze zdumiewającej liczby 20 różnych par środkowych obrońców, trener Liverpoolu powinien być teraz w stanie wybrać bardziej ustabilizowaną linię obrony.
– W poprzednim sezonie walczyliśmy o ustabilizowanie czwórki z tyłu, ale kiedy to osiągnęliśmy pod koniec poprzedniego sezonu, można było naprawdę zauważyć, że pracowaliśmy na rytmem na treningach – powiedział Alexander-Arnold.
– Zaliczaliśmy czyste konta i widać było, że wszyscy się znamy i rozumiemy, jak każdy z nas gra.
– Kiedy jednak co tydzień dochodzi do zmian w składzie z powodu kontuzji i urazów, bardzo trudno jest znaleźć rytm i zrozumieć się jako czwórka z tyłu, a tego właśnie potrzebowaliśmy.
– Świetnie jest znowu widzieć chłopaków, miejmy nadzieję, że znajdziemy rytm, ustabilizujemy tylną czwórkę z opcjami wyboru, które trener ma teraz do dyspozycji. Ibrahima dołączył do nas, aby wzmocnić tę pozycję, więc walka o miejsca jest ogromna.
– Ale powrót tych trzech chłopaków po kontuzji i ciężkim czasie, który przeszli w zeszłym sezonie jest niesamowity.
Wyczekiwany powrót Van Dijka może być kluczowym elementem nadziei Liverpoolu na ponowne rzucenie wyzwania Manchesterowi City w przyszłym sezonie.
– On jest naturalnym liderem, mówi, kiedy trzeba, ma dominujący charakter, ma prezencję, wiesz, kiedy wchodzi do pokoju. Jest kimś, kogo słuchasz kiedy mówi, więc to jest dokładnie to, czego oczekujesz od lidera – powiedział Alexander-Arnold.
– Podziwia go wielu graczy, jest niesamowitym sportowcem i piłkarzem, a także niesamowitym facetem, więc kimś, kto do nas idealnie pasuje.
– Jego powrót odmieni nas tylko na lepsze.
Sobotnie rozpoczęcie sezonu w Norwich może jednak okazać się nieosiągalne dla Holendra na dokonanie powrotu do rywalizacji, co oznacza potencjalną współpracę Konaté i Matipa, którzy grali razem regularnie podczas okresu przygotowawczego.
Nowy francuski środkowy obrońca od czasu przybycia na Anfield w maju, zdążył zaimponować Alexandrowi-Arnoldowi.
– Jest bardzo dobrze zbudowany, co jest chyba teraz bardziej powszechne, gdy środkowi obrońcy są niesamowitymi atletami. Jest szybki, silny, ma wszystkie te cechy – powiedział.
– Jest jeszcze młody, ale ma ogromny potencjał i mam nadzieję, że obok Virgila na treningach od razu załapie takie rzeczy, jak na przykład jego pozycjonowanie.
– Miejmy nadzieję, że będzie go obserwował i czerpał z jego gry, bo nie ma lepszego środkowego obrońcy, z którego można brać przykład niż Virgil.
Zwycięstwo i szybkie rozpoczęcie kampanii są niezbędne, jeśli Liverpool żywi jakiekolwiek realistyczne nadzieje na powrót do sytuacji z sezonu 2019/20, choć reprezentant Anglii nie patrzy zbyt daleko w przyszłość.
– Naszym celem jest raczej to, aby wychodzić na każdy mecz ze świadomością, że jesteśmy w stanie wygrać – powiedział.
– Wiemy, że jako drużyna na boisku jesteśmy w stanie pokonać każdego, kiedy nadejdzie nasz dzień, więc upewniamy się, że damy rade robić to zawsze.
– Podczas trwania sezonu będą trudne mecze, będą takie, w których można grać idealnie, ale musimy być odporni i znaleźć sposób na wygraną.
– Nad tym pracowaliśmy, próbowaliśmy różnych rzeczy, aby upewnić się, że jesteśmy tak nieprzewidywalni, jak tylko możliwe i próbowaliśmy wygrać w każdy możliwy sposób, bo to właśnie znaczy dla nas najwięcej.
– Nie mamy teraz żadnych konkretnych celów. Zobaczymy, jak potoczy się sezon, okaże się jakie mamy cele i co możemy osiągnąć. Musimy więc zacząć mocno od soboty.
Jednym meczem, który Alexander-Arnold na czerwono zakreślił na liście spotkań, jest jednak pierwsze domowe stracie przeciwko Burnley 21 sierpnia. Po raz pierwszy od 18 miesięcy na Anfield pojawi się tłum kibiców.
Wtedy the Reds byli na dobrej drodze do osiągnięcia niesamowitej 68-meczowej passy niepokonanych gospodarzy w lidze, która została przerwana dopiero w styczniu, po prawie czterech latach, przez Burnley.
Nie jest więc przypadkiem, że bez wsparcia kibiców Liverpool przegrałby pięć kolejnych spotkań z rzędu w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Alexander-Arnold ma jednak nadzieję, że on i jego koledzy z drużyny będą w stanie podnieść się z miejsca, w którym znaleźli się półtora roku temu i ponownie uczynią Anfield twierdzą.
– To bardzo fascynująca myśl, coś, czego bardzo nam brakowało w poprzednim sezonie – powiedział.
– Patrząc na nasze wyniki, brak kibiców wpłynął na nas bardziej niż na jakikolwiek inny zespół.
– Ich powrót będzie dla nas ogromną motywacją i przy odrobinie nadziei będziemy w stanie podnieść się do miejsca, w którym byliśmy przed marcem 2020 roku, kiedy pozostawaliśmy niepokonani u siebie i cieszyliśmy się tym z kibicami.
Komentarze (2)