Morton: Nie umiem wyrazić, ile to dla mnie znaczy
Podekscytowany Tyler Morton miał problem z nazwaniem emocji po swoim pełnowymiarowym debiucie w barwach Liverpoolu.
Nastoletni wychowanek Akademii zaliczył znakomity występ w środku pola, podczas środowego meczu czwartej rundy Carabao Cup, w której The Reds pokonali Preston North End 2:0.
Imponujący 45-minutowy występ przeciwko Norwich City w poprzedniej rundzie sprawił, że urodzony w Wirral kibic Liverpoolu – przebywający w klubie od siódmego roku życia – otrzymał szansę gry na Deepdale i cieszył się każdą sekundą 90-minutowego występu.
– To bardzo emocjonujące – powiedział Morton w pomeczowym wywiadzie dla Liverpoolfc.com.
– Jest tutaj cała moja rodzina i ludzie, którzy przez lata kibicowali Liverpoolowi, tacy jak moi koledzy. Przyjechali tutaj, żeby mnie zobaczyć, to wzruszające.
– Oklaskiwanie kibiców po ostatnim gwizdku, to marzenie z dzieciństwa i to takie od urodzenia, bo przychodziłem na mecze od trzeciego czy czwartego roku życia. Naprawdę nie potrafię wyrazić tego uczucia.
Poniżej przedstawiamy dalszą część wywiadu z Mortonem:
– Tyler, momentami było ciężko, ale udało wam się dostać do następnej rundy, a to jest najważniejsze...
– W końcu to rozgrywki pucharowe i chodzi o to, żeby wygrać. Przegrywając odpadasz, więc wszystko zależy od wyniku. Nasz klub to w końcu Liverpool – chcemy wypaść dobrze w każdym meczu. Zawsze oczekujemy wygranej i jesteśmy po prostu szczęśliwi, że udało nam się przejść do kolejnego etapu.
– To był twój pierwszy występ w pierwszej drużynie, potrzebowałeś więc kilku minut, aby się zaaklimatyzować i odnaleźć w trakcie meczu?
– Tak, nie jestem przyzwyczajony do gry w seniorach i dopiero się tutaj odnajduję. Mam nadzieję, że dostanę więcej szans, aby się wykazać. Na początku meczu nie jest tak jak w U-23, czy U-18, bo nie słyszysz swoich myśli. Kibice są głośni i jest to trudna próba, ale właśnie to lubię.
– Tobie i kilku innym młodym zawodnikom udało się wywrzeć naprawdę pozytywne wrażenie...
– Wszystko polega na zaimponowaniu trenerowi. To on daje nam szanse i jest oczywiście jednym z najlepszych menadżerów na świecie, zwłaszcza jeśli chodzi o dawanie szans. Wystawił osoby takie jak ja, Neco [Williams], Owen [Beck], Harvey Blair, Conor [Bradley], Elijah [Dixon-Bonner], Kaide [Gordon], dał nam szanse i tego właśnie potrzebujemy. Zrobimy co w naszej mocy, by móc zaimponować.
– Co powiedział do was menadżer, od kiedy jesteście częścią pierwszej drużyny?
– Bardzo nas chwali, chce dla nas jak najlepiej i widać, że jest najlepszym menadżerem na świecie, ponieważ stawia na młode drużyny i wciąż osiąga wyniki.
– Możesz dostać kolejną szansę gry w ćwierćfinale – masz kilka tygodni na odciśnięcie się w pamięci bossa i miejmy nadzieję, znów znajdziesz się w zespole...
– Niezależnie od rangi, każdy mecz biorę w swoje ręce i obserwuję, jak się potoczy. Może widzi mnie w swoich planach, a jeśli nie to i tak jestem szczęśliwy, że jestem częścią klubu. Właśnie taki jestem.
Komentarze (1)