Carragher: Problemem Liverpoolu jest pomoc
Hit kolejki rozegrany w niedzielę na Stamford Bridge pomiędzy Liverpoolem a Chelsea zakończył się remisem 2:2.
Jamie Carragher wierzy, że głównym zmartwieniem dla Kloppa jest obecnie środek pola. Podopieczni niemieckiego trenera ponownie wypuścili z rąk wydawałoby się, że pewne zwycięstwo.
Ekipa z Merseyside objęła dwubramkowe prowadzenie w zaledwie 26 minut, dzięki trafieniom Sadio Mané oraz Mohameda Salaha.
Pierwsza połowa spotkania kończyła się jednak remisem, po niesamowitym uderzeniu Mateo Kovacicia oraz Christiana Pulisica. W drugiej części starcia nie ujrzeliśmy bramek, a obie drużyny musiały zadowolić się podziałem punktów.
W pomeczowej analizie Carragher wyraził przekonanie, że najpoważniejszą bolączką Liverpoolu na ten moment jest środek pola oraz nieumiejętność zbudowania odpowiedniej presji. Carra sądzi, że wobec tych problemów defensywa the Reds powinna zacząć grać bardziej wycofana.
- W tym sezonie od czasu do czasu jest to poczucie, że Liverpool gra na krawędzi, a tego jest zdecydowanie za dużo - mówił Jamie w rozmowie z Sky Sports.
- Czy to dlatego, że pomocnicy w tym sezonie nie mają wystarczającej presji na piłkę? Myślę, że pomoc jest najsłabszym ogniwem Liverpoolu w trakcie bieżącego sezonu.
- Ustawienie i formacja jest ta sama, ale w środku pola nie ma żadnej presji skoncentrowanej na piłce.
- Nie twierdzę, że musimy przestać grać wysoko ustawionymi formacjami, ale w konkretnych sytuacjach obrońcy Liverpoolu powinni cofnąć się o te pięć jardów do tyłu. Przez to przegrali mecz z West Hamem.
- Bramka Pulisicia. Ponieważ cała drużyna starała się grać tak wysoko, obrońcy Liverpoolu także starali się wspólnie utrzymać ten szyk. W tym przypadku nie ujrzymy, że jeden obrońca przesuwa się, aby pokryć drugiego.
- Virgil van Dijk nie jest gotowy do zrywu, ponieważ przemieszcza się chodząc. Nie jest do tego odpowiednio przygotowany, a między nim a Konaté wytwarza się zbyt duża przestrzeń. Nie da rady jej załatać.
Komentarze (7)
Grał moim zdaniem świetnie, Thiago ani Keita niestety nie dają tyle chyba ile oczekujemy od nich